środa, 19 sierpnia 2015
Rozdział 12
* Sally *
Boże to nie może być prawda tyle lat w kłamstwie.....
- muszę wyjechać..-odparłam bez zastanowienia,
Kim gapiła się na mnie jakby ducha zobaczyła... wiem że to dla niej szok ale muszę to zrobić nie mogę żyć koło niego
- ale jak to wyjechać?
- wyprowadzam sama muszę wszystko przemyśleć- odsunęłam sie od niej i wyciągnęłam dwie ogromne walizki
- ale że na zawsze?- wiedziałam że to pytanie wypadnie z jej ust
- nie mam pojęcia może, Draga uciekł i nie wiadomo kiedy znowu sie pojawi ja za ten czas ucieknę i zaszyje się gdzieś i postaram normalnie żyć- spojrzałam na nią, płakała- ale zawsze będziesz moją siostrzyczką od innej matki nigdy cie nie zapomnę, kiedyś znowu się spotkamy- przytuliłam ją
- Pamiętaj że zawsze możesz do nas wrócić a jak nie do nas to chociaż do mnie, nigdy cię nie zapomnę Sally nigdy byłaś i zawsze będziesz moją przyjaciółką- przytuliłam się do niej.
Po jakiś dwóch godzinach byłam spakowana pomogły mi w tym Kim i Margaret żadna się nie odzywała ale nie była to jakaś krępująca cisza tylko taka w której dało się normalnie oddychać.
Odprowadziły mnie do garażu, w domu po chłopakach nie było śladu... i dobrze nie miałam ochoty ich widzieć a zwłaszcza Harrego.. Po spakowaniu rzeczy do bagażnika nadszedł najgorszy moment..
- nigdy cię nie zapomnimy odezwij się albo napisz esa że dojechałaś gdziekolwiek miałaś dojechać albo że chociaż żyjesz, będziemy za tobą tęsknić- odezwała się Kim a potem mnie przytuliła, do przytulasa przyłączyła się Marg
- jedź ostrożnie- powiedziała
Wsiadłam do samochodu otworzyłam drzwi garażowe ostatni raz spojrzałam na dziewczyny i ruszyłam... czas zacząć nowe życie spokojne i bez problemów....ale czy mi się uda?
* Kim *
No i pojechała może już jej nigdy nie zobaczymy, zostały po niej tylko nasze zdjęcia..
- no to co zaczynamy nowy rozdział?- odezwała się Marg patrząc na drogę na której zniknęła Sally
- tak kolejny może ten będzie szczęśliwszy- mruknęłam i weszłam do domu, może będzie lepiej
* 4 miesiące później Harry*
Minęły cztery pieprzone miesiące od kiedy moja siostra wyjechała, cztery pieprzone miesiące od kiedy cała tajemnica wyszła na jaw, cztery miesiące od kiedy Margaret i Kim wyprowadziły się do swojego domu. Kocham dalej Kim ale ona dalej nie może się pozbierać po tym jak okłamałem ją i jej najlepszą przyjaciółkę, utrzymują dalej kontakt z nami bo Marg i Zayn są parą i mają się zajebiście ale to jeszcze nie jest to żeby zamieszkać razem. Zayn mi powiedział że po pierwsze za wcześnie a po drugie Marg nie chce zostawić Kim samej, gdyby nie to że usłyszałem od niej że jak na razie nie chce mieć chłopaka i chce żebyśmy utrzymywali tylko związek przyjaźni juz dawo bym z nią był, ale cóż kocham ją nad życie i dam jej tą przestrzeń...
* Margaret*
Mieszkamy same jak na razie jest dobrze, nie pracujemy bo kasę mamy, zapomniałyśmy o tym co było ja i Zayn jesteśmy szczęśliwą parą ale nie mieszkamy razem jeszcze jest za wcześnie. Mam nadzieję że Sally ma się dobrze a my... hymmm a my poczekamy co nam los przyniesie...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ta ta da dammmm ale sie porobiło
Kurde
tak mi głupio :( wiem że nie było mnie kope lat ale sprawy sie skomplikowały nie wiem co robić z blogiem bo nasz TEAM sie rozpadł Weronika mi mówi że mam go dalej prowadzić z nia i trochę pozmieniamy za daleko zaszłam z tym blogiem żeby go porzucić. Tak bardzo was przepraszam. Blog będzie prowadzony ale sporadycznie nie liczcie na coś WOW, zresztą ciekawe ile was jest jeszcze...To ten tego do usłyszenie Bajo :(
wtorek, 28 kwietnia 2015
Rozdział 11
Liam? Liam? serio on?! co on tutaj robi?... gdzie są pozostali.. rozejrzałam się wokoło i zobaczyłam wszystkich złapanych mieli worki na głowach..
- co ty tutaj robisz?- usłyszałam za sobą
- mogłabym zapytać o to samo- warknęłam
- cholera mówiłem ci żebyś się ogarnęła!- krzyknął
-Ja mam się ogarnąć?! To ty masz tyle tajemnic przede mną!- matko Liam jeszcze nigdy nie mówił do mnie takim tonem...
Spojrzałam na niego i zobaczyłam że rozgląda się po pomieszczeniu, i zauważył dziewczyny. Jego oczy w ułamku sekundy zrobiły się czarne, gwałtownie obrócił głowę w stronę Dragi, i krzyknął do niego...
- Co ci od jebało żeby brać takie młode dziewczyny to takiej roboty!!! - wykrzyczał
- Ej ej nie znowu takie młode nie jesteś znowu aż taki starszy!...
- ZAMKNIJ SIĘ KIM!
- No tylko jak byś nie zauważył jeden z twoich matołów postrzelił jej nogę - pokazał palcem na mnie
- Dziewczyny pomóżcie jej - krzyknął do dziewczyn
- To może byś nas najpierw rozwiązał? - warknęła Marg...
Liam podszedł do dziewczyn rozwiązał Margaret potem ona Sally i obie podbiegły do mnie.
- Dobrze się czujesz? - zapytała Sal...
- No jak byś nie zauważyła mam postrzeloną nogę...
- ach ty i ten twój sarkazm...
Dziewczyny mnie rozwiązały i usiadły koło mnie. Siedziałam i rozglądałam się po pomieszczeniu aż nagle poczułam ciepły oddech koło ucha. To Sally.
- Widziałyśmy resztę chłopaków zaraz tu powinni być...
O kurwa chłopaki?! Moje przerażenie wzrosło na maksa już nawet nie czuje bólu... Krótko mówiąc mamy przejebane...
Siedzieliśmy w ciszy chyba ze dwie godziny aż nagle usłyszałyśmy kroki... chyba ktoś biegnie... O kurwa?! To pewnie chłopaki! Godzina sądu nadeszła...
*Louis
Dostałem cynka od Liama, że złapali gang Dragi .Zaraz będziemy przy hali... zastanawia mnie tylko to czemu w jego głosie był taki smutek, czuje że to ma coś wspólnego z Kim.
Wparowałem do pomieszczenia zdyszany. To co tam zobaczyłem zmieniło moją perspektywę patrzenia na świat...
- Kim co to chol...!
- Tylko spokojnie - spojrzałem w jego stronę
- Jak mam się uspokoić skoro moja siostra leży cała zakrwawiona na ziemi?! a ty stoisz tu i jak by gdyby nigdy nic... Zaraz, zaraz... Draga?!
Draga uśmiechnął się tak lekceważąco, że miałem mu ochotę przyjebać ale najpierw musiałem się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi...
- No więc? Kto mi łaskawie wytłumaczy o co w tym wszystkim chodzi?- spojrzałem po kolei na wszystkich.
- Dziewczyny nic mu nie mówcie- gwałtownie spojrzałem się na Kim
- ani kuźwa słowem!- wrzasnął.....
* Kim
Spojrzałam na Sally i wiedziałam po jej minie że długo nie wytrzyma...
- Cii - szepnęłam
Przyglądałam się jak Louisowi jak chodzi nerwowo tam i z powrotem..
Poczułam uścisk na ramieniu a potem Margaret stanęła przed nim...
- Ja ci wszystko powiem tylko niech to już się skończy- szepnęła- nie jesteśmy zakładniczkami ani nic przyszłyśmy tu z własnej woli tylko nie wiedziałyśmy czyja to jest hurtownia nie wiedziałyśmy że wy tutaj jesteście nic nie wiedziałyśmy Draga nas szantażował że zna nasze rodziny i je pozabija jak będziemy nie posłuszne robiłyśmy wszystko co nam kazał Kim o niczym nie wiedziała- moje życie się skończyło- robiła to dla nas- zaczęła nerwowo oddychać i zaciskać pięści, Sall która obok mnie siedziała popłakała się. Ja też nie wytrzymywałam presji łzy popłynęły strumieniami. Marg nie wytrzymała presji podeszła do ściany i z całej siły w nią uderzyła.
- Ty dziwko, ty szmato! jak mogłaś zajebie cie będziesz umierała w.!- pisnęłam zszokowana kiedy Louis nie wytrzymał i zaczął kopać w brzuch Drage. Po mimo bólu w nodze zerwałam się z miejsca a Sall za mną..
- ZABIJESZ GO! OPAMIĘTAJ SIĘ- złapałam go za ramię..
- a ty zamiast stać jak dziwka pod latarnią pomógł byś- wydarła się Sall
Louis gwałtownie odwrócił się w moją stronę i złapał mnie za szyję... dławiłam się łzami
- LOUIS ZOSTAW JĄ!! TY PIEPRZONY DUPKU! PUŚĆ JĄ!- Sall się darła
Bałam się tak cholernie się bałam zaczynałam się dusić, nie spuszczałam wzroku z twarzy Louisa w pewnym momencie jego oczy zrobiły się normalnego koloru on mnie puścił a ja upadłam
-Kim!- usłyszałam głos za sobą.. Harry.. o nie..
W ułamku sekundy przy nas znalazł się Harry..
- nic ci nie jest?- moje myśli były nie jasne.. - skarbie patrz na mnie- mój wzrok był skierowany na Louisa.
- Boże siostrzyczko przepraszam cie proszę wybacz nie chciałem Boże przepraszam!- jeszcze chyba nigdy nie widziałam Louisa w takim stanie... Bałam się go...
- Że co?! Louis coś ty jej zrobił?! - w oczach Harrego widziałam taką nienawiść jakby zaraz miał go uderzyć.
- Nie nic nie przejmuj się! - krzyknęłam. Wtedy poczułam jak ktoś mocno ciągnie mnie za ramię, spojrzałam w lewo a to Draga przystawia mi pistolet do głowy. i trzymał też Sally...
- Draga czy ty ocipiałeś do reszty?! Co ty odpierdalasz?! Puść nas?!- wow ale się uniosła...
- Zamknij się szmato!- popchnął Sally na ścianę.
-Ja teraz je puszczę i odbiegnę... a wy za mną nie pobiegniecie zrozumiano?!- krzyknął Draga
- dobra dobra tylko je puść! - warknął Niall...
*Parę chwil później
Draga jak powiedział tak zrobił tylko zbyt mocno popchnął Sally na ścianę i straciła przytomność...
Oczywiście jak się spodziewałam w drodze do domu wszyscy na mnie naskakiwali a już w szczególności Harry...
- Dlaczego nam nic nie powiedziałaś!...
- Ja?! Ja nic nie powiedziałam?! To wy macie wiecznie przede mną i przed Sally jakieś pieprzone tajemnice! No co się tak patrzysz?! Ty i Marg chyba dobrze wiecie o co mi chodzi!- kątem oka spojrzałam na Marg która siedział z tyłu razem z nieprzytomną Sall.
- Dobra powiedz jej...! - krzyknęła - Harry spojrzał na Sally a potem powiedział...
- Chodzi o to że Sally wcale nie jest sama... ma rodzinę...
- PFF... ciekawe kogo...! - prychnęłam
- No mnie...
- Tsa... chyba się za mocno uderzyłeś w głowę...
- Kim do cholery! próbuję ci wytłumaczyć że jestem jej bratem! a Margaret znalazła papiery które to potwierdzają! - Byłam w niezłym szoku ale zanim zdążyłam coś powiedzieć wyprzedziła mnie Sall...
- Że co proszę?! To ja wcale nie musiałam tak żyć?! Miałam brata?! To przez ciebie wpadłam w takie gówno w jaki jestem! - po czym zamilkła - ile czasu już wiesz o tym?
- rok czasu po tym ja wybuchł pożar znalazłem ogłoszenie w gazecie że znaleźli bezdomne dziecko... od razu wiedziałem że to ty... Nie byłem gotowy żeby cie przygarnąć... przepraszam...
- Przepraszam?! w dupę se to wsadź... rok czasu żyłam na ulicy potem byłam w domu dziecka gdzie znęcali się nade mną i to tam musiałam się sama bronić nawet nie wiesz jak często marzyłam o tym że mam normalną rodzinę i brata który mnie zawsze obroni... Później wpadłam na Dragę i poznałam Kim i Marg... i dopiero wtedy moje życie nabrało sensu więc powiem ci jedno... NIENAWIDZĘ CIE!!!- Sally chwyciła mnie za ręke i wybiegłyśmy z auta po czym wbiegłyśmy do pierwszego lepszego pokoju i zamknęłyśmy się na klucz.
- Cii wszystko będzie w porządku... - przytuliłam ją...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział napisała Sall za co jej dziękuje :*** do usłyszenia niebawem
DZIĘKUJEMY ZA TYLE ODSŁON!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
- co ty tutaj robisz?- usłyszałam za sobą
- mogłabym zapytać o to samo- warknęłam
- cholera mówiłem ci żebyś się ogarnęła!- krzyknął
-Ja mam się ogarnąć?! To ty masz tyle tajemnic przede mną!- matko Liam jeszcze nigdy nie mówił do mnie takim tonem...
Spojrzałam na niego i zobaczyłam że rozgląda się po pomieszczeniu, i zauważył dziewczyny. Jego oczy w ułamku sekundy zrobiły się czarne, gwałtownie obrócił głowę w stronę Dragi, i krzyknął do niego...
- Co ci od jebało żeby brać takie młode dziewczyny to takiej roboty!!! - wykrzyczał
- Ej ej nie znowu takie młode nie jesteś znowu aż taki starszy!...
- ZAMKNIJ SIĘ KIM!
- No tylko jak byś nie zauważył jeden z twoich matołów postrzelił jej nogę - pokazał palcem na mnie
- Dziewczyny pomóżcie jej - krzyknął do dziewczyn
- To może byś nas najpierw rozwiązał? - warknęła Marg...
Liam podszedł do dziewczyn rozwiązał Margaret potem ona Sally i obie podbiegły do mnie.
- Dobrze się czujesz? - zapytała Sal...
- No jak byś nie zauważyła mam postrzeloną nogę...
- ach ty i ten twój sarkazm...
Dziewczyny mnie rozwiązały i usiadły koło mnie. Siedziałam i rozglądałam się po pomieszczeniu aż nagle poczułam ciepły oddech koło ucha. To Sally.
- Widziałyśmy resztę chłopaków zaraz tu powinni być...
O kurwa chłopaki?! Moje przerażenie wzrosło na maksa już nawet nie czuje bólu... Krótko mówiąc mamy przejebane...
Siedzieliśmy w ciszy chyba ze dwie godziny aż nagle usłyszałyśmy kroki... chyba ktoś biegnie... O kurwa?! To pewnie chłopaki! Godzina sądu nadeszła...
*Louis
Dostałem cynka od Liama, że złapali gang Dragi .Zaraz będziemy przy hali... zastanawia mnie tylko to czemu w jego głosie był taki smutek, czuje że to ma coś wspólnego z Kim.
Wparowałem do pomieszczenia zdyszany. To co tam zobaczyłem zmieniło moją perspektywę patrzenia na świat...
- Kim co to chol...!
- Tylko spokojnie - spojrzałem w jego stronę
- Jak mam się uspokoić skoro moja siostra leży cała zakrwawiona na ziemi?! a ty stoisz tu i jak by gdyby nigdy nic... Zaraz, zaraz... Draga?!
Draga uśmiechnął się tak lekceważąco, że miałem mu ochotę przyjebać ale najpierw musiałem się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi...
- No więc? Kto mi łaskawie wytłumaczy o co w tym wszystkim chodzi?- spojrzałem po kolei na wszystkich.
- Dziewczyny nic mu nie mówcie- gwałtownie spojrzałem się na Kim
- ani kuźwa słowem!- wrzasnął.....
* Kim
Spojrzałam na Sally i wiedziałam po jej minie że długo nie wytrzyma...
- Cii - szepnęłam
Przyglądałam się jak Louisowi jak chodzi nerwowo tam i z powrotem..
Poczułam uścisk na ramieniu a potem Margaret stanęła przed nim...
- Ja ci wszystko powiem tylko niech to już się skończy- szepnęła- nie jesteśmy zakładniczkami ani nic przyszłyśmy tu z własnej woli tylko nie wiedziałyśmy czyja to jest hurtownia nie wiedziałyśmy że wy tutaj jesteście nic nie wiedziałyśmy Draga nas szantażował że zna nasze rodziny i je pozabija jak będziemy nie posłuszne robiłyśmy wszystko co nam kazał Kim o niczym nie wiedziała- moje życie się skończyło- robiła to dla nas- zaczęła nerwowo oddychać i zaciskać pięści, Sall która obok mnie siedziała popłakała się. Ja też nie wytrzymywałam presji łzy popłynęły strumieniami. Marg nie wytrzymała presji podeszła do ściany i z całej siły w nią uderzyła.
- Ty dziwko, ty szmato! jak mogłaś zajebie cie będziesz umierała w.!- pisnęłam zszokowana kiedy Louis nie wytrzymał i zaczął kopać w brzuch Drage. Po mimo bólu w nodze zerwałam się z miejsca a Sall za mną..
- ZABIJESZ GO! OPAMIĘTAJ SIĘ- złapałam go za ramię..
- a ty zamiast stać jak dziwka pod latarnią pomógł byś- wydarła się Sall
Louis gwałtownie odwrócił się w moją stronę i złapał mnie za szyję... dławiłam się łzami
- LOUIS ZOSTAW JĄ!! TY PIEPRZONY DUPKU! PUŚĆ JĄ!- Sall się darła
Bałam się tak cholernie się bałam zaczynałam się dusić, nie spuszczałam wzroku z twarzy Louisa w pewnym momencie jego oczy zrobiły się normalnego koloru on mnie puścił a ja upadłam
-Kim!- usłyszałam głos za sobą.. Harry.. o nie..
W ułamku sekundy przy nas znalazł się Harry..
- nic ci nie jest?- moje myśli były nie jasne.. - skarbie patrz na mnie- mój wzrok był skierowany na Louisa.
- Boże siostrzyczko przepraszam cie proszę wybacz nie chciałem Boże przepraszam!- jeszcze chyba nigdy nie widziałam Louisa w takim stanie... Bałam się go...
- Że co?! Louis coś ty jej zrobił?! - w oczach Harrego widziałam taką nienawiść jakby zaraz miał go uderzyć.
- Nie nic nie przejmuj się! - krzyknęłam. Wtedy poczułam jak ktoś mocno ciągnie mnie za ramię, spojrzałam w lewo a to Draga przystawia mi pistolet do głowy. i trzymał też Sally...
- Draga czy ty ocipiałeś do reszty?! Co ty odpierdalasz?! Puść nas?!- wow ale się uniosła...
- Zamknij się szmato!- popchnął Sally na ścianę.
-Ja teraz je puszczę i odbiegnę... a wy za mną nie pobiegniecie zrozumiano?!- krzyknął Draga
- dobra dobra tylko je puść! - warknął Niall...
*Parę chwil później
Draga jak powiedział tak zrobił tylko zbyt mocno popchnął Sally na ścianę i straciła przytomność...
Oczywiście jak się spodziewałam w drodze do domu wszyscy na mnie naskakiwali a już w szczególności Harry...
- Dlaczego nam nic nie powiedziałaś!...
- Ja?! Ja nic nie powiedziałam?! To wy macie wiecznie przede mną i przed Sally jakieś pieprzone tajemnice! No co się tak patrzysz?! Ty i Marg chyba dobrze wiecie o co mi chodzi!- kątem oka spojrzałam na Marg która siedział z tyłu razem z nieprzytomną Sall.
- Dobra powiedz jej...! - krzyknęła - Harry spojrzał na Sally a potem powiedział...
- Chodzi o to że Sally wcale nie jest sama... ma rodzinę...
- PFF... ciekawe kogo...! - prychnęłam
- No mnie...
- Tsa... chyba się za mocno uderzyłeś w głowę...
- Kim do cholery! próbuję ci wytłumaczyć że jestem jej bratem! a Margaret znalazła papiery które to potwierdzają! - Byłam w niezłym szoku ale zanim zdążyłam coś powiedzieć wyprzedziła mnie Sall...
- Że co proszę?! To ja wcale nie musiałam tak żyć?! Miałam brata?! To przez ciebie wpadłam w takie gówno w jaki jestem! - po czym zamilkła - ile czasu już wiesz o tym?
- rok czasu po tym ja wybuchł pożar znalazłem ogłoszenie w gazecie że znaleźli bezdomne dziecko... od razu wiedziałem że to ty... Nie byłem gotowy żeby cie przygarnąć... przepraszam...
- Przepraszam?! w dupę se to wsadź... rok czasu żyłam na ulicy potem byłam w domu dziecka gdzie znęcali się nade mną i to tam musiałam się sama bronić nawet nie wiesz jak często marzyłam o tym że mam normalną rodzinę i brata który mnie zawsze obroni... Później wpadłam na Dragę i poznałam Kim i Marg... i dopiero wtedy moje życie nabrało sensu więc powiem ci jedno... NIENAWIDZĘ CIE!!!- Sally chwyciła mnie za ręke i wybiegłyśmy z auta po czym wbiegłyśmy do pierwszego lepszego pokoju i zamknęłyśmy się na klucz.
- Cii wszystko będzie w porządku... - przytuliłam ją...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział napisała Sall za co jej dziękuje :*** do usłyszenia niebawem
DZIĘKUJEMY ZA TYLE ODSŁON!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
niedziela, 5 kwietnia 2015
Rozdział 10
* Rano*
Było mi za ciepło i to totalnie obróciłam się na drug bok i chwile pomyślałam nad wczorajszym dniem, moje oczy w ciągu sekundy otworzyły się a następne szybko zamknęły z powodu oślepiającego światła.
- Auu- syknęłam i złapałam sie za głowę
- powinno boleć- pisnęłam i z powodu gwałtownych ruchów spadłam z łóżka, boże ten głos on.. on... należy do..
- Liam?- spojrzałam powoli znad łóżka w stronę z której dochodził jego głos
- no masz szczęście że to ja a nie Harry czy Louis- zaśmiał sie krótko a potem powrócił do miny która mówi MASZPRZEJBANE
Cholera jestem w takim szoku że go widzę na końcu świata że to magia nawet nie jestem wstanie wstać...
- ale c...co..co ty tu robisz? - teraz jestem przestraszona co jeśli są tu też inni?
- jestem tylko ja nie ma chłopków- odpowiedział na moje nieme pytanie- i powinnaś się bardzo cieszyć- wstał oho kłopoty- Kurwa możesz mi powiedzieć co ci odbiło że uciekłaś, nie może inaczej dlaczego z nim? Dlaczego? Jezu czy ty wiesz w coś ty się wpakowała? Kurwa mać wszyscy się o ciebie martwią Harry od zmysłów odchodzi Louis kuźwa o nim to nawet nie wspomnę załamał się nie widziałem się z nim od twojej ucieczki ponoć się załamał... i ....
- ZAMKNIJ SIĘ!- krzyknęłam bo już tego nie mogłam wysłuchiwać
- o co ci chodzi! Powinnaś teraz klękać i błagać o przebaczenie bo cholera dupe powinienem co złoić za ten numer! Kurwa to jest Draga gościu który ma masę zabójstw jakiś niestworzonych rzeczy a ty szlajasz się z nim! i..
- a może wiesz dlaczego ma aż tyle zabójstw na koncie? Bo mi się wydaje że jakoś nie masz świadomości i nie szlajam się z nim bez powodu uwierz mi wolałabym już robić coś innego!- przyłożyłam dłoń do policzka wycierając mokrą ciecz która wypłynęła nie spodziewanie pod wpływem emocji. Gwałtownie wstałam.
- Powiedz mi!- zażądał zakręciło mi się w głowie
- wiesz co ja juz lepiej pójdę nie chce miec jeszcze większych kłopotów, i.. i.. dzięki za opiekę - pozbierałam swoje manatki w minęłam go zatrzymując się jeszcze na chwilę w drzwiach..
- mam prośbę- czekałam aż sie odwróci lecz tego nie zrobił więc kontynuowałam- nie rzucaj się za bardzo w oczy bo będą kłopoty i.. nie mów reszcie, odezwę się- spojrzałam na niego ostatni raz i wyszłam na świeże gorące powietrze.
Stojąc na przystanku przypomniałam sobie że mam komórkę za co strzeliłam w łeb wyciągnęłam ją sprawdzając czy coś jest, owszem: 40 nieodebranych połączeń od Margaret tyle samo od Sally 20 od Dragi za co wiem że mam przesrane. Westchnęłam zrezygnowana wykręcając numer Dragi..
- Możesz po mnie przyjechać...
* W Domu *
* Margaret *
Nie odbiera tyle udało się nam ustalić odkąd wstałyśmy ja chodzę jak posrana po salonie a Sally na luzie wpieprza kanapki
- a wiesz ty co udław się- burknęłam
- o co ci chodzi!- wybuchła
- mi?! totalnie o nic nie żebym się przejmowała ale twoja przyjaciółka nie odbiera telefonu nie wiesz co się z nią dzieje od wczoraj, może ktoś ją zgwałcił ale coś...- oh nie panuje nad sobą
- przymknij się! Zdajesz sobie sprawę z tego że rozmawiamy teraz o Kim? Lasce która pokona 20 chłopa sama i się przy tym nie spoci lasce która jest zajebistym snajperem kobieto ty dostajesz gorszej paranoi od matki której dziecko nie wróciło ze szkoły i spóźnia się 10 minut OGARNIJ SIĘ!- łał to było mocne ale pogadała sobie i zajęła się kanapkami
- przysięgam jeśli się znajdzie złoję jej dupę..
- nie musisz ja to zrobię- gwałtownie się odwróciłam na dźwięk głosu Dragi.. który... trzyma Kim za łokieć
Kamień spadł mi z serca podleciałam do niej i mocno do siebie przytuliłam jakbym jej nie widziała z jakieś 20 lat.
- nawet nie wiesz jak się cieszymy z tego że się odnalazłaś- odezwała się za mną Sall, która odepchnęła mnie od niej i sama się przytuliła.
- Kim idź się przebrać i na dół- aż się wzdrygnęłam na dźwięk tego pełnego jadu głosu Dragi
Ta tylko pokiwała głową w ogóle się nie odzywając co było dość dziwne jak na nią
* KIM *
Weszłam do pokoju i dopadłam szafę wybierając odpowiedni zestaw pobiegłam do łazienki pod prysznic.
Tego było mi trzeba wszystkie złe myśli odeszły wraz z ściekającą po mnie wodą, odświeżywszy się szybko zmieniłam makijaż na delikatny i sięgnęłam po wcześniej przyszykowane ciuchy gdy już się przebrałam nie czekałam dłużej tylko zbiegłam na dół.
- jesteś gotowa?- ta Draga i jego COŚ
- tak- mruknęłam
- no to w drogę- nawet na mnie nie spojrzał tylko wszedł prosto do garażu
Ze spuszczoną głową poszłam posłusznie za nim, nawet nie spojrzałam jaki samochód wybrał tylko od razu wsiadłam.
Ruszył przed siebie nawet na mnie nie spoglądając...bolało...
Czasami człowiek nawet nie wie że rani człowieka a jednak robi to umyślnie.
Nie wiedziałam do kąt jedziemy ale jechaliśmy już wystarczająco długo żeby mój niepokój wzrósł do maksimum.
- powiesz mi do kąt sie wybieramy?- nie wytrzymam już dłużej
- cierpliwości- mruknął, skręcił w ostry zakręt i wjechał na drogę żwirową. On chyba nie zamierza mnie zabić?
- spokojnie jedziemy zobaczyć teren na którym będziemy pracować, mam do zabicia przemytników i handlarzy żywym towarem.- ło kurwa
Zgasił światła a ja w oddali zobaczyłam ogromnych rozmiarów hale..
- czy.. ty też handlujesz ży....
- nie nie jestem aż tak zły Kim po prostu nie lubię jak ktoś dotyka lub co gorsza zabiera mi moją własność- w tym momencie spojrzał się na mnie.
Zaparkował w jakiś chaszczach było ciemno jak w najdalszych zakątkach dupy więc jak wyszłam z auta nie obyło się bez kilkunastu wulgaryzmów.
- cicho bądź- warknął i złapał mnie za rękę, dziwne w tamtym momencie poczułam się jak kiedyś kiedy byłam zakochana w nim na zabój i nie wyobrażałam sobie życia bez niego.
- Kiedy ma przybyć reszta?- szepnęłam
- za chwilę, ty i Matt idziecie na dach pobawicie się w snajperów wiem że jestes w tym genialna więc liczę na dwoją celność będziecie nas osłaniać oraz mówić nam co sie dzieje w środku mamy specjalne okulary które widzą przez ściany budynku, i teraz słuchaj uważnie masz wykonywać wszystkie rozkazy nie ważnie jakie one będą i kogo będziesz musiała zabić czy postrzelić zrozumiano?- zaczynam sie bać
- powiesz mi kto tam ma być?- zatrzymałam się gwałtownie
- ludzie którzy doskonale znają moje techniki zabijania jak i moją ekipę więc uważaj na siebie skarbie- przybliż się i delikatnie musnął moje usta, następnie delikatnie wsadził mi słuchawkę do ucha- słyszysz mnie?- pokiwałam twierdząco głową i czekałam na dalszą część- masz tu ciuchy idź się przebrać widzimy sie na drodze żwirowej przed bramą.
Odebrałam od niego plecak i pobiegłam do samochodu się przebrać, gotowa do akcji wyszłam z samochodu i ruszyłam w stronę drogi o której mówił Draga. Byłam zaskoczona że byli juz tam wszyscy i to dosłownie czyli nie kłamał jak mówił że znają nasz najmniejszy ruch. Stanęłam pomiędzy Dragą a Mattem i rozejrzałam się po zgromadzonych od razu ujrzałam dziewczyny które mi pomachały i słabo się uśmiechnęły.
- okej znacie już swoje role kto co ma robić macie zachować czujność i starać się przynajmniej do czasu być cicho ściągać ludzi z zaskoczenia podrzynając im gardło zero broni palnej no chyba że na to zezwoliłem wszyscy macie swoje sektory do wyczyszczenia, słuchawki działają więc jakby się coś działo to mówić osoba najbliżej przyjdzie pomóc. Mamy dwóch snajperów do nich zwracać się zawsze pytać czy teren jest czysty i czy coś nie stoi wam na przeszkodzie Kim Matt macie mieć oczy wszędzie to od was zależy czy będzie dużo ofiar śmiertelnych czy też nie...- zarumieniłam się bo mam bardzo ważne zadanie spoglądając na dziewczyny za uwarzyłam że są w szoku związku z tym co mi przydzielił Draga- no to tyle mam do powiedzenia macie byc cicho to podstawa a o wszystko inne sie pytać, zresztą co ja gadam jesteście profesjonalistami więc liczę na was tu macie skrzynie z bronią wybrać coś odpowiedniego dla siebie i zapas magazynków. Kim Matt wasza skrzynia jest osobna chodźcie- ruszył a ja i ten debil za nim- macie tu najlepszą broń jaka może być do tego tłumik oraz celownik z laserem i noktowizorem a tutaj obiecane okulary- przesunął się w bok i otworzył kolejną skrzynię z okularami. Broń znam umiem się ną posługiwać więc moje zadanie jest łatwe.
- mała dzisiaj musimy być dla siebie mili nawet przesadnie mili- podszedł do mnie Matt
- jasne Matt bez problemu ja idę ma tamten dach mam wgląd na prawą stronę oraz na tył a ty idź gdzie chcesz tylko żebyś widział lewą stronę i przód, strzelaj tylko z tłumikiem i postaraj się nie zdradzić swojej pozycji..
- no i to w niej kocham- zaśmiał się Draga
Po tym jak wszyscy się uściskali i sprawdzili czy mają kontakt z naszą dwójką rozeszliśmy się do wyznaczonych stref. No to zabawę czas zacząć.
- Kim słyszysz mnie?- usłyszałam w słuchawce po tym jak się wdrapałam na ten cholerny budynek
- Tak Matt co tam? masz coś?- położyłam się na brzuchu i ustawiłam odpowiednio broń
- nie jak na razie czysto, a u ciebie?- spojrzałam przez celownik i namierzyłam 4 osoby
- mam cztery osoby dam naszym zielone światło i powiem im o nich- przełączyłam się na kontakt grupowy
- Macie zielone światło od prawej strony zaraz przy schodach oraz na pierwszym piętrze są cztery osoby uważajcie na nich- chwila ciszy
- czy jestem tam światło?- to chyba był Draga
- ci na górze są lekko oświetleni a tamci na dole nie jest dogodne wejście na ten balkonik więc bez problemy Matt mówi że od jego strony jest czysto, śmierdzi mi to zasadzką więc uważajcie bez odbioru- wyłączyłam sie i obserwowałam teren
Wszystko gładko szło ja już zasypiałam na tym dachu gdy przez czysty przypadek ujrzałam jakieś 30 w tym 4 które wchodziły na dach... cholera..
- uwaga słuchające zaczyna się z obu stron nadciągając grupy po 30 osób, Matt od twojej strony idzie czterech na dach pilnuj pleców
- zrozumiano
Przez celownik dostrzegłam dziewczyny które już się strzelały postanowiłam im pomóc strzeliłam w goście który był się z Sally.... strzeliłam kilka centymetrów od jej głowy
- cholera Kim uważaj!- wydarła się
- nie miotaj się tak to będą mniejsze szanse na to że cię zastrzelę przez przypadek- warknęłam i wróciłam wzrokiem do pierwszej ekipy, ekipy Dragi którzy byli już przy wejściu..
- Kim zobacz co się dzieje w środku- usłyszałam w uchy więc bez gadania wsadziłam okulary na nos i od razu ujrzałam wnętrze budynku
- to nie możliwe....
- co się dzieje
- no w środku znajdują się tylko cztery osoby
- spokojnie tym lepiej dla nas
Mój stres był mega nie słyszałam już nic zabijałam ludzi z automatu..
- Kim......- ocknęłam się- Kim!
- co!- wykrzyknęłam
- do ciebie idzie garstka ludzi uzbrojeni to....- szum a potem trzask
- Matt!- wykrzyknęłam ale było już za późno drzwi za mną się otworzyły a gdy chciałam wyciągnąć pistolet zostałam oślepiona, cholerne okulary! potem ból. Zostałam postrzelona!?
* Nie określony czas później*
Jestem niesiona przez sama nie wiem kogo mam na głowie worek i gówno widzę strasznie boli mnie noga zakładam że ta postrzelona iii... jestem juz na dole czyli straciłam przytomność dosłownie na chwileczkę, plus dla mnie..
- i co myślisz że tak łatwo jest włamać się do nas?- poznaję ten głos
- spierdalaj tępa pało- Draga? coś mu jest jako głos jest taki zduszony
- wsadziłeś nawet snajperów! no tego po tobie się nie spodziewałem- chwila ciszy stanęliśmy, zdaję sobie sprawę że wszyscy się na mnie gapią ugh co za udręka - z czego się tak cieszysz?- jezu czyi to głos?- ściągnijcie ten worek chce zobaczyć kogo mam zabić.
I stała się jasność, o kurwa...
- Kim!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie lubicie mnie ja to wiem booo jestem do kitu rozdział byl napisany tylko lenistwo jest takie ze nie chciało mi sie kliknąć OPUBLIKUJ i wyszło tak ze ostatni rozdział był blisko miesiąc temu za co bardzo przepraszam i na dzień dobry mówię że będą dodawane kiedy bede miała czas nic nie obiecuję Zachęcam do KOMENTOWANIA !!!
* Kim
czwartek, 26 marca 2015
wiadomośc :(
Jak juz może wiecie lub nie nasz Zayn Malik odszedł z zespołu ta wiadomosc jest prawdziwa on sam ją potwierdził jak i reszta zespołu. Jestem smuta nawet bardzo siedze nad rozdziałem ale moje mysli zaprząta tylko on. Życzmy mu jak najlepiej to jest jego decyzja i podziękujmy mu ze te wspaniałe pięć lat :( Rodział bedzie ale nie mam pojecia kiedy znacie już przyczyne :( dni dodawania sie zmieniły moja wina bo wam obiecywalam ale sie nie wyrabiam wiecie SZKOŁA a tu jeszcze taka wiadomość. To na tyle z informacji nie zawieszam bloga ale moze cos pozmieniamy tak wiec udanego dnia wam życze i.... no dalej kochajmy Zayna
Kimmi :*
poniedziałek, 23 lutego 2015
Rozdział 9
* 2 Dni później *
No więc...
Zaczynając od tego ze samolot się spóźnił wszyscy byli wkurzeni zimno jak cholera, to nawet okej.
Po przyjeździe zaraz poszłyśmy na plaże od reagować całe to gówno...
- ej i co mamy zamiar tu robić?- ta Sally i jej głupie pytania
Spojrzałam na nią i zabiłam ją wzrokiem. Spojrzałam na Marg była wkurwiona zresztą jak my wszyscy. Spoglądam na telefon miałam chyba z 20 nie odebranych połączeń od Harry'ego.Super co ja mam mu niby powiedzieć? Kij z tym na razie musze nie odbierać.
-Może Kurwa coś w końcu zrobimy?-Wkurwiła sie już nieźle ta nasza Marg. Wyciągnęła telefon widać że ktoś do niej ciągle wydzwania.
-Laski mamy misje!-powiedziała
-Kurwa w końcu-ucieszyła sie Sally
-Ciekawe co tym razem-Ten sarkazm. Byłam ciekawa jak chuj butem
- I co powiesz nam co tym razem czy mam czekac na zbawienie.
-Powiem wam po drodze bo teraz myśle jak zabije tego gościa- Przeraża mnie taka Margaret. Taka to znaczy chcąca się zemścić jak jej staniesz na drodze jak jest w tym stanie to ciebie też zabije hmm... Przypomina mi kogoś tylko kogo? nie ważne.
Okazało sie że mamy pojechać do Portu i załatwić jakiś jebanych Handlarzy. Hehe uwielbiam ich zabijać. Patrzeć jak proszą cie o Litość. Boże zaczynam zachowywać sie jak Marg, za dużo czasu z nią. Przebrałyśmy sie w stroje Margaret < tak > Sally < tak > Kim <tak >
- mam nadzieje że jesteście gotowe!- wydarłam się z dołu z szokowana tym że pierwsza się przebrałam..
- no nie wieże pierwsza się ubrałaś?- zaśmiała sie Sall
- zamknij się bo dostaniesz kulkę w łeb - warknęłam na co uniosła ręce w obronnym geście
Wyszczerzyłam się..
- dobra idziemy- Magi :) poprawiła kucyka i spojrzała na mnie
- no oczywiście że poprowadzę- ta wyczujcie ten sarkazm
- no sorry poprowadzę z powrotem- wywróciła oczami
Rzucając czarną sportową torbą w Sally poszłam do garażu..
- zapakuj tam sprzęt!- krzyknęłam
Wybrałam auto które było odpowiednie jak dla mnie..:
- No w końcu wybrałaś jakieś normalne auto- zawołała Magi
- Zamknij się- warknęłam i wsiadłam do środka
Poczekałam aż te zapakują potrzebny sprzęt do torby a potem wsiądą do auta.
-Masz tu GPS- chciała mi go podać ale wyrwałam go jej za ręki
- poradzę sobie- westchnęłam lekko się krzywiąc ponieważ obrażenia które zrobił mi Harry jeszcze nie zeszły..
Sally się nie odzywała co jest jej plusem bo w tej chwili nie ręczę za siebie...
Odpaliłam samochód i ruszyłam prosto do portu podziwiając widoki nocnej Kalifornii
-śmierdzi tu- pierwsze co usłyszałyśmy wysiadając z auta nieopodal Portu
- kurde ciekawe dlaczego?- zapytałam spoglądając na nią
- oh cicho bądź - zaśmiała się na co wywróciłam oczami
- okej ci handlarze dostali dziś dostawę, ten statek tam dalej jest pełen towaru jak dobrze pójdzie już dziś będzie nasz- powiedziała Marg
- okej, czyli plan jest taki że rozdzielamy się Salli ty załatwiasz gości którzy są na lądzie Margaret tych na statku a..
- a ty
- wjebałaś mi się mi się w słowo! tak nie ładnie Sall- walnęłam ją w ramie- no a ja pujdę pogrzebać w ładowni może się czegoś dowiem czego Draga chce od tych handlarzy bo przecież swoje dragi ma to ja kuźwa nic nie wiem - ruszyłam przed siebie wkładając magazynek do broni.
* 20 min póź *
\
Mam nadzieję że dziewczyny się wszystkim zajęły bo jak nie to mam prosto mówiąc przejebane.
Pogrzebawszy w papierach jakiegoś gościa odkryłam że był on kiedyś dostawcą Dragi i jakichkolwiek innych długów u nikogo nie miał oprócz dragów jest czysty zero napadów czy czegokolwiek. Dziwne muszę większą uwagę zwracać na zadania które daje nam draga jeszcze zwinęłam dwa grube terminarze notatniki czy jak to się nazywa i po drodze zabiłam z jakieś 8 osób. Wróciłam do auta gdzie czekały już dziewczyny..
- no nareszcie co tak długo?- zapytała Marg
- lubię węszyć więc przeglądałam papierki - wzruszyłam ramionami
- no to co szybko do domu przebrać się i spadamy do jakiegoś klubu?- zaćwierkała wesoło Sall
- jasne- odpowiedziałam bez większego entuzjazmu
* Dom *
Margaret poszła zameldować się do Dragi a ja i Sall pobiegłyśmy do siebie żeby się przebrać na imprezę...
Szybko wzięłam prysznic i umalowałam się bardziej wyzywająco niż zwykle czyli na złoto potem podeszłam do jeszcze nie rozpakowanej walizki która walała się na łóżku i przeszukałam ją doszczętnie w poszukiwaniu jakiś ciuchów. Po naprawdę większych poszukiwaniach znalazłam w końcu idealną stylizację przebrałam się w nią ubierając wszystkie dodatki wrzucając do torebki klucze, komórkę, portfel, i fajki tak na wszelki wypadek.
- chodź już na dół Kim bo nigdy tam nie pójdziemy- zawołała z doły Marg
Ubrałam buty i zeszłam na dół
- łał ale się od jebałaś - zagwizdała Sall lustrując mnie od góry do dołu
- no ty też wyglądasz niczego sobie - zaśmiałam się robiąc to samo co ona- Margaret ty też się odwaliłaś - spojrzałam na nią
- dzięki zamówiłam już taksi czeka na nas przed bramą- odtworzyła drzwi wychodząc przed dom potem przemierzając za nią cały podjazd znalazłyśmy się przed bramą. Wlazłyśmy to Taksi
* 4 godziny Póź *
Jestem zalana w cholerę nie tylko ja chichramy sie ze wszystkiego pijemy kolejną kolejkę szotów
Jak na razie pamiętam jedynie to że zadzwoniłam do Harrego ponabijałam się z niego powyzywałam Salli i Margaret też sie wyżyły a potem że zadzwoniłam do Dragi co było bardzo złym posunięciem bo wiem że dziś czy jutro walić kiedy mamy przesrane.... Film się urwał wszystkim...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i co tak jak obiecywałam tak jest postaram się teraz dodawać notki tak jak było założenie czyli w czwrtki ale nic nie obiecuje bo szkoła to DNO!
CZYTASZ= KOMENTARZ
No więc...
Zaczynając od tego ze samolot się spóźnił wszyscy byli wkurzeni zimno jak cholera, to nawet okej.
Po przyjeździe zaraz poszłyśmy na plaże od reagować całe to gówno...
- ej i co mamy zamiar tu robić?- ta Sally i jej głupie pytania
Spojrzałam na nią i zabiłam ją wzrokiem. Spojrzałam na Marg była wkurwiona zresztą jak my wszyscy. Spoglądam na telefon miałam chyba z 20 nie odebranych połączeń od Harry'ego.Super co ja mam mu niby powiedzieć? Kij z tym na razie musze nie odbierać.
-Może Kurwa coś w końcu zrobimy?-Wkurwiła sie już nieźle ta nasza Marg. Wyciągnęła telefon widać że ktoś do niej ciągle wydzwania.
-Laski mamy misje!-powiedziała
-Kurwa w końcu-ucieszyła sie Sally
-Ciekawe co tym razem-Ten sarkazm. Byłam ciekawa jak chuj butem
- I co powiesz nam co tym razem czy mam czekac na zbawienie.
-Powiem wam po drodze bo teraz myśle jak zabije tego gościa- Przeraża mnie taka Margaret. Taka to znaczy chcąca się zemścić jak jej staniesz na drodze jak jest w tym stanie to ciebie też zabije hmm... Przypomina mi kogoś tylko kogo? nie ważne.
Okazało sie że mamy pojechać do Portu i załatwić jakiś jebanych Handlarzy. Hehe uwielbiam ich zabijać. Patrzeć jak proszą cie o Litość. Boże zaczynam zachowywać sie jak Marg, za dużo czasu z nią. Przebrałyśmy sie w stroje Margaret < tak > Sally < tak > Kim <tak >
- mam nadzieje że jesteście gotowe!- wydarłam się z dołu z szokowana tym że pierwsza się przebrałam..
- no nie wieże pierwsza się ubrałaś?- zaśmiała sie Sall
- zamknij się bo dostaniesz kulkę w łeb - warknęłam na co uniosła ręce w obronnym geście
Wyszczerzyłam się..
- dobra idziemy- Magi :) poprawiła kucyka i spojrzała na mnie
- no oczywiście że poprowadzę- ta wyczujcie ten sarkazm
- no sorry poprowadzę z powrotem- wywróciła oczami
Rzucając czarną sportową torbą w Sally poszłam do garażu..
- zapakuj tam sprzęt!- krzyknęłam
Wybrałam auto które było odpowiednie jak dla mnie..:
- No w końcu wybrałaś jakieś normalne auto- zawołała Magi
- Zamknij się- warknęłam i wsiadłam do środka
Poczekałam aż te zapakują potrzebny sprzęt do torby a potem wsiądą do auta.
-Masz tu GPS- chciała mi go podać ale wyrwałam go jej za ręki
- poradzę sobie- westchnęłam lekko się krzywiąc ponieważ obrażenia które zrobił mi Harry jeszcze nie zeszły..
Sally się nie odzywała co jest jej plusem bo w tej chwili nie ręczę za siebie...
Odpaliłam samochód i ruszyłam prosto do portu podziwiając widoki nocnej Kalifornii
-śmierdzi tu- pierwsze co usłyszałyśmy wysiadając z auta nieopodal Portu
- kurde ciekawe dlaczego?- zapytałam spoglądając na nią
- oh cicho bądź - zaśmiała się na co wywróciłam oczami
- okej ci handlarze dostali dziś dostawę, ten statek tam dalej jest pełen towaru jak dobrze pójdzie już dziś będzie nasz- powiedziała Marg
- okej, czyli plan jest taki że rozdzielamy się Salli ty załatwiasz gości którzy są na lądzie Margaret tych na statku a..
- a ty
- wjebałaś mi się mi się w słowo! tak nie ładnie Sall- walnęłam ją w ramie- no a ja pujdę pogrzebać w ładowni może się czegoś dowiem czego Draga chce od tych handlarzy bo przecież swoje dragi ma to ja kuźwa nic nie wiem - ruszyłam przed siebie wkładając magazynek do broni.
* 20 min póź *
\
Mam nadzieję że dziewczyny się wszystkim zajęły bo jak nie to mam prosto mówiąc przejebane.
Pogrzebawszy w papierach jakiegoś gościa odkryłam że był on kiedyś dostawcą Dragi i jakichkolwiek innych długów u nikogo nie miał oprócz dragów jest czysty zero napadów czy czegokolwiek. Dziwne muszę większą uwagę zwracać na zadania które daje nam draga jeszcze zwinęłam dwa grube terminarze notatniki czy jak to się nazywa i po drodze zabiłam z jakieś 8 osób. Wróciłam do auta gdzie czekały już dziewczyny..
- no nareszcie co tak długo?- zapytała Marg
- lubię węszyć więc przeglądałam papierki - wzruszyłam ramionami
- no to co szybko do domu przebrać się i spadamy do jakiegoś klubu?- zaćwierkała wesoło Sall
- jasne- odpowiedziałam bez większego entuzjazmu
* Dom *
Margaret poszła zameldować się do Dragi a ja i Sall pobiegłyśmy do siebie żeby się przebrać na imprezę...
Szybko wzięłam prysznic i umalowałam się bardziej wyzywająco niż zwykle czyli na złoto potem podeszłam do jeszcze nie rozpakowanej walizki która walała się na łóżku i przeszukałam ją doszczętnie w poszukiwaniu jakiś ciuchów. Po naprawdę większych poszukiwaniach znalazłam w końcu idealną stylizację przebrałam się w nią ubierając wszystkie dodatki wrzucając do torebki klucze, komórkę, portfel, i fajki tak na wszelki wypadek.
- chodź już na dół Kim bo nigdy tam nie pójdziemy- zawołała z doły Marg
Ubrałam buty i zeszłam na dół
- łał ale się od jebałaś - zagwizdała Sall lustrując mnie od góry do dołu
- no ty też wyglądasz niczego sobie - zaśmiałam się robiąc to samo co ona- Margaret ty też się odwaliłaś - spojrzałam na nią
- dzięki zamówiłam już taksi czeka na nas przed bramą- odtworzyła drzwi wychodząc przed dom potem przemierzając za nią cały podjazd znalazłyśmy się przed bramą. Wlazłyśmy to Taksi
* 4 godziny Póź *
Jestem zalana w cholerę nie tylko ja chichramy sie ze wszystkiego pijemy kolejną kolejkę szotów
Jak na razie pamiętam jedynie to że zadzwoniłam do Harrego ponabijałam się z niego powyzywałam Salli i Margaret też sie wyżyły a potem że zadzwoniłam do Dragi co było bardzo złym posunięciem bo wiem że dziś czy jutro walić kiedy mamy przesrane.... Film się urwał wszystkim...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i co tak jak obiecywałam tak jest postaram się teraz dodawać notki tak jak było założenie czyli w czwrtki ale nic nie obiecuje bo szkoła to DNO!
CZYTASZ= KOMENTARZ
INFO
Takie info że nie zapomniałam o was :) jak to mam w zwyczaju rozdział się pisze powinien być na dniach :) a tak na marginesie stwierdziłyśmy z dziewczynami że wam się pokażemy. Proszę nie hejtować naszych ryjków Bóg nas nie kocha :D
Ta z grzywką na ( grzyba ) to Sally :) ( Gabi )
Ta po środku to Margaret ( Wera )
Ta co nie wie co sie dzieje to ja Kim ( Wiki )
Ta z grzywką na ( grzyba ) to Sally :) ( Gabi )
Ta po środku to Margaret ( Wera )
Ta co nie wie co sie dzieje to ja Kim ( Wiki )
wtorek, 3 lutego 2015
Rozdział 8
* Kim *
Gdy weszłam do swojego pokoju zobaczyłam białą torbę z jakiegoś sklepu obuwniczego, ponieważ kocham buty bez zastanowienia podeszłam to niej i otworzyłam zamurowało mnie, w środku znajdowały się nowiutkie lity:
Na nich leżała karteczka:
Przepraszam że tak się stało chciałabym ci o wszystkim powiedzieć ale nie mogę.
P.S. Zobaczyłam je na wyprzedaży i nie mogłam ich nie kupić :)
Margaret
Mam mętlik w głowie już nie chodzi o te jebane buty ( choć są naprawdę piękne ) tylko o to co takiego odkryła Margaret i co robiła w biurze Harrego?..
- Kim! Louis po ciebie przyjechał!- drze ryja Zayn:). Cholera całkowicie zapomniałam że dziś dzień spędzam u siebie w domu razem z Lou
- idę!- szybko odkrzykuje zanim znowu zacznie sie drzeć, szybko pakuje moje rzeczy które tu przywiozłam oraz nowiutkie buty:) schodzę na dół.
-Kim d...- wrzeszczy Zayn ale się zamyka jak uświadamia sobie że stoję obok niego
- cicho skarbie bo stracisz głos- mruknęłam a potem ze strachem w oczach spojrzałam na Louisa.
Najpierw przez jego twarz przeszedł smutek potem zdziwienie a została mu wściekłość był wkurzony...
- kto ci to zrobił?- jedno pytanie tak wiele odpowiedzi
- w nocy spadłam z łóżka i przywaliłam w kant szafki nocnej- przygryzłam wargę liczą na to aby uwierzył, przymrużył oczy i uparcie gapił się na mnie.
- daj torbę-westchnął. W duchu skakałam z radości choć wiem że Louis nie jest aż taki głupi, no chyba że....
- uważaj na siebie mała- powiedział Zayn i po ciągnął mnie do uścisku- nie gniewaj sie na Marg to nie jej wina, widzimy sie na balu księżniczko- wyszeptał i jeszcze raz mocno mnie przytulił. Ta Zayn i jego dotykanie.
Po przytulałam sie ze wszystkimi zostawiając Harrego i Marg na koniec po woli podeszłam do niej i spojrzałam w oczy.
- nie wybaczę ci do puki mi nie powiesz- szepnęłam delikatnie ja przytulając następnie spojrzałam na Harrego przytuliłam sie do niego na co sie rozluźnił, chyba go kocham, ale ci mi po tym jak dziś ostatni raz go zobaczę
- nie tak wyobrażałam sobie dzisiejszy dzień- szepnęłam odsuwając się od niego
Poszłam ubrać buty a następnie wyszłam przed dom, rozstania zawsze bywają takie trudne? żeby nie rozpłakać się przed wszystkimi szybko weszłam do samochodu...
- wszystko w porządku?- spojrzałam szybko na Lou i machnęłam głowa wymuszając uśmiech, ruszył z pod posiadłości mijając budzące się miasto nie dałam rady łza sama popłynęła...
Gdy tylko sie zatrzymaliśmy szybko wytargałam torbę z bagażnika i pobiegła do swojego pokoju potrzebuje chwili spokoju... Usiadłam na parapecie łzy same leciały mi z oczy patrzyłam na budzące się do życia miasto, ludzie wiecznie spieszący sie albo do pracy albo gdziekolwiek inni zaś uśmiechnięci przemierzają ulice Londynu. Rozejrzałam się po swoim pokoju, nic tu nie zmieniłam odkąd z mamą zrobiłyśmy wieli remont. Ściany sa na biało łóżko czarno-białe w jakieś wzorki obok łóżka stoi szafa też czarno biała na podłodze położone są płytki na których leżą czarne dywany po jednej stronie łóżka stoi szafka nocna, a po drugiej nie duża czarna komoda. Na przeciwko stoi ogromne biurko.
Przyzna się że mojemu ojcu nigdy nie podobał się mój pokój a po śmierci mamy w ogóle do niego nie wchodzi, reakcja Louisa była inna jarał się nim razem ze mną. Jest to jedyny najbardziej udany projekt mój i mamy. Zeszłam z okna i podeszłam do szafy wyciągnęłam ogromną walizkę i uklękłam przy niej wyciągając z niej ciuchy i wkładając od razu do walizki. Na sam koniec zauważyłam pudełko które schowałam przed wszystkimi z wielkim wahaniem otworzyłam go wszystkie wspomnienia zostały wypuszczone, to pudełko mamy wszystkie zdjęcia jej drobiazgowe rzeczy które udało mi się przemycić i inne cuda...
- Kim zejdź na dół obejrzymy film i zjemy pizze!- krzyknął z dołu Lou, szybko zamknęłam pudełko i wsunęłam je pod łóżko. Sukienkę powiesiłam w łazience która swoją drogą nie była nie wiadomo jaka
Zbiegłam na dół i tak spędzam cały dzień na śmianiu się razem z Lou
* 19 godzina przed balem *
Oglądamy nie wiadomo który z kolei juz film..
- powinnaś się już zbierać- w końcu się odezwał, spojrzałam na zegarek i byłam zdumiona tym jak czas szybko zleciał..
- ta masz racje- westchnęłam i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic następnie powyciągałam z szuflady wszystkie kosmetyki które będą mi potrzebne i wzięłam się za tuszowanie siniaka.
Jakoś 30 minut później byłam szczęśliwa bo udało mi się zakryć całego siniaka pod warstwą makijażu który nie był mocny żeby nie psuł mojej sukienki która jest piekna by wybierały ja dziewczyny > klik < wyszykowałam się w sam raz...
-Kim! Harry przyszedł!- przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki wdech, ludzie Dragi już wzięli moje walizki teraz tylko zgarnąć dziewczyny i bajo. Powoli zeszłam na dół po schodach żeby się nie zabić, najpierw napotkałam zszokowany wzrok Louisa który zaraz się wyszczerzył jak głupi potem jeszcze bardziej zabawniejszą minę Hazzy. Podeszłam do niego a on mi podał rękę która z wahaniem wzięłam..
-nie zrobię ci krzywdy- szepnął przyciągając mnie do siebie
- no dobra moje gołąbeczki czas na sweet focie- zawołał Lou wyciągając aparat za pleców, ustawiłam się przed Harrym a on mnie złapał za biodra i przybliżył do siebie. Usłyszałam jakieś 15 kliknięć oznajmujących ile zrobiono zdjęć..
- no dobra Hazzyś jesteś śliczny ale rusz dupe chce mieć same piękne zdjęcie mojej siostrzyczki- parsknęłam śmiechem i stanęłam na środku ustawiając się do zdjęcia gdy je juz zrobił i pokazał mi powiem że wyszło prześliczne...
- dobra chodźmy juz jesteśmy spóźnieni Niall pisał już dwa razy że mamy się ruszyć bo jest głodny - zaśmiał się a potem i ja
- miłej zabawy- przytulił się do mnie Lou a mi sie chciało płakać ale nie bo zdemoluję mój makijaż.
- dobra dobra bo pognieciesz- udawałam że prostuję niewidzialne zagniecenia
* Ball *
Dojechaliśmy w samą porę bo Niall dzwonił do nas jakieś 6 razy a mi się juz powoli kończyła cierpliwość...
- No nareszcie ileż to można łooo- zatkał się gdy mnie zobaczyła mnie zatkało gdy zobaczyłam dziewczyny były prześliczne Margaret < klik > Sally < klik >..
- wyglądasz zajebiście księżniczko!- zawołał Zayn na co zarumieniłam się, podeszłam do dziewczyn
- wyglądacie zajebiście!- krzyknęłam z bananem na twarzy
- ha ha ha no przecież wiem- zaśmiała się Sally
- drogie panie zapraszam na zajebiste przyjęcie bo by przyjechaliśmy- zawołał Horan na co wszyscy ruszyliśmy do ogromnego i pięknego ogrodu.
* 5g później *
Cholernie bola mnie nogi i na dodatek dzwonił Draga że mamy się juz zwijać z biesiady, od 15 minut szukam dziewczyn ale za cholerę nie umiem ich znaleść, gdy już miała zrezygnować z dalszych poszukiwań dostrzegam Margaret która CAŁUJE się z tym Malikiem! No no no tego się nie spodziewałam tak trochę głupio podchodzę do nich i lekko szturcham..
- wy moje kochane słodziaki przepraszam że przeszkadzam ale muszę porwać Marg- uśmiecham się słodko żeby wszystko było mi wybaczone, ciągnę Marg dalej od niego i szukam Sally..
- zdajesz sobie sprawę że wpychałaś mu język do gardła?- zaśmiałam się na co oberwałam
- wiesz nie ja jedyna pcham język, pacz tam - pokazuje palcem na całujących się Horana i Sally no no tego też się nie spodziewałam
- idź po nich- mówię gdy za uważam Harrego, podchodzę do niego i przytulam
- przepraszam skarbię że cię uderzyłem to ie było specjalnie nie panowałam nad sobą- tłumaczy sie a ja delikatnie uśmiecham
- wybaczyłam ci już- wyszeptałam a następnie wpiłam się w jego usta z wielkim zaangażowaniem, jednak moja sielanka nie trwała długo gdyż poczułam szarpnięcie
- sorry gołąbeczki- zaśmiała się Marg
Idziemy w stronę wyjścia a ja ostatni raz zerkam w stronę chłopków, z jedną myślą, kiedy ich znowu zobaczę?
==========================================================================
Koniec buum jak zwykle się nie wyrobiłam w czasie moja wina sorry:( MAMY FERIE!!! a ja czekam na zajebistą premierę FIFTY SHADES OF GREY!! czytał ktoś może książkę bo ja tak i ogromnie polecam!!'
W napisaniu mi tego rozdziału pomagała Margaret ( Weronika ) za co jestem jej ogromnie wdzięczna bo robiłyśmy na ostatnia minutę stroje bez niej byłabym w dupie ciemnej dupie:) KOCHAM CIĘ MYCHO
miłego czytania i zapraszam do komentowania :) ja nie gryzę i czekajcie na następne newsy
BAY
Gdy weszłam do swojego pokoju zobaczyłam białą torbę z jakiegoś sklepu obuwniczego, ponieważ kocham buty bez zastanowienia podeszłam to niej i otworzyłam zamurowało mnie, w środku znajdowały się nowiutkie lity:
Na nich leżała karteczka:
Przepraszam że tak się stało chciałabym ci o wszystkim powiedzieć ale nie mogę.
P.S. Zobaczyłam je na wyprzedaży i nie mogłam ich nie kupić :)
Margaret
Mam mętlik w głowie już nie chodzi o te jebane buty ( choć są naprawdę piękne ) tylko o to co takiego odkryła Margaret i co robiła w biurze Harrego?..
- Kim! Louis po ciebie przyjechał!- drze ryja Zayn:). Cholera całkowicie zapomniałam że dziś dzień spędzam u siebie w domu razem z Lou
- idę!- szybko odkrzykuje zanim znowu zacznie sie drzeć, szybko pakuje moje rzeczy które tu przywiozłam oraz nowiutkie buty:) schodzę na dół.
-Kim d...- wrzeszczy Zayn ale się zamyka jak uświadamia sobie że stoję obok niego
- cicho skarbie bo stracisz głos- mruknęłam a potem ze strachem w oczach spojrzałam na Louisa.
Najpierw przez jego twarz przeszedł smutek potem zdziwienie a została mu wściekłość był wkurzony...
- kto ci to zrobił?- jedno pytanie tak wiele odpowiedzi
- w nocy spadłam z łóżka i przywaliłam w kant szafki nocnej- przygryzłam wargę liczą na to aby uwierzył, przymrużył oczy i uparcie gapił się na mnie.
- daj torbę-westchnął. W duchu skakałam z radości choć wiem że Louis nie jest aż taki głupi, no chyba że....
- uważaj na siebie mała- powiedział Zayn i po ciągnął mnie do uścisku- nie gniewaj sie na Marg to nie jej wina, widzimy sie na balu księżniczko- wyszeptał i jeszcze raz mocno mnie przytulił. Ta Zayn i jego dotykanie.
Po przytulałam sie ze wszystkimi zostawiając Harrego i Marg na koniec po woli podeszłam do niej i spojrzałam w oczy.
- nie wybaczę ci do puki mi nie powiesz- szepnęłam delikatnie ja przytulając następnie spojrzałam na Harrego przytuliłam sie do niego na co sie rozluźnił, chyba go kocham, ale ci mi po tym jak dziś ostatni raz go zobaczę
- nie tak wyobrażałam sobie dzisiejszy dzień- szepnęłam odsuwając się od niego
Poszłam ubrać buty a następnie wyszłam przed dom, rozstania zawsze bywają takie trudne? żeby nie rozpłakać się przed wszystkimi szybko weszłam do samochodu...
- wszystko w porządku?- spojrzałam szybko na Lou i machnęłam głowa wymuszając uśmiech, ruszył z pod posiadłości mijając budzące się miasto nie dałam rady łza sama popłynęła...
Gdy tylko sie zatrzymaliśmy szybko wytargałam torbę z bagażnika i pobiegła do swojego pokoju potrzebuje chwili spokoju... Usiadłam na parapecie łzy same leciały mi z oczy patrzyłam na budzące się do życia miasto, ludzie wiecznie spieszący sie albo do pracy albo gdziekolwiek inni zaś uśmiechnięci przemierzają ulice Londynu. Rozejrzałam się po swoim pokoju, nic tu nie zmieniłam odkąd z mamą zrobiłyśmy wieli remont. Ściany sa na biało łóżko czarno-białe w jakieś wzorki obok łóżka stoi szafa też czarno biała na podłodze położone są płytki na których leżą czarne dywany po jednej stronie łóżka stoi szafka nocna, a po drugiej nie duża czarna komoda. Na przeciwko stoi ogromne biurko.
Przyzna się że mojemu ojcu nigdy nie podobał się mój pokój a po śmierci mamy w ogóle do niego nie wchodzi, reakcja Louisa była inna jarał się nim razem ze mną. Jest to jedyny najbardziej udany projekt mój i mamy. Zeszłam z okna i podeszłam do szafy wyciągnęłam ogromną walizkę i uklękłam przy niej wyciągając z niej ciuchy i wkładając od razu do walizki. Na sam koniec zauważyłam pudełko które schowałam przed wszystkimi z wielkim wahaniem otworzyłam go wszystkie wspomnienia zostały wypuszczone, to pudełko mamy wszystkie zdjęcia jej drobiazgowe rzeczy które udało mi się przemycić i inne cuda...
- Kim zejdź na dół obejrzymy film i zjemy pizze!- krzyknął z dołu Lou, szybko zamknęłam pudełko i wsunęłam je pod łóżko. Sukienkę powiesiłam w łazience która swoją drogą nie była nie wiadomo jaka
Zbiegłam na dół i tak spędzam cały dzień na śmianiu się razem z Lou
* 19 godzina przed balem *
Oglądamy nie wiadomo który z kolei juz film..
- powinnaś się już zbierać- w końcu się odezwał, spojrzałam na zegarek i byłam zdumiona tym jak czas szybko zleciał..
- ta masz racje- westchnęłam i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic następnie powyciągałam z szuflady wszystkie kosmetyki które będą mi potrzebne i wzięłam się za tuszowanie siniaka.
Jakoś 30 minut później byłam szczęśliwa bo udało mi się zakryć całego siniaka pod warstwą makijażu który nie był mocny żeby nie psuł mojej sukienki która jest piekna by wybierały ja dziewczyny > klik < wyszykowałam się w sam raz...
-Kim! Harry przyszedł!- przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki wdech, ludzie Dragi już wzięli moje walizki teraz tylko zgarnąć dziewczyny i bajo. Powoli zeszłam na dół po schodach żeby się nie zabić, najpierw napotkałam zszokowany wzrok Louisa który zaraz się wyszczerzył jak głupi potem jeszcze bardziej zabawniejszą minę Hazzy. Podeszłam do niego a on mi podał rękę która z wahaniem wzięłam..
-nie zrobię ci krzywdy- szepnął przyciągając mnie do siebie
- no dobra moje gołąbeczki czas na sweet focie- zawołał Lou wyciągając aparat za pleców, ustawiłam się przed Harrym a on mnie złapał za biodra i przybliżył do siebie. Usłyszałam jakieś 15 kliknięć oznajmujących ile zrobiono zdjęć..
- no dobra Hazzyś jesteś śliczny ale rusz dupe chce mieć same piękne zdjęcie mojej siostrzyczki- parsknęłam śmiechem i stanęłam na środku ustawiając się do zdjęcia gdy je juz zrobił i pokazał mi powiem że wyszło prześliczne...
- dobra chodźmy juz jesteśmy spóźnieni Niall pisał już dwa razy że mamy się ruszyć bo jest głodny - zaśmiał się a potem i ja
- miłej zabawy- przytulił się do mnie Lou a mi sie chciało płakać ale nie bo zdemoluję mój makijaż.
- dobra dobra bo pognieciesz- udawałam że prostuję niewidzialne zagniecenia
* Ball *
Dojechaliśmy w samą porę bo Niall dzwonił do nas jakieś 6 razy a mi się juz powoli kończyła cierpliwość...
- No nareszcie ileż to można łooo- zatkał się gdy mnie zobaczyła mnie zatkało gdy zobaczyłam dziewczyny były prześliczne Margaret < klik > Sally < klik >..
- wyglądasz zajebiście księżniczko!- zawołał Zayn na co zarumieniłam się, podeszłam do dziewczyn
- wyglądacie zajebiście!- krzyknęłam z bananem na twarzy
- ha ha ha no przecież wiem- zaśmiała się Sally
- drogie panie zapraszam na zajebiste przyjęcie bo by przyjechaliśmy- zawołał Horan na co wszyscy ruszyliśmy do ogromnego i pięknego ogrodu.
* 5g później *
Cholernie bola mnie nogi i na dodatek dzwonił Draga że mamy się juz zwijać z biesiady, od 15 minut szukam dziewczyn ale za cholerę nie umiem ich znaleść, gdy już miała zrezygnować z dalszych poszukiwań dostrzegam Margaret która CAŁUJE się z tym Malikiem! No no no tego się nie spodziewałam tak trochę głupio podchodzę do nich i lekko szturcham..
- wy moje kochane słodziaki przepraszam że przeszkadzam ale muszę porwać Marg- uśmiecham się słodko żeby wszystko było mi wybaczone, ciągnę Marg dalej od niego i szukam Sally..
- zdajesz sobie sprawę że wpychałaś mu język do gardła?- zaśmiałam się na co oberwałam
- wiesz nie ja jedyna pcham język, pacz tam - pokazuje palcem na całujących się Horana i Sally no no tego też się nie spodziewałam
- idź po nich- mówię gdy za uważam Harrego, podchodzę do niego i przytulam
- przepraszam skarbię że cię uderzyłem to ie było specjalnie nie panowałam nad sobą- tłumaczy sie a ja delikatnie uśmiecham
- wybaczyłam ci już- wyszeptałam a następnie wpiłam się w jego usta z wielkim zaangażowaniem, jednak moja sielanka nie trwała długo gdyż poczułam szarpnięcie
- sorry gołąbeczki- zaśmiała się Marg
Idziemy w stronę wyjścia a ja ostatni raz zerkam w stronę chłopków, z jedną myślą, kiedy ich znowu zobaczę?
==========================================================================
Koniec buum jak zwykle się nie wyrobiłam w czasie moja wina sorry:( MAMY FERIE!!! a ja czekam na zajebistą premierę FIFTY SHADES OF GREY!! czytał ktoś może książkę bo ja tak i ogromnie polecam!!'
W napisaniu mi tego rozdziału pomagała Margaret ( Weronika ) za co jestem jej ogromnie wdzięczna bo robiłyśmy na ostatnia minutę stroje bez niej byłabym w dupie ciemnej dupie:) KOCHAM CIĘ MYCHO
miłego czytania i zapraszam do komentowania :) ja nie gryzę i czekajcie na następne newsy
BAY
wtorek, 20 stycznia 2015
Rozdział 7
*3:00 w nocy Kim* muzyka do Rozdziału > klik <
Siedzę w tej pieprzonej łazience prawie już od godziny Sally latała wokół mnie jakby miała padaczkę a mnie ma wziąć kurwica. Po jaką cholerę oni się lali? gorzej niż ja i Sall razem wzięte...
- i jak?- stanęła w końcu bo miałam wielką ochotę ja uderzyć
- a ja myślisz?- burknęłam dalej trzymając całą przemokniętą krwią gazę przy nosie i ustach. Będzie siniak
- myślę że powinnaś iść z tym do szpitala możesz mieć złamany nos-
- nie- warknęłam i trochę za szybko wstałam bo zakręciło mi się w głowie, muszę sie dowiedzieć dlaczego oni się tak po kłócili ale nie będę rozmawiać z Harrym.
- no gdzie ty idziesz? dalej do cholery masz krwotok!, jak chcesz jak posprzątam twoja krew której tak na marginesie jest pełno!- i nie myliła sie po drodze widziałam sporych rozmiarów plamy mojej krwi, zajebie Harrego.
Zeszłam na dół i starając się nie myśleć o tym ze dalej krwawię w dwóch miejscach poszłam do kuchnie gdzie spotkałam sie z Liamem! cóż za niespodzianka!
- powiem ci szczerze że jak na gościa który tu mieszka praktycznie nigdy cię tu nie ma- szepnęłam bo dalej przykładam tą gazę, odwrócił się gwałtownie do mnie z uśmiechem ale zaraz mu zszedł..
- ło co ci się stało?- wywróciłam oczami
- ta mi też cie miło widzieć
- noo a tak serio?- podniósł brwi
- Margaret i Harry sie pobili i przez przypadek znalazłam się w złym miejscu i czasie, widziałeś może Marg?
- ym ostatnim razem przed domem z Zaynem - pokazał na drzwi frontowe
Wstałam i ruszyłam w ich kierunku mijając schody z których dochodziły krzyki Sally, ta pewnie daje kazanie Hazzie. Otworzyłam drzwi i wyjrzałam na zewnątrz podjazd był słabo oświetlony na dalsze dystanse ale za uwarzyłam w oddali cień który pasował do Margaret więc bez zastanowienia podeszłam do niej gdy juz byłam w miarę blisko złapałam ja za ramię i odwróciłam w swoją stronę.
-co do chu...- zmarszczyła brwi a usta uformowały się w literkę ,, o '' super- boże- szepnęła
- oh daj spokój tylko do cholery gadaj mi za co należało mi sie takie oberwanie bo mam kurwicy dostać wszystko mnie boli i przy puszczam że dalej jestem lekko na haju ale no chcę wiedzieć a w szczególności jeśli chodzi o mija rodzinę!- wrzasnęłam odrywając to białe gówno od mojego nosa. Czułam jak mała struszka krwi zaczyna spływać po mojej wardze ale olałam to chcę wiedzieć !
- proszę uspokój sie i wytrzyj tą krew bo niedobrze mi się robi- zrobiłam tak jak powiedziała i czekałam na dalsze wyjaśnienia- po prostu nie mogę ci powiedzieć- chyba sobie żartujesz?
- że co proszę?!
- no to przykro mi z powodu twojej twarzy ale nie powiem ci- już chciałam jej się odgryść ale się zamknęłam
- jak chcesz przecież ja nie jestem dla ciebie nic warta
- nie Kim to nie tak..- zaczęła i złapała mnie za rękę ale nie dałam jej ani skończyć ani dotykać się
- wiesz co nie po prostu nie mów nic więcej- pokręciłam głową odwróciłam się na pięcie i udałam do domu, dosyć wrażeń jak na jeden dzień.
* Margaret *
Patrzyłam na Kim jak odchodzi w stronę domu, wiedziałam że tak będzie powinnam powiedzieć jej całą prawdę byłam jej to dłużna za twarz ale Harry by mnie zabił. Zrezygnowana wróciłam z powrotem do domu, w kuchni siedział Liam i gadał przez telefon nie chcąc mu przeszkadzać tylko się uśmiechnęłam gdy kiwną do mnie głową wyjęłam mleko z lodówki i gdy juz sobie nalałam odwróciłam się na pięcie i poszłam na górę. W łazience zobaczyłam Sally która wycierała krew dalej widziałam Nialla razem z Zaynem którzy grali w konsole no ci mają wyjebane na wszystko, dalej w pokoju siedział Harry który wyglądał koszmarnie może to z poczucia winy? nie fatygując się żeby zapukać weszłam do środka zmroził mnie zimnym spojrzeniem nie spuszczałam z niego wzroku w jego oczach widziałam ból, płakał? raczej tak jego oczy są czerwone...
- nie powiem nikomu- westchnęłam i usiadłam na krześle przy biurku...
- dzięki- szepnął wgapiając się tempo w jeden punkt
- co mogę zrobić?- zapytałam
Spojrzał na mnie wstał i zamknął drzwi następnie usiadł na końcu łóżka i schwał twarz w dłoniach po chwili usłyszałam szloch musiałam pokręcić głową żeby uwierzyć że to naprawdę to, on płacze
- wiedziałem to już od dawna ale nie miałem odwagi powiedzieć jej tego, jak byłem mały 3 lata przed urodzeniem Sally mój ojciec rozwiódł się z matką i zabrał mnie ze sobą do Ameryki po jakimś roku byłem juz kumaty więc ojciec postanowił wrócić do Londynu nie pytałem sie o matkę bo ilekroć zadawałem pytanie o nią ojciec wpadał w szał i tłukł mnie. Potem po roku załatwił sobie niezłą posadkę był prezesem w jakiejś wielkiej firmie więc załatwił dla mnie niańkę a sam jak nie pracował do późna to chodził na dziwki- wziął głęboki wdech, było mi go szkoda juz wiadomo czemu jest taki dupkiem- potem zobaczyłem jak z kimś potajemnie się spotyka więc ciekawość wzięła górę i po szpiegowałem go trochę okazało się że na boku pieprzy się z moją matką. I tak o to powstała Sally ojciec gdy się o tym dowiedział wpadł w szał i zerwał juz na dobre z nią kontakt, byłem załamany totalnie w wieku 16 lat uciekłem z domu i próbowałem je odszukać ale okazało się że moja matka urodziła Sall i oddała do domu dziecka a sama wyjechała gdzieś. Poddałem się po pewnym czasie spotkałem chłopaków Zayna, Liama , Nialla poszaleliśmy trochę a potem mieliśmy niezłą fuchę i zarabialiśmy nieziemskie sumy, potrzebowaliśmy pomocy więc znaleźliśmy Louisa po jakimś roku byliśmy jak bracia w chuj bogaci jakoś 2 miesiące później Louis powiedział że jego siostra wpadła w jakieś kłopoty byliśmy lekko zdziwieni że wogólę ma siostrę ale czego się nie robi dla przyjaciół i tak pierwszy raz zobaczyłem Kim każdy wie że jestem flirciarzem więc wziąłem się do akcji ale ona była nie ustępna i to mi się podobało z zbiegiem czasu Louis zrobił się mniej wrażliwy na jej punkcie co jest mało prawdopodobne a jednak kiedyś na imprezie spotkałem Sall i tak minie oświeciło poszperałem trochę i bingo znalazłem go matka wyszła ponownie za mąż i miała inne nazwisko ale w domu dziecka była zapisana jako Styles więc była łatwa do odszukania wszystkie informacje zgadzały się ze sobą i tak ją odnalazłem- czułam jak moje spojrzenie się rozmazuje ale Harry był w gorszym stanie...
- boże- tylko tyle mi się udało powiedzieć przeżył horror
- a to wszystko dzięki Kim gdyby nie ona nie odszukałbym mojej małej siostrzyczki
-czujesz coś do niej?- czasami nie potrafię się zamknąć
- kocham ją- wyszeptał wycierając oczy. Zatkało mnie jak nigdy on ją kocha przecież Zayn gadał że on się nie bawi w miłość
- czemu jej tego nie powiesz?
- nie chcę jej do siebie zrazić moze to wziąć na jaja albo coś i ona te też nikomu tego nie powiedziała tak na serio a jest jeszcze gorsza rzecz, Louis jasno dał nam do zrozumienia zanim poznał nas z Kim że mamy się do niej nie zbliżać bo pozabija nas gołymi rękami nic nie mogę na to poradzić od tamtej poty jestem takim kutasem w stosunku do niej- kurde nie wiem jak mu pomóc
- spokojnie Harry coś się wymyśli- usiadłam obok niego
- nie, - pokiwał przecząco głową- nawrzeszczała na mnie że zacząłem się z tobą bić i za to że ją uderzyłem choć mówiłem że to niechcący nie chce mnie znać, jutro się przenosi do Louisa- że co/
- wybierasz się na tel jutrzejszy bal?- olśniło mnie
Podniósł głowę a jego oczy zaświeciły wie że jest jeszcze szansa
- tak
- idź z nią i urządź taki wieczór żeby go nigdy nie zapomniała, wybaczy ci Kim ma sentyment to takich ckliwych i romantycznych pierdół - wstałam i podeszłam do drzwi- powodzenia
Idę spać za dużo tego dobrego jak na jedne dzień.
* Kim *
Siedziałam u siebie w pokoju i nie mogłam usiedzieć więc zgarnęłam swoją dupę najpierw się przebrałam i przykleiłam plaster na wargę oraz sprawdziłam jak postępuje puchnięcie mojej twarzy potem pobiegłam do pokoju Sally
- przebieraj się idziemy na klify muszę pomyśleć- spojrzała na mnie
- nie to w pełni normalne iść na klify o 4 rano- wstała i poszła do łazienki po jakiś 10 minutach wyszła w pełni ubrana- kto prowadzi?- zapytała schodząc po schodach
- ja i jedziemy moim bo.. muszę - zaśmiałam się lekko ale to był zły pomysł bo warga bolała
Po cichu weszłyśmy do garażu i wsiadłyśmy do mojego nowego nabytku
- no no no ładne- dotknęła palcem karoserii
- ej ej ej bo będziesz czyścić - zaśmiałam się i wsiadłam za kierownice
Wsadziłam kluczyki do stacyjki i odpaliłam auto czas jechać ...
* 20 min później *
Całą drogę milczałyśmy muzyka delikatnie rozbrzmiewała w środku gdy dojechałyśmy na wybrzeża Londynu zgasiłam silnik i spojrzałam przed siebie..
- wychodzimy? spojrzałam na Sall, pokiwała głowa i opuściła auto
Oparłam sie o maskę samochodu i napajałam sie widokiem na panoramę budzącego się ze snu Londynu
- to nasz ostatni dzień tutaj- odezwała się Sally po kilku minutach ciszy
- ta jak ten czasz szybko zleciał, byłaś juz tu kiedyś?- spojrzałam na nią kontem oka
- nie ale jest tu naprawdę pięknie- uśmiechnęła się
* Sally *
Kim była jakaś taka nieobecna ale nie przeszkadzało mi to, cisza i spokój to jest to czego nam obu trzeba.
- dowiedziałaś się o co się pobili?- ciekawość wzięła górę
- nie Marg milczała powiedziała że lepiej nich mi powie o tym sam Harry, a do jego osoby się nie odzywam- posunęła się do tyłu i położyła patrząc na piękne gwiaździste niebo zrobiłam to samo.
- dobrze wiesz że zrobił to nie chcący pewnie ma wyrzuty sumienia- westchnęłam
- może ma może nie- odpowiedziała a potem odezwała się po chwili- co jest między tobą a Niallem ?
- zatkało mnie bo, aż tak to widać?
- no nic a co?- zestresowałam się
- no proszę cię dostałam w łeb ale nie żeby aż tak mocno- zachichotała
- no dobra może i mi sie tak trochę podoba- dała mi sójkę w bok- no dobra może i nawet bardzo
- opowiedz co do niego czujesz - co? mam jej od tak powiedzieć co do niego czuje? spojrzałam na nią czy aby nie żartuje ale jej twarz nie wyrażała nic. Widać że to co się stało zrypało jej psychikę.
- jest słodki tak inaczej niż inni faceci, przy nim czuję się taka bezpieczna sama nie wiem jak to nazwać zawsze gdy jestem z nim jestem uśmiechnięta, oh sama nie wiem- podniosłam się. Słońce już wychodziło za horyzontu i Londyn został oświetlony, piękny widok
- ja ci powiem jak to się nazywa- spojrzałam na nią gwałtownie, płakała a ja nie wiedziałam jak jej pomóc- zakochałaś się Sally to piękne uczucie bo widzę że masz u niego szanse co go widzisz czujesz motylki w brzuchu ilekroć przechodzi obok ciebie- chlipnęła - zazdroszczę ci, jesteś w tranie stwierdzić że go kochasz?- to pytanie powaliło mnie, czy jestem w stanie stwierdzić że go kocham?
- tak- odpowiedziałam bez zastanowienia
- zazdroszczę ci, ja jeszcze nikomu nie powiedziałam tak szczerze że kogoś kocham, nigdy- że co? a Lou?- nawet swojemu bratu to nie to samo chce powiedzieć komuś kocham cię bo go kocham tak z całego serca - dopowiedziała na moje nieme pytanie
Zrobiło mi się strasznie ona płakała a ja siedzę jak matoł i gapię się przed siebie, może faktycznie jestem szczęściarą?
- przykro mi- mruknęłam
- niepotrzebnie- odsapnęła i podniosła się- chodź jedziemy do domu jest już rano a przecież chcesz spędzić ostatni dzień w Londynie z Niallem cieszę sie że idziecie razem na bal- o kurwa zapomniała o nim
Weszłam do samochodu zaraz po Kim z piskiem opon odjechała do domu
Czas spędzić ostatni dzień..
- a i Kim?- odezwałam się już pod domem
- no spojrzała na mnie
- masz spuchnięte wary od ciągnięcia jego pały- wybuchłam śmiechem i szybko wyszłam z auta zanim weszłam do domu usłyszałam melodyjny śmiech Kim ], ha czyli poprawienie humoru zaliczone
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tym razem krótszy niż poprzedni ale za to wcześniej dodany miłego czytania i prosze o komenty każdy jeden to wielka motywacja
Pisała do wam Kim :)
Siedzę w tej pieprzonej łazience prawie już od godziny Sally latała wokół mnie jakby miała padaczkę a mnie ma wziąć kurwica. Po jaką cholerę oni się lali? gorzej niż ja i Sall razem wzięte...
- i jak?- stanęła w końcu bo miałam wielką ochotę ja uderzyć
- a ja myślisz?- burknęłam dalej trzymając całą przemokniętą krwią gazę przy nosie i ustach. Będzie siniak
- myślę że powinnaś iść z tym do szpitala możesz mieć złamany nos-
- nie- warknęłam i trochę za szybko wstałam bo zakręciło mi się w głowie, muszę sie dowiedzieć dlaczego oni się tak po kłócili ale nie będę rozmawiać z Harrym.
- no gdzie ty idziesz? dalej do cholery masz krwotok!, jak chcesz jak posprzątam twoja krew której tak na marginesie jest pełno!- i nie myliła sie po drodze widziałam sporych rozmiarów plamy mojej krwi, zajebie Harrego.
Zeszłam na dół i starając się nie myśleć o tym ze dalej krwawię w dwóch miejscach poszłam do kuchnie gdzie spotkałam sie z Liamem! cóż za niespodzianka!
- powiem ci szczerze że jak na gościa który tu mieszka praktycznie nigdy cię tu nie ma- szepnęłam bo dalej przykładam tą gazę, odwrócił się gwałtownie do mnie z uśmiechem ale zaraz mu zszedł..
- ło co ci się stało?- wywróciłam oczami
- ta mi też cie miło widzieć
- noo a tak serio?- podniósł brwi
- Margaret i Harry sie pobili i przez przypadek znalazłam się w złym miejscu i czasie, widziałeś może Marg?
- ym ostatnim razem przed domem z Zaynem - pokazał na drzwi frontowe
Wstałam i ruszyłam w ich kierunku mijając schody z których dochodziły krzyki Sally, ta pewnie daje kazanie Hazzie. Otworzyłam drzwi i wyjrzałam na zewnątrz podjazd był słabo oświetlony na dalsze dystanse ale za uwarzyłam w oddali cień który pasował do Margaret więc bez zastanowienia podeszłam do niej gdy juz byłam w miarę blisko złapałam ja za ramię i odwróciłam w swoją stronę.
-co do chu...- zmarszczyła brwi a usta uformowały się w literkę ,, o '' super- boże- szepnęła
- oh daj spokój tylko do cholery gadaj mi za co należało mi sie takie oberwanie bo mam kurwicy dostać wszystko mnie boli i przy puszczam że dalej jestem lekko na haju ale no chcę wiedzieć a w szczególności jeśli chodzi o mija rodzinę!- wrzasnęłam odrywając to białe gówno od mojego nosa. Czułam jak mała struszka krwi zaczyna spływać po mojej wardze ale olałam to chcę wiedzieć !
- proszę uspokój sie i wytrzyj tą krew bo niedobrze mi się robi- zrobiłam tak jak powiedziała i czekałam na dalsze wyjaśnienia- po prostu nie mogę ci powiedzieć- chyba sobie żartujesz?
- że co proszę?!
- no to przykro mi z powodu twojej twarzy ale nie powiem ci- już chciałam jej się odgryść ale się zamknęłam
- jak chcesz przecież ja nie jestem dla ciebie nic warta
- nie Kim to nie tak..- zaczęła i złapała mnie za rękę ale nie dałam jej ani skończyć ani dotykać się
- wiesz co nie po prostu nie mów nic więcej- pokręciłam głową odwróciłam się na pięcie i udałam do domu, dosyć wrażeń jak na jeden dzień.
* Margaret *
Patrzyłam na Kim jak odchodzi w stronę domu, wiedziałam że tak będzie powinnam powiedzieć jej całą prawdę byłam jej to dłużna za twarz ale Harry by mnie zabił. Zrezygnowana wróciłam z powrotem do domu, w kuchni siedział Liam i gadał przez telefon nie chcąc mu przeszkadzać tylko się uśmiechnęłam gdy kiwną do mnie głową wyjęłam mleko z lodówki i gdy juz sobie nalałam odwróciłam się na pięcie i poszłam na górę. W łazience zobaczyłam Sally która wycierała krew dalej widziałam Nialla razem z Zaynem którzy grali w konsole no ci mają wyjebane na wszystko, dalej w pokoju siedział Harry który wyglądał koszmarnie może to z poczucia winy? nie fatygując się żeby zapukać weszłam do środka zmroził mnie zimnym spojrzeniem nie spuszczałam z niego wzroku w jego oczach widziałam ból, płakał? raczej tak jego oczy są czerwone...
- nie powiem nikomu- westchnęłam i usiadłam na krześle przy biurku...
- dzięki- szepnął wgapiając się tempo w jeden punkt
- co mogę zrobić?- zapytałam
Spojrzał na mnie wstał i zamknął drzwi następnie usiadł na końcu łóżka i schwał twarz w dłoniach po chwili usłyszałam szloch musiałam pokręcić głową żeby uwierzyć że to naprawdę to, on płacze
- wiedziałem to już od dawna ale nie miałem odwagi powiedzieć jej tego, jak byłem mały 3 lata przed urodzeniem Sally mój ojciec rozwiódł się z matką i zabrał mnie ze sobą do Ameryki po jakimś roku byłem juz kumaty więc ojciec postanowił wrócić do Londynu nie pytałem sie o matkę bo ilekroć zadawałem pytanie o nią ojciec wpadał w szał i tłukł mnie. Potem po roku załatwił sobie niezłą posadkę był prezesem w jakiejś wielkiej firmie więc załatwił dla mnie niańkę a sam jak nie pracował do późna to chodził na dziwki- wziął głęboki wdech, było mi go szkoda juz wiadomo czemu jest taki dupkiem- potem zobaczyłem jak z kimś potajemnie się spotyka więc ciekawość wzięła górę i po szpiegowałem go trochę okazało się że na boku pieprzy się z moją matką. I tak o to powstała Sally ojciec gdy się o tym dowiedział wpadł w szał i zerwał juz na dobre z nią kontakt, byłem załamany totalnie w wieku 16 lat uciekłem z domu i próbowałem je odszukać ale okazało się że moja matka urodziła Sall i oddała do domu dziecka a sama wyjechała gdzieś. Poddałem się po pewnym czasie spotkałem chłopaków Zayna, Liama , Nialla poszaleliśmy trochę a potem mieliśmy niezłą fuchę i zarabialiśmy nieziemskie sumy, potrzebowaliśmy pomocy więc znaleźliśmy Louisa po jakimś roku byliśmy jak bracia w chuj bogaci jakoś 2 miesiące później Louis powiedział że jego siostra wpadła w jakieś kłopoty byliśmy lekko zdziwieni że wogólę ma siostrę ale czego się nie robi dla przyjaciół i tak pierwszy raz zobaczyłem Kim każdy wie że jestem flirciarzem więc wziąłem się do akcji ale ona była nie ustępna i to mi się podobało z zbiegiem czasu Louis zrobił się mniej wrażliwy na jej punkcie co jest mało prawdopodobne a jednak kiedyś na imprezie spotkałem Sall i tak minie oświeciło poszperałem trochę i bingo znalazłem go matka wyszła ponownie za mąż i miała inne nazwisko ale w domu dziecka była zapisana jako Styles więc była łatwa do odszukania wszystkie informacje zgadzały się ze sobą i tak ją odnalazłem- czułam jak moje spojrzenie się rozmazuje ale Harry był w gorszym stanie...
- boże- tylko tyle mi się udało powiedzieć przeżył horror
- a to wszystko dzięki Kim gdyby nie ona nie odszukałbym mojej małej siostrzyczki
-czujesz coś do niej?- czasami nie potrafię się zamknąć
- kocham ją- wyszeptał wycierając oczy. Zatkało mnie jak nigdy on ją kocha przecież Zayn gadał że on się nie bawi w miłość
- czemu jej tego nie powiesz?
- nie chcę jej do siebie zrazić moze to wziąć na jaja albo coś i ona te też nikomu tego nie powiedziała tak na serio a jest jeszcze gorsza rzecz, Louis jasno dał nam do zrozumienia zanim poznał nas z Kim że mamy się do niej nie zbliżać bo pozabija nas gołymi rękami nic nie mogę na to poradzić od tamtej poty jestem takim kutasem w stosunku do niej- kurde nie wiem jak mu pomóc
- spokojnie Harry coś się wymyśli- usiadłam obok niego
- nie, - pokiwał przecząco głową- nawrzeszczała na mnie że zacząłem się z tobą bić i za to że ją uderzyłem choć mówiłem że to niechcący nie chce mnie znać, jutro się przenosi do Louisa- że co/
- wybierasz się na tel jutrzejszy bal?- olśniło mnie
Podniósł głowę a jego oczy zaświeciły wie że jest jeszcze szansa
- tak
- idź z nią i urządź taki wieczór żeby go nigdy nie zapomniała, wybaczy ci Kim ma sentyment to takich ckliwych i romantycznych pierdół - wstałam i podeszłam do drzwi- powodzenia
Idę spać za dużo tego dobrego jak na jedne dzień.
* Kim *
Siedziałam u siebie w pokoju i nie mogłam usiedzieć więc zgarnęłam swoją dupę najpierw się przebrałam i przykleiłam plaster na wargę oraz sprawdziłam jak postępuje puchnięcie mojej twarzy potem pobiegłam do pokoju Sally
- przebieraj się idziemy na klify muszę pomyśleć- spojrzała na mnie
- nie to w pełni normalne iść na klify o 4 rano- wstała i poszła do łazienki po jakiś 10 minutach wyszła w pełni ubrana- kto prowadzi?- zapytała schodząc po schodach
- ja i jedziemy moim bo.. muszę - zaśmiałam się lekko ale to był zły pomysł bo warga bolała
Po cichu weszłyśmy do garażu i wsiadłyśmy do mojego nowego nabytku
- no no no ładne- dotknęła palcem karoserii
- ej ej ej bo będziesz czyścić - zaśmiałam się i wsiadłam za kierownice
Wsadziłam kluczyki do stacyjki i odpaliłam auto czas jechać ...
* 20 min później *
Całą drogę milczałyśmy muzyka delikatnie rozbrzmiewała w środku gdy dojechałyśmy na wybrzeża Londynu zgasiłam silnik i spojrzałam przed siebie..
- wychodzimy? spojrzałam na Sall, pokiwała głowa i opuściła auto
Oparłam sie o maskę samochodu i napajałam sie widokiem na panoramę budzącego się ze snu Londynu
- to nasz ostatni dzień tutaj- odezwała się Sally po kilku minutach ciszy
- ta jak ten czasz szybko zleciał, byłaś juz tu kiedyś?- spojrzałam na nią kontem oka
- nie ale jest tu naprawdę pięknie- uśmiechnęła się
* Sally *
Kim była jakaś taka nieobecna ale nie przeszkadzało mi to, cisza i spokój to jest to czego nam obu trzeba.
- dowiedziałaś się o co się pobili?- ciekawość wzięła górę
- nie Marg milczała powiedziała że lepiej nich mi powie o tym sam Harry, a do jego osoby się nie odzywam- posunęła się do tyłu i położyła patrząc na piękne gwiaździste niebo zrobiłam to samo.
- dobrze wiesz że zrobił to nie chcący pewnie ma wyrzuty sumienia- westchnęłam
- może ma może nie- odpowiedziała a potem odezwała się po chwili- co jest między tobą a Niallem ?
- zatkało mnie bo, aż tak to widać?
- no nic a co?- zestresowałam się
- no proszę cię dostałam w łeb ale nie żeby aż tak mocno- zachichotała
- no dobra może i mi sie tak trochę podoba- dała mi sójkę w bok- no dobra może i nawet bardzo
- opowiedz co do niego czujesz - co? mam jej od tak powiedzieć co do niego czuje? spojrzałam na nią czy aby nie żartuje ale jej twarz nie wyrażała nic. Widać że to co się stało zrypało jej psychikę.
- jest słodki tak inaczej niż inni faceci, przy nim czuję się taka bezpieczna sama nie wiem jak to nazwać zawsze gdy jestem z nim jestem uśmiechnięta, oh sama nie wiem- podniosłam się. Słońce już wychodziło za horyzontu i Londyn został oświetlony, piękny widok
- ja ci powiem jak to się nazywa- spojrzałam na nią gwałtownie, płakała a ja nie wiedziałam jak jej pomóc- zakochałaś się Sally to piękne uczucie bo widzę że masz u niego szanse co go widzisz czujesz motylki w brzuchu ilekroć przechodzi obok ciebie- chlipnęła - zazdroszczę ci, jesteś w tranie stwierdzić że go kochasz?- to pytanie powaliło mnie, czy jestem w stanie stwierdzić że go kocham?
- tak- odpowiedziałam bez zastanowienia
- zazdroszczę ci, ja jeszcze nikomu nie powiedziałam tak szczerze że kogoś kocham, nigdy- że co? a Lou?- nawet swojemu bratu to nie to samo chce powiedzieć komuś kocham cię bo go kocham tak z całego serca - dopowiedziała na moje nieme pytanie
Zrobiło mi się strasznie ona płakała a ja siedzę jak matoł i gapię się przed siebie, może faktycznie jestem szczęściarą?
- przykro mi- mruknęłam
- niepotrzebnie- odsapnęła i podniosła się- chodź jedziemy do domu jest już rano a przecież chcesz spędzić ostatni dzień w Londynie z Niallem cieszę sie że idziecie razem na bal- o kurwa zapomniała o nim
Weszłam do samochodu zaraz po Kim z piskiem opon odjechała do domu
Czas spędzić ostatni dzień..
- a i Kim?- odezwałam się już pod domem
- no spojrzała na mnie
- masz spuchnięte wary od ciągnięcia jego pały- wybuchłam śmiechem i szybko wyszłam z auta zanim weszłam do domu usłyszałam melodyjny śmiech Kim ], ha czyli poprawienie humoru zaliczone
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tym razem krótszy niż poprzedni ale za to wcześniej dodany miłego czytania i prosze o komenty każdy jeden to wielka motywacja
Pisała do wam Kim :)
piątek, 16 stycznia 2015
Rozdział 6
Rano * Margaret *
Zaraz jak wstałam poszłam od razu się wykąpać żeby nie było, następnie zrobiłam delikatny makijaż i przebrałam się. Zbiegłam szybko na dół do kuchni..
- wychodzisz gdzieś? - oh ta znowu się czepia
- ym tak Sally wychodzę, a co chcesz?- otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy, śniadanie zjem na mieście.
- jejku tylko się pytam nie musisz być od razu nie miła- wzięła swoją miskę i poszła do salonu, wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się od siebie...
Popijając sok i gryząc jabłko przeglądałam gazetę..
- kurwa...- usłyszałam od schodów a potem Kim w podskokach wpadła do kuchni trzymając się za prawą stopę. Norma
- znowu zahaczyłaś o tą komodę?- spojrzałam na nią z rozbawieniem normalnie z nią to jak z dzieckiem pilnować każdych ostrych kantów i z Sally też.
- to nie jest śmieszne kiedyś ją wywalę do basenu zobaczysz- warknęła i podeszła do szafki, oh teraz będzie awantura- Sally masz pięć sekund życia znowu dotykałaś moje musli! Raz, dwa pięć!- wydarła się i juz jej nie było usłyszałam tylko krzyki Sall biedna. Zapamiętać nie dotykać musli Kim!:)
Pustą szklankę po soku odstawiłam do zmywarki a potem poszłam do przed pokoju ubrać moje czerwone obuwie. Plecak zarzuciłam na ramię..
- WYCHODZĘ Z DOMU MACIE BYĆ GRZECZNE CHŁOPCÓW NIE MA I TEZ NIE WIEM KIEDY WRÓCĄ!- czekałam aż od powiedzą..
- idź już i zamknij za sobą drzwi!- usłyszałam Sall z salonu, miła nie powiem.
Powoli oddalałam się od willi Harrego i napajałam się ciszą i pięknymi widokami, pogoda jest piękna jak na tę porę roku w Londynie a widoki nieziemskie takie puste przestrzenie bz zabudowań to jest to powiedzieć można że Harold mieszka na zadupiu. Włożyłam słuchawki do ucha i szłam poboczem drogi w stronę centrum.
* 20 min później *
Gdy wkońcu dotarłam na miejsce uśmiech sam mi się cisnął na usta kocham to miasto!
Zawsze tętni życiem można poznać wiele ludzi z różnych narodowości. I oczywiście Kim kocha je najbardziej za sklepy bo jakżeby inaczej .
Najpierw poszłam do mniej zaludnionej okolicy i poszłam do mojego zaufanego tatuażysty Derecka..
- Margaret! dawno cię nie widziałem!- był facetem po 40stce i cieszył się z życia jak tylko może miał maleńkie zmarszczki w koncikach oczu ale tylko gdy sie uśmiechał. Na całym ciele miał prawdziwe dzieła jakich nawet ja bym się nie podjęła wszystkie jego tatuaże mają jakieś przesłanie i to mi sie w nich najbardziej podoba..
- przepraszam obiecuję że to się już więcej nie powtórzy, następnym razem przy prowadzę dziewczyny- uśmiechnęłam się do niego ciepło
- no ja myślę zawsze jesteście tu mile widziane i macie spore zniżki- zaśmiał się- no to co cię sprowadza do mnie złotko?
- mam pomysł na tatuaż i chce go zrobić- ruszyłam do czarnego skórzanego fotela i rozsiadłam się na nim.
- no to do dzieła- zaklaskał w dłonie i wziął się do roboty
* 2 godz później *
Mój piękny nowy tatuaż był gotowy i jestem naprawdę z niego dumna..
- powiem ci że wyszedł świetny podoba mi się:)- zdjął rękawiczki
- tak mi też się podoba i dlatego go chciałam- spojrzałam jeszcze raz na dzieło
Po wyjściu z salonu poszłam w sam środek centrum na zakupy. Po jakiś 10 klepach trafiłam na obuwniczy więc do niego weszłam i tam ujrzałam buty w których Kim się by zakochała więc nie mogę jej tego zrobić kupiłam je. Ma świra ostatnio na punkcie litów weszłam do jej garderoby i pierwsza część to same buty i z jakieś dwie pułki po 2m to same Lity nowe pary bo maja jeszcze metki po jaką cholerę jest jej potrzebne aż tyle par butów tego się nie dowiemy.
Po tym jak zrobiłam zakup ekstremalnie drogich butów dla Kim poszłam dalej zobaczyć coś dla siebie i znalazłam:
sestaw1
zestaw2
zestaw3
Poszłam potem do kawiarni na latte i kremówkę:) Posiedziałam tam dosyć długo i siedziałabym dalej ale dostałam esa od Kim
coś musi być na rzeczy bo Kim nigdy nie robi błędów zapłaciłam za zamówienie wzięłam torby i udałam do do sporzywczaka bo te głodomory wieczni jedzą. Gdy mój koszyk był przeładowywany a produkty się z niego wysypywały stwierdziłam że już wystarczy i poszłam do kasy..
-hymm wiedzę że w domu skończyło się żarcie- prawie zawału dostałam '
- jezu Zayn nie rób tak nigdy więcej bo zabije cię i mówię to całkiem poważnie- zaśmiałam się- a wracając do zakupów chyba zapomniałeś z kim mieszkamy
- no racze tak bo to sa zapasy dla wojska- wskazał na mój koszyk
- przesadzasz- mruknęłam i podałam kasjerce koszyk spojrzała sie na mnie jak na idiotkę ale nie skomentowałam tego.
- chodź podwiozę cię i tak wracałem do domu- spojrzał mi w oczy, były takie śliczne widziałam w nich wszystko. Kolor zmieniały tylko i wyłącznie jak był zły to stawały się prawie czarne a teraz są piękne brązowe jak najlepsza czekolada, łooo kurwa Marg o czym ty pieprzysz porównujesz oczy Malika do czekolady? zdecydowanie za dużo czasu przebywasz w towarzystwie Sally.
Poczułam dłoń na mojej i spojrzałam w tamtym kierunku ciepło rozpłynęło sie po całym moim ciele a motylki obudziły się do życia, hym to nie wróży nic dobrego. Jednocześnie puściliśmy siebie gdy poczułyśmy delikatne mrowienie. Okej to było dziwne . Zayn wziął zakupy i wpakował je na tylne siedzenie a ja pakowałam się na siedzenie pasażera.
* 10 min póż *
Do domu dojechaliśmy bardzo szybko wszystkie świtała były pozapalane i było dziwnie cicho za cicho, popatrzyliśmy na siebie z Zaynem stojąc pod drzwiami nie wiedząc czy wchodzić czy nie, pierwsza zrobiłam krok i chwyciłam za klamkę ciągnąc ją w dół otworzyłam drzwi i przeżyłam szok.
Wszystko było po rozwalane ziemia z kwiatków jakieś talerze płatki, soki powylewane gdy zagłębiałam sie dalej w wnętrze domu było coraz gorzej butelki, pełno butelek tej cholernie drogiej wódy, whisky i innych gówien od Louisa i Harrego zajebiście potem nastał huk i piosenka zaczęła rozbrzmiewać pobiegłam do salonu i zobaczyłam Sally tańcząca i śpiewająca na stole-
Cause if you want to keep me,
you gotta gotta gotta gotta got to love me harder
And if you really need me,
you gotta gotta gotta gotta got to love me harder
Baby love me harder
Love me, love me, love me
Harder, harder, harder/
Ponieważ jeśli chcesz mnie zatrzymać
Musisz, musisz, musisz, musisz kochać mnie mocniej
I jeśli naprawdę mnie potrzebujesz
Musisz, musisz, musisz, musisz kochać mnie mocniej
Kochanie kochać mnie mocniej
Kochać mnie, kochać mnie, kochać mnie
Mocniej, mocniej, mocniej
Rozejrzałam się wokoło pełno butelek a na komodzie, nie nie nie no chyba tego nie zrobiły one...
- czy one są naćpane?- zapytał Zayn patrząc w tym samym kierunku co ja. Zajebie je jutro jak boga kocham- gdzie jest Kim?- szybko wróciłam do świata i zaczęłam się rozglądać minęłam Sall która nie przejęła sie tym ze jestem..
- puść głośniej kocham to!- Kim? boże chwała bogu przy najmniej nie ona
Poszłam za jej głosem i zamarłam była gorzej najebana i naćpana od Sally i paradowała w staniku i krótkich szortach a Zayn zamiast ja złapać stał i szczerzył się do siebie
- CZY WAS JUŻ DO KOŃCA POJEBAŁO?!- wrzasnęłam a one odwróciły się w moją stronę
- cii bo obudzisz pana Bochenka- wymamrotała Kim pokazując palcem żebym się uspokoiła a potem palcem na bochenek chleba leżący na ziemi.
- NIE BĘDĘ CICHO MARSZ DO ŁÓŻKA JUZ!- pokazałam placem i kiwnęłam do Zayna żeby się ogarnął złapałam Sall która była zajęta wkładaniem miski na kwiatka a potem spojrzałam na Kim która uciekała i śmiała się w najlepsze. Głupia.
- mam cię mała- zaśmiał się Zayn razem z Kim
- ale Zayn ja byłam grzeczna a ty przecież mnie kochasz więc ploseee nooooo- przerzucił ją sobie przez ramie i czekał na mnie
- nic z tego mała Louis by mnie zabił jakbym cię puścił- poszłam na górę słuchając pieprzenia Kim przy najmniej Sally nie świruje
- ale powiedz mi szczerze skąd wy bierzecie takie zajebiste proszki? kurde czuje się bosko- zachichotała słodko
- ile tego wzięłyście?- zapytałam kładąc najpierw Sally do łóżka
- a kufa no ja pitole nie wiem no jakoś hi hi hi dużo- o boże
- nigdy was już nie zostawię- mruknęłam sama do siebie
- a Zayn wiesz że Marg jest naprawdę śliczna? ja naprawdę nie wiem dlaczego ty się z nią jeszcze nie umówiłeś, jesteś dupkiem bo nawet nie wiesz jaką okazje tracisz i..
- Kim przymknij się!- warknęłam
- ej wyluzuj mówię mu tylko jaka z ciebie dupera- i nastała cisza przypuszczam że zasnęła i chwała bogu za to bo nie wiadomo czego by jeszcze nagadała
Poczekałam przed drzwiami przyglądając się Zaynowi jak zanosi Kim do wyrka, gdy ja położył i przykrył kołdrą pochylił się nad nią a ja wytężyłam słuch.
- tak Kim jest śliczna- szepnął myślał że nie słyszałam a mi się cieplej na sercu zrobiło
- wiedziałam- mruknęłam Kim odwracając się na rugi bok, a to skubana
Szybko powróciłam się i poszłam do siebie do pokoju...
* godz 02:15 *
Jest już po drugiej a ja dalej nie umiem zasnąć z powodu Zayna i tych słów które powiedział do Kim wstałam więc i wyszłam na korytarz rozejrzałam się ale żadne światło się nie paliło ani na górze ani na dole powoli ruszyłam przed siebie aż w końcu stanęłam przed nigdy nie widzianym gabinetem Harrego. Wiem że nie powinnam ale ciekawość była silniejsza ode mnie delikatnie pchnęłam drzwi a one się otworzyły weszłam powoli do ciemnego pomieszczenia włączając lampkę na biurku. Rozsiadłam sie wygodnie na fotelu rozejrzałam się miejsce wyglądało jak każde inne biuro masa nigdy nieotwieranych książek dwa fotele stół kilka lampek komoda na której stało mnóstwo zdjęć i jedno wielkie na którym byli wszyscy: Liam, Zayn, Harry, Louis, Niall zdjęcie rodzinne. Na biurku stało małe jedno zdjęcie przestawiające Kim i Hazze przytulających się do siebie urocze. Moje dłonie otworzyły ogromna i szeroka szufladę w której było mase papierów jedne przykuły moja uwagę widniało na nich imię i nazwisko Sally i o tworzyłam i zamarłam...
- CO TY TU ROBISZ DO JASNE CHOLERY!- kłopoty
- kiedy zamierzałeś jej powiedzieć Harry?- wstałam ze wcześniej zajmowanego miejsca
- a co cię to obchodzi nie powinno cię tu w ogóle być kurwa!- wrzasnął i podszedł do mnie popychając na ściane
- jeśli ty jej nie powiesz je to zrobię!- i wtedy wpadł w furię
Złapał mnie stanowczo za mocno niż na to pozwalałam więc wolną ręką go spoliczkowałam,chciał mi oddać ale uniknęłam ciosu i tak zaczęła się bójka do pokoju wpadła najpierw prawie trzeźwa Kim a potem Zayn a Sally jak to ona ma mocy sen...
- co wy odpierdalacie!- wydarła się ale Harry zachowywał się jakby nikogo tu nie było odwróciłam się tyłem do Kim kiedy do nas podbiegła a żeby uniknąć ciosu pochyliłam sie a słyszałam tylko wrzask Zayna
- POJEBAŁO WAS!- obydwoje się obudziliśmy z furii i popatrzyliśmy wokoło wszystko było zdemolowane chciałam uciec i po drodze widziałam leżąca na ziemi Kim uciekłam to moja wina nie powinnam ...
-Marg czekaj- wołał Zayn który złapał mnie dopiero pod bramą
- co się stało?- zapytał zdyszany
- co jest Kim?
- ym no dostała mocno w nos i w szczękę krwawi Sally się obudziła i pomaga jej bo jest strząśnięta, ale powiedz mi co się stało
- to moja wina gdybym nie weszła do tego pokoju i nie odkryła to moja wina- kiwałam głową zaczynam sie załamywać biedna Kim
- co odkryłaś?- otrząsnęła się on nas wszystkich okłamywał
- że Sally ma rodzinę- szepnęłam patrząc w jego oczy- ma brata
- co jak to?
- no normalnie ma brata
- kim on jest?- przytulił mnie
- to Harry
_-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jezu najdłuższy rozdział w moim życiu jestem padnięta miłego czytania robaczki i prosze o komy :)))
Zaraz jak wstałam poszłam od razu się wykąpać żeby nie było, następnie zrobiłam delikatny makijaż i przebrałam się. Zbiegłam szybko na dół do kuchni..
- wychodzisz gdzieś? - oh ta znowu się czepia
- ym tak Sally wychodzę, a co chcesz?- otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy, śniadanie zjem na mieście.
- jejku tylko się pytam nie musisz być od razu nie miła- wzięła swoją miskę i poszła do salonu, wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się od siebie...
Popijając sok i gryząc jabłko przeglądałam gazetę..
- kurwa...- usłyszałam od schodów a potem Kim w podskokach wpadła do kuchni trzymając się za prawą stopę. Norma
- znowu zahaczyłaś o tą komodę?- spojrzałam na nią z rozbawieniem normalnie z nią to jak z dzieckiem pilnować każdych ostrych kantów i z Sally też.
- to nie jest śmieszne kiedyś ją wywalę do basenu zobaczysz- warknęła i podeszła do szafki, oh teraz będzie awantura- Sally masz pięć sekund życia znowu dotykałaś moje musli! Raz, dwa pięć!- wydarła się i juz jej nie było usłyszałam tylko krzyki Sall biedna. Zapamiętać nie dotykać musli Kim!:)
Pustą szklankę po soku odstawiłam do zmywarki a potem poszłam do przed pokoju ubrać moje czerwone obuwie. Plecak zarzuciłam na ramię..
- WYCHODZĘ Z DOMU MACIE BYĆ GRZECZNE CHŁOPCÓW NIE MA I TEZ NIE WIEM KIEDY WRÓCĄ!- czekałam aż od powiedzą..
- idź już i zamknij za sobą drzwi!- usłyszałam Sall z salonu, miła nie powiem.
Powoli oddalałam się od willi Harrego i napajałam się ciszą i pięknymi widokami, pogoda jest piękna jak na tę porę roku w Londynie a widoki nieziemskie takie puste przestrzenie bz zabudowań to jest to powiedzieć można że Harold mieszka na zadupiu. Włożyłam słuchawki do ucha i szłam poboczem drogi w stronę centrum.
* 20 min później *
Gdy wkońcu dotarłam na miejsce uśmiech sam mi się cisnął na usta kocham to miasto!
Zawsze tętni życiem można poznać wiele ludzi z różnych narodowości. I oczywiście Kim kocha je najbardziej za sklepy bo jakżeby inaczej .
Najpierw poszłam do mniej zaludnionej okolicy i poszłam do mojego zaufanego tatuażysty Derecka..
- Margaret! dawno cię nie widziałem!- był facetem po 40stce i cieszył się z życia jak tylko może miał maleńkie zmarszczki w koncikach oczu ale tylko gdy sie uśmiechał. Na całym ciele miał prawdziwe dzieła jakich nawet ja bym się nie podjęła wszystkie jego tatuaże mają jakieś przesłanie i to mi sie w nich najbardziej podoba..
- przepraszam obiecuję że to się już więcej nie powtórzy, następnym razem przy prowadzę dziewczyny- uśmiechnęłam się do niego ciepło
- no ja myślę zawsze jesteście tu mile widziane i macie spore zniżki- zaśmiał się- no to co cię sprowadza do mnie złotko?
- mam pomysł na tatuaż i chce go zrobić- ruszyłam do czarnego skórzanego fotela i rozsiadłam się na nim.
- no to do dzieła- zaklaskał w dłonie i wziął się do roboty
* 2 godz później *
Mój piękny nowy tatuaż był gotowy i jestem naprawdę z niego dumna..
- powiem ci że wyszedł świetny podoba mi się:)- zdjął rękawiczki
- tak mi też się podoba i dlatego go chciałam- spojrzałam jeszcze raz na dzieło
Po wyjściu z salonu poszłam w sam środek centrum na zakupy. Po jakiś 10 klepach trafiłam na obuwniczy więc do niego weszłam i tam ujrzałam buty w których Kim się by zakochała więc nie mogę jej tego zrobić kupiłam je. Ma świra ostatnio na punkcie litów weszłam do jej garderoby i pierwsza część to same buty i z jakieś dwie pułki po 2m to same Lity nowe pary bo maja jeszcze metki po jaką cholerę jest jej potrzebne aż tyle par butów tego się nie dowiemy.
Po tym jak zrobiłam zakup ekstremalnie drogich butów dla Kim poszłam dalej zobaczyć coś dla siebie i znalazłam:
sestaw1
zestaw2
zestaw3
Poszłam potem do kawiarni na latte i kremówkę:) Posiedziałam tam dosyć długo i siedziałabym dalej ale dostałam esa od Kim
coś musi być na rzeczy bo Kim nigdy nie robi błędów zapłaciłam za zamówienie wzięłam torby i udałam do do sporzywczaka bo te głodomory wieczni jedzą. Gdy mój koszyk był przeładowywany a produkty się z niego wysypywały stwierdziłam że już wystarczy i poszłam do kasy..
-hymm wiedzę że w domu skończyło się żarcie- prawie zawału dostałam '
- jezu Zayn nie rób tak nigdy więcej bo zabije cię i mówię to całkiem poważnie- zaśmiałam się- a wracając do zakupów chyba zapomniałeś z kim mieszkamy
- no racze tak bo to sa zapasy dla wojska- wskazał na mój koszyk
- przesadzasz- mruknęłam i podałam kasjerce koszyk spojrzała sie na mnie jak na idiotkę ale nie skomentowałam tego.
- chodź podwiozę cię i tak wracałem do domu- spojrzał mi w oczy, były takie śliczne widziałam w nich wszystko. Kolor zmieniały tylko i wyłącznie jak był zły to stawały się prawie czarne a teraz są piękne brązowe jak najlepsza czekolada, łooo kurwa Marg o czym ty pieprzysz porównujesz oczy Malika do czekolady? zdecydowanie za dużo czasu przebywasz w towarzystwie Sally.
Poczułam dłoń na mojej i spojrzałam w tamtym kierunku ciepło rozpłynęło sie po całym moim ciele a motylki obudziły się do życia, hym to nie wróży nic dobrego. Jednocześnie puściliśmy siebie gdy poczułyśmy delikatne mrowienie. Okej to było dziwne . Zayn wziął zakupy i wpakował je na tylne siedzenie a ja pakowałam się na siedzenie pasażera.
* 10 min póż *
Do domu dojechaliśmy bardzo szybko wszystkie świtała były pozapalane i było dziwnie cicho za cicho, popatrzyliśmy na siebie z Zaynem stojąc pod drzwiami nie wiedząc czy wchodzić czy nie, pierwsza zrobiłam krok i chwyciłam za klamkę ciągnąc ją w dół otworzyłam drzwi i przeżyłam szok.
Wszystko było po rozwalane ziemia z kwiatków jakieś talerze płatki, soki powylewane gdy zagłębiałam sie dalej w wnętrze domu było coraz gorzej butelki, pełno butelek tej cholernie drogiej wódy, whisky i innych gówien od Louisa i Harrego zajebiście potem nastał huk i piosenka zaczęła rozbrzmiewać pobiegłam do salonu i zobaczyłam Sally tańcząca i śpiewająca na stole-
Cause if you want to keep me,
you gotta gotta gotta gotta got to love me harder
And if you really need me,
you gotta gotta gotta gotta got to love me harder
Baby love me harder
Love me, love me, love me
Harder, harder, harder/
Ponieważ jeśli chcesz mnie zatrzymać
Musisz, musisz, musisz, musisz kochać mnie mocniej
I jeśli naprawdę mnie potrzebujesz
Musisz, musisz, musisz, musisz kochać mnie mocniej
Kochanie kochać mnie mocniej
Kochać mnie, kochać mnie, kochać mnie
Mocniej, mocniej, mocniej
Rozejrzałam się wokoło pełno butelek a na komodzie, nie nie nie no chyba tego nie zrobiły one...
- czy one są naćpane?- zapytał Zayn patrząc w tym samym kierunku co ja. Zajebie je jutro jak boga kocham- gdzie jest Kim?- szybko wróciłam do świata i zaczęłam się rozglądać minęłam Sall która nie przejęła sie tym ze jestem..
- puść głośniej kocham to!- Kim? boże chwała bogu przy najmniej nie ona
Poszłam za jej głosem i zamarłam była gorzej najebana i naćpana od Sally i paradowała w staniku i krótkich szortach a Zayn zamiast ja złapać stał i szczerzył się do siebie
- CZY WAS JUŻ DO KOŃCA POJEBAŁO?!- wrzasnęłam a one odwróciły się w moją stronę
- cii bo obudzisz pana Bochenka- wymamrotała Kim pokazując palcem żebym się uspokoiła a potem palcem na bochenek chleba leżący na ziemi.
- NIE BĘDĘ CICHO MARSZ DO ŁÓŻKA JUZ!- pokazałam placem i kiwnęłam do Zayna żeby się ogarnął złapałam Sall która była zajęta wkładaniem miski na kwiatka a potem spojrzałam na Kim która uciekała i śmiała się w najlepsze. Głupia.
- mam cię mała- zaśmiał się Zayn razem z Kim
- ale Zayn ja byłam grzeczna a ty przecież mnie kochasz więc ploseee nooooo- przerzucił ją sobie przez ramie i czekał na mnie
- nic z tego mała Louis by mnie zabił jakbym cię puścił- poszłam na górę słuchając pieprzenia Kim przy najmniej Sally nie świruje
- ale powiedz mi szczerze skąd wy bierzecie takie zajebiste proszki? kurde czuje się bosko- zachichotała słodko
- ile tego wzięłyście?- zapytałam kładąc najpierw Sally do łóżka
- a kufa no ja pitole nie wiem no jakoś hi hi hi dużo- o boże
- nigdy was już nie zostawię- mruknęłam sama do siebie
- a Zayn wiesz że Marg jest naprawdę śliczna? ja naprawdę nie wiem dlaczego ty się z nią jeszcze nie umówiłeś, jesteś dupkiem bo nawet nie wiesz jaką okazje tracisz i..
- Kim przymknij się!- warknęłam
- ej wyluzuj mówię mu tylko jaka z ciebie dupera- i nastała cisza przypuszczam że zasnęła i chwała bogu za to bo nie wiadomo czego by jeszcze nagadała
Poczekałam przed drzwiami przyglądając się Zaynowi jak zanosi Kim do wyrka, gdy ja położył i przykrył kołdrą pochylił się nad nią a ja wytężyłam słuch.
- tak Kim jest śliczna- szepnął myślał że nie słyszałam a mi się cieplej na sercu zrobiło
- wiedziałam- mruknęłam Kim odwracając się na rugi bok, a to skubana
Szybko powróciłam się i poszłam do siebie do pokoju...
* godz 02:15 *
Jest już po drugiej a ja dalej nie umiem zasnąć z powodu Zayna i tych słów które powiedział do Kim wstałam więc i wyszłam na korytarz rozejrzałam się ale żadne światło się nie paliło ani na górze ani na dole powoli ruszyłam przed siebie aż w końcu stanęłam przed nigdy nie widzianym gabinetem Harrego. Wiem że nie powinnam ale ciekawość była silniejsza ode mnie delikatnie pchnęłam drzwi a one się otworzyły weszłam powoli do ciemnego pomieszczenia włączając lampkę na biurku. Rozsiadłam sie wygodnie na fotelu rozejrzałam się miejsce wyglądało jak każde inne biuro masa nigdy nieotwieranych książek dwa fotele stół kilka lampek komoda na której stało mnóstwo zdjęć i jedno wielkie na którym byli wszyscy: Liam, Zayn, Harry, Louis, Niall zdjęcie rodzinne. Na biurku stało małe jedno zdjęcie przestawiające Kim i Hazze przytulających się do siebie urocze. Moje dłonie otworzyły ogromna i szeroka szufladę w której było mase papierów jedne przykuły moja uwagę widniało na nich imię i nazwisko Sally i o tworzyłam i zamarłam...
- CO TY TU ROBISZ DO JASNE CHOLERY!- kłopoty
- kiedy zamierzałeś jej powiedzieć Harry?- wstałam ze wcześniej zajmowanego miejsca
- a co cię to obchodzi nie powinno cię tu w ogóle być kurwa!- wrzasnął i podszedł do mnie popychając na ściane
- jeśli ty jej nie powiesz je to zrobię!- i wtedy wpadł w furię
Złapał mnie stanowczo za mocno niż na to pozwalałam więc wolną ręką go spoliczkowałam,chciał mi oddać ale uniknęłam ciosu i tak zaczęła się bójka do pokoju wpadła najpierw prawie trzeźwa Kim a potem Zayn a Sally jak to ona ma mocy sen...
- co wy odpierdalacie!- wydarła się ale Harry zachowywał się jakby nikogo tu nie było odwróciłam się tyłem do Kim kiedy do nas podbiegła a żeby uniknąć ciosu pochyliłam sie a słyszałam tylko wrzask Zayna
- POJEBAŁO WAS!- obydwoje się obudziliśmy z furii i popatrzyliśmy wokoło wszystko było zdemolowane chciałam uciec i po drodze widziałam leżąca na ziemi Kim uciekłam to moja wina nie powinnam ...
-Marg czekaj- wołał Zayn który złapał mnie dopiero pod bramą
- co się stało?- zapytał zdyszany
- co jest Kim?
- ym no dostała mocno w nos i w szczękę krwawi Sally się obudziła i pomaga jej bo jest strząśnięta, ale powiedz mi co się stało
- to moja wina gdybym nie weszła do tego pokoju i nie odkryła to moja wina- kiwałam głową zaczynam sie załamywać biedna Kim
- co odkryłaś?- otrząsnęła się on nas wszystkich okłamywał
- że Sally ma rodzinę- szepnęłam patrząc w jego oczy- ma brata
- co jak to?
- no normalnie ma brata
- kim on jest?- przytulił mnie
- to Harry
_-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jezu najdłuższy rozdział w moim życiu jestem padnięta miłego czytania robaczki i prosze o komy :)))
sobota, 10 stycznia 2015
Rozdział 5
No więc tak pomijając fakcik że musiałyśmy się przebrać ja byłam ubrana tak Margaret tak a nasza Sally tak Matt był i jest nadal wkurwiony ale pff w dupie go mam to jest nasza misja.
- dobra iść i mieć to z głowy jutro cały dzień z Lou potem bal i bajo- mruknęłam sama do siebie bo, powiedzmy szczerze kogo tu oszukiwać zmywam się z tond i nie wiem kiedy wrócę Louis urwie mi łeb.
Powiedzmy szczerze okolica jest straszna...
- czy mi się wydawało czy jak jechałyśmy przecznicę dalej widziałam dwóch gość którzy wbijali sobie jedną i tą samą igłę w żyłę?- łał myślałam że nie zawraca uwagi na takie rzeczy
- Sally a powiedz mi kogo ty nie widziałaś po drodze bo ja jeszcze np nie widziałam księdza, dziwne co nie?-warknęła Marg, wywróciłam oczami i parsknęłam na co uwagę zwróciła Sall i pokazała mi język
- bardzo dorosłe- zaśmiałam się
Zatrzymałam się jakieś 6 metrów od wejścia obok ogrodzenia, wypuszczając drżący oddech.
- cholera Kim nie denerwuj się tak bo to działa na mnie- dała mi sójkę w bok Margaret
- okej idziemy załatwić to czysto pokojowo, bez żadnych bijatyk przystawiania broni do skroni i zabijania, rozumiemy się?- spojrzałam na dziewczyny które dziwnie sie na mnie gapiły- oh no chyba że to będzie konieczne to wtedy rubta co chceta- podniosłam ręce do góry z geście obronnym.
Lekko się uśmiechnęły ale widać po nich że są zestresowane...
- spokojnie- mruknęłam wysiadając z auta i chowając broń do moich butów
- ta ty i chowanie broni w dziwne miejsca- zaśmiała się Sall
- dobrze wiesz że nie lubię jej mieć w zwykłych miejscach a jak od dłuższego czasu mam ją w bucie to nigdy mi jej nie zabierają, zresztą resztę mam pochowaną w kieszeniach spodni i w plecaku- wyszczerzyłam sie w uśmiechu a one wywróciły oczami. Dzięki.
Ruszyłam do przodu a dziewczyny za mną zwykłym powolnym krokiem kiedy stałam pod drzwiami rozejrzałam się i weszłam do środka. Pomieszczenie zwane korytarzem było paskudne marnie oświetlone, po kontach walało się pełno butelek lub facetów takich od 18 wzwyż. Patologia. Powiedzmy szczere był to dom publiczny i nie ma co się bujać rozejrzałam się dookoła aż poczułam rękę na moim łokciu..
- tamten po prawej to John zastępca szefa to on składa płaci Dradze- szepnęła Marg kiwnęłam głowa że słyszałam i zbliżyłam się do niego. Nie był taki zły tak około 20 lat i całkiem przystojny gdyby nie wiele blizn na jego twarzy. Fuj.
Przysiadłam się obok niego a dziewczyny obstawiały tyły..
- cześć kochanie nie widziałem cię tu jeszcze- ło głos tez ma niczego sobie
- wiesz tak się składa że jestem tu nowa i potrzebuje pomocy- mruknęłam i spojrzałam na niego, źrenice zaraz mu się rozszerzyły na widok moich oczu.,,
- oh no to służę pomocą- położył swoją lepką dłoń na moim kolanie prawie mi się cofnęło.
- zaprowadź mnie do twojego szefa- mruknęłam zbliżając swoją twarz do jego.
- yhym- mruknął i wstał ja zaraz po nim gdy minęliśmy dziewczyny one zaraz pobiegły za nami- no widzę że masz ładne koleżanki- zaśmiał się wchodząc po schodach
- wybacz zajęte- szłam krok w krok za nim aż zatrzymał się przed dużymi metalowymi drzwiami
- Panie Adams ktoś do pana- usłyszałam potem zszedł mi z drogi i mogłam zobaczyć sporych rozmiarów biuro w ciemnych kolorach przydymione no wyobrażam sobie ile ona pali.
Siedział przy swoim ogromnym mahoniowym biurku z nogami na nim typowy szef..
- w czym mogę pomóc śliczne?- odezwał się był stary no jakoś po 40 ubrany w szary garnitur odwróciłam głowę delikatnie i spojrzałam na Johna który stał przy drzwiach potem znowu na Adamsa..- John możesz iść- machnął do niego ręką.
Gdy on wychodził ja wyciągnęłam rękę do mojego buta po broń następnie schowałam ją za plecami dziewczyny zrobiły to samo ze swoimi...
- to może przejdźmy do rzeczy- podeszłam do niego i wyciągnęłam broń celując prosto w głowę, Sally poszła obstawiać drzwi a Margaret stanęła obok mnie- przyszłyśmy spłacić długi które narobił pan Dradze- oczy miał szeroko otwarte i oddychał szybko czyli się boi i prawidłowo:)- chyba pan wie o jakiej kwocie mówimy?- pokiwał głową, o nie nie ze mną takie numery- odpowiadaj!- krzyknęłam podchodząc do niego usiadłam na biurku a spluwę przyłożyłam do czoła
- yhm ki..kilka mili..milionów -nie lubię gdy ktoś się jąka
- a tak konkretnie?- zapytałam przechylając głową
- nie wiem- mruknął patrząc mi się w oczy
- Marg może przypomnisz nam?- uśmiechnęłam się lekko dalej wpatrując się w jego gębę, jebany morderca zabił kogoś naprawdę mi bliskiego .
- 50- powiedziała Margaret rozsiadając się na sofie
- no no no całkiem duża sumka- zaśmiała się Sally z pod drzwi
- ja.. ja przysięgam odd...oddam co do grosza- zaśmiałam się i pokręciłam głową
- nie twój czas się skończył Drga był na tyle miły że dał ci go znacznie więcej do pożegnania się z rodziną- rozszerzył oczy- no co widzisz jaki on jest hojny n przy najmniej daje czas a nie jak ty jebany dupku który zabił chłopak który nic nie zrobił!- wrzasnęłam
- Kim- odezwała się Margaret
- zamknij się!- krzyknęłam kopiąc fotel tego skurwiela podjechał pod ścianę stanęłam przed nim- a wiesz tak się składa że ja nie mam tyle hojności w sobie co on
- ja.. ja nie wiem o czym ty mówisz!- nie ładnie
- pozwoliłam ci się odezwać!- uderzyła go w twarz- Sall podaj mi te noże do rzucania- zawołałam
Słyszałam jak rozpina plecak a potem uderzający o siebie metal, no to się zabawimy
- Marg- podeszła do mnie a ja dałam jej jedne nóż spojrzałam na jego dłonie na bokach fotela a potem na nią zajarzyła- powiedz mi co wiesz o Chrisie Dradze- bawiłam się nożem przed jego oczami Margaret rzuciłam mi spojrzenie pt.: co ty odpierdalasz olałam je- uu zła odpowiedź- mruknęłam i z całej siły wbiłam mu nóż w dłoń jednocześnie przybijając go do fotela- przez chwile sie wydzierał a potem sie zamknął zatrzymują bój dla siebie. No podziwiam- odpowiedz!- wrzasnęłam
- Nie znam żadnego Chrisa suko!- krzyknął
- no wcale się nie dziwie że go nie znasz bo on nie żyje! zabiłeś go śmieciu z pre medytacją! nic ci nie zrobił nic!- tracę cierpliwość rzuciłam spojrzenie Marg a ona wbiła nóż w jego dłoń, wrzasnął
- Jeśli to był brat Dragi to się wcale nie dziwi że nie żyje- zaśmiał się- cała ta popieprzona rodzina zasługuje na śmierć a ty razem z nimi Kim!- zatkało mnie z kąt on mnie zna?- co zatkało cię? wiele osób w tym mieście cię zna bo to co robisz jest chore ale jednocześnie profesjonalne nikt tak nie zabija jak ty cicho i dobrze no jedynym wyjątkiem był Chris ten też był doskonały ty też tak strzelasz ze snajperki jak on?- wyjęłam kolejny nóż z tylnej kieszeni i wbiłam mu w udo- oh nie złość się tak księżniczko- zrobiło mi się ciepło- oh mój błąd on też cię tak nazywał czyż nie?- wyciągnęłam broń
- gadaj kto go zabił- syknęłam
- nie wiem ale ciesze się że to zrobił bo on tylko nam wszystkim zagraża- zaśmiał się, jeszcze chwila- ale powiem ci coś w sekrecie on cię kochał jak nikogo innego był w tobie zakochany ale bał się tobie o tym powiedzieć chciał to zrobić tamtego dnia- gorące łzy spływały mi po policzkach- przykro mi że dowiadujesz się o tym po 3 latach ale wiesz jak to mówią lepiej późno niż wcale- znowu się zaśmiał a ja mam dosyć
- ciekawa jestem jak twoja żona będzie błagać o to aby nie zabijać dzieci- zmroziło go- może najpierw powiem jej że ty zginąłeś popatrzę jak się załamuje a potem załatwię to szybko, co ty na to?
- nic ci nie powiem suko!- pokręciłam głową
- zła odpowiedź powiem twojej żonie że byłeś dzielny- odsunęłam się nieznacznie
- jesteś taka sama jak oni zasługujesz żeby zgnić w piekle- wycharczał
- powiem ci coś w sekrecie już od dawna mam tam za rezerwowane miejsce- pociągnęłam za spust
Wyciągnęłam z ciała noże bo po co marnować i odwróciłam się twarzą do Sally
- wszystko w porządku?- po kiwałam głową że tak ale ta nie było- kto to Chris?- spakowała noże a ja schowałam broń...
- brat Dragi - mruknęłam odwracając się do zwłok spojrzałam na nie i zainteresował mnie naszyjnik wiszący na jego szyi podeszłam bliżej i za uwarzyłam czarną orchidee taki sam naszyjnik miał Chris, draga też ma ale schowany Matt też ma i no ja mam pozostali w gangu też mają. Co to oznacza? Zerwałam naszyjnik i schowałam o spodni czas jechać do jego rodziny.
* 15 min później *
Zatrzymałam sie przed willą Adamsów jest 2 w nocy a oni na pewno mają masę kasy żeby płacić kosmiczne rachunki za prąd.
- łał ładna- mruknęłam Sally wychodząc z auta
- zamknij się masz zabić służbę a ja dzieci- warknęłam Margaret ło ona jest wkurwiona
- a Kim?- spojrzała na mnie gdy ja akurat przeładowywałam broń
- Matkę muszę jej powiedzieć że jej mężuś był dzielny, za 20 minut chce usłyszeć strzały- zamknęłam drzwi i i poszłam na posesję.
Dziewczyny poszły wejść tylnymi drzwiami a ja powspinałam sie na tylne okno balkonowe w ich sypialni, kobiet już spała leżała na swojej połowie po lewej stronie, na palcach podeszłam do łóżka i przystawiłam jej broń do głowy obudziła się natychmiastowo zszokowana ... pokazałam jej palcem żeby była cicho a ona tylko pokiwała głową no jedyna posłuszna.
- chciałam ci przekazać że twój mąż był naprawdę dzielny tylko w ostatnich minutach swojego życia nawet nie powiedział że cię kocha zastanawiam się czy ty zdajesz sobie sprawę gdzie on pracował- dalej stoję nad nią
- był prezesem w firmie przewozowej- zaśmiałam się jej prosto w twarz a ona była zaskoczona
- twój mąż był zabójcą zabił mojego przyjaciela a przede wszystkim był właścicielem burdelu , był winny mojemu przyjacielowi 50 milionów popadł w długie a najważniejsze i chyba najśmieszniejsze to jest to że ty tu spokojnie na niego czekałaś a on cię zdradzał na prawo i lewo bo był zwykłym dupkiem. A teraz posłuchasz jak twoje dzieci błagają cie o pomoc- zaśmiałam się
- nie proszę błagam nie rób tego, to były długi moje męża który okłamywał nas wszystkich oszczędź nas- wiedziałam że będzie błagać-
- przykro mi ale dostałam wyraźne polecenie że mam zabić całą rodzinę Adamsów- wzruszyłam ramionami a chwilę później słychać było krzyki i huk odpalanej broni a potem nastała cisza
- nieee!!- zaczęła płakać i drzeć się
- jak spotkasz swojego męża tam po drugiej stronie to powiedź że go dorwę- patrząc jej prosto w oczy zabiłam ją. Przymknęłam oczy i odetchnęłam zabije każdego kto macał palce w zabójstwie Chrisa/
- zabrałyśmy całą kasę jaką miał w sejfie i jest tego dość sporo myślę że cały dług Dragi i jeszcze trochę
- okej a teraz wracajmy do domu- spojrzałam jeszcze raz na martwe ciało kobiety a następnie odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę samochody. Ja się dopiero rozkręcam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że długo nie dodawałam i WIEM że to bardzo długo ale blog dalej jest czynny i będą notki dodawane już co czwartki..
POZDRAWIAJĄ: KIM MARGARET I SALLY <3 :*
- dobra iść i mieć to z głowy jutro cały dzień z Lou potem bal i bajo- mruknęłam sama do siebie bo, powiedzmy szczerze kogo tu oszukiwać zmywam się z tond i nie wiem kiedy wrócę Louis urwie mi łeb.
Powiedzmy szczerze okolica jest straszna...
- czy mi się wydawało czy jak jechałyśmy przecznicę dalej widziałam dwóch gość którzy wbijali sobie jedną i tą samą igłę w żyłę?- łał myślałam że nie zawraca uwagi na takie rzeczy
- Sally a powiedz mi kogo ty nie widziałaś po drodze bo ja jeszcze np nie widziałam księdza, dziwne co nie?-warknęła Marg, wywróciłam oczami i parsknęłam na co uwagę zwróciła Sall i pokazała mi język
- bardzo dorosłe- zaśmiałam się
Zatrzymałam się jakieś 6 metrów od wejścia obok ogrodzenia, wypuszczając drżący oddech.
- cholera Kim nie denerwuj się tak bo to działa na mnie- dała mi sójkę w bok Margaret
- okej idziemy załatwić to czysto pokojowo, bez żadnych bijatyk przystawiania broni do skroni i zabijania, rozumiemy się?- spojrzałam na dziewczyny które dziwnie sie na mnie gapiły- oh no chyba że to będzie konieczne to wtedy rubta co chceta- podniosłam ręce do góry z geście obronnym.
Lekko się uśmiechnęły ale widać po nich że są zestresowane...
- spokojnie- mruknęłam wysiadając z auta i chowając broń do moich butów
- ta ty i chowanie broni w dziwne miejsca- zaśmiała się Sall
- dobrze wiesz że nie lubię jej mieć w zwykłych miejscach a jak od dłuższego czasu mam ją w bucie to nigdy mi jej nie zabierają, zresztą resztę mam pochowaną w kieszeniach spodni i w plecaku- wyszczerzyłam sie w uśmiechu a one wywróciły oczami. Dzięki.
Ruszyłam do przodu a dziewczyny za mną zwykłym powolnym krokiem kiedy stałam pod drzwiami rozejrzałam się i weszłam do środka. Pomieszczenie zwane korytarzem było paskudne marnie oświetlone, po kontach walało się pełno butelek lub facetów takich od 18 wzwyż. Patologia. Powiedzmy szczere był to dom publiczny i nie ma co się bujać rozejrzałam się dookoła aż poczułam rękę na moim łokciu..
- tamten po prawej to John zastępca szefa to on składa płaci Dradze- szepnęła Marg kiwnęłam głowa że słyszałam i zbliżyłam się do niego. Nie był taki zły tak około 20 lat i całkiem przystojny gdyby nie wiele blizn na jego twarzy. Fuj.
Przysiadłam się obok niego a dziewczyny obstawiały tyły..
- cześć kochanie nie widziałem cię tu jeszcze- ło głos tez ma niczego sobie
- wiesz tak się składa że jestem tu nowa i potrzebuje pomocy- mruknęłam i spojrzałam na niego, źrenice zaraz mu się rozszerzyły na widok moich oczu.,,
- oh no to służę pomocą- położył swoją lepką dłoń na moim kolanie prawie mi się cofnęło.
- zaprowadź mnie do twojego szefa- mruknęłam zbliżając swoją twarz do jego.
- yhym- mruknął i wstał ja zaraz po nim gdy minęliśmy dziewczyny one zaraz pobiegły za nami- no widzę że masz ładne koleżanki- zaśmiał się wchodząc po schodach
- wybacz zajęte- szłam krok w krok za nim aż zatrzymał się przed dużymi metalowymi drzwiami
- Panie Adams ktoś do pana- usłyszałam potem zszedł mi z drogi i mogłam zobaczyć sporych rozmiarów biuro w ciemnych kolorach przydymione no wyobrażam sobie ile ona pali.
Siedział przy swoim ogromnym mahoniowym biurku z nogami na nim typowy szef..
- w czym mogę pomóc śliczne?- odezwał się był stary no jakoś po 40 ubrany w szary garnitur odwróciłam głowę delikatnie i spojrzałam na Johna który stał przy drzwiach potem znowu na Adamsa..- John możesz iść- machnął do niego ręką.
Gdy on wychodził ja wyciągnęłam rękę do mojego buta po broń następnie schowałam ją za plecami dziewczyny zrobiły to samo ze swoimi...
- to może przejdźmy do rzeczy- podeszłam do niego i wyciągnęłam broń celując prosto w głowę, Sally poszła obstawiać drzwi a Margaret stanęła obok mnie- przyszłyśmy spłacić długi które narobił pan Dradze- oczy miał szeroko otwarte i oddychał szybko czyli się boi i prawidłowo:)- chyba pan wie o jakiej kwocie mówimy?- pokiwał głową, o nie nie ze mną takie numery- odpowiadaj!- krzyknęłam podchodząc do niego usiadłam na biurku a spluwę przyłożyłam do czoła
- yhm ki..kilka mili..milionów -nie lubię gdy ktoś się jąka
- a tak konkretnie?- zapytałam przechylając głową
- nie wiem- mruknął patrząc mi się w oczy
- Marg może przypomnisz nam?- uśmiechnęłam się lekko dalej wpatrując się w jego gębę, jebany morderca zabił kogoś naprawdę mi bliskiego .
- 50- powiedziała Margaret rozsiadając się na sofie
- no no no całkiem duża sumka- zaśmiała się Sally z pod drzwi
- ja.. ja przysięgam odd...oddam co do grosza- zaśmiałam się i pokręciłam głową
- nie twój czas się skończył Drga był na tyle miły że dał ci go znacznie więcej do pożegnania się z rodziną- rozszerzył oczy- no co widzisz jaki on jest hojny n przy najmniej daje czas a nie jak ty jebany dupku który zabił chłopak który nic nie zrobił!- wrzasnęłam
- Kim- odezwała się Margaret
- zamknij się!- krzyknęłam kopiąc fotel tego skurwiela podjechał pod ścianę stanęłam przed nim- a wiesz tak się składa że ja nie mam tyle hojności w sobie co on
- ja.. ja nie wiem o czym ty mówisz!- nie ładnie
- pozwoliłam ci się odezwać!- uderzyła go w twarz- Sall podaj mi te noże do rzucania- zawołałam
Słyszałam jak rozpina plecak a potem uderzający o siebie metal, no to się zabawimy
- Marg- podeszła do mnie a ja dałam jej jedne nóż spojrzałam na jego dłonie na bokach fotela a potem na nią zajarzyła- powiedz mi co wiesz o Chrisie Dradze- bawiłam się nożem przed jego oczami Margaret rzuciłam mi spojrzenie pt.: co ty odpierdalasz olałam je- uu zła odpowiedź- mruknęłam i z całej siły wbiłam mu nóż w dłoń jednocześnie przybijając go do fotela- przez chwile sie wydzierał a potem sie zamknął zatrzymują bój dla siebie. No podziwiam- odpowiedz!- wrzasnęłam
- Nie znam żadnego Chrisa suko!- krzyknął
- no wcale się nie dziwie że go nie znasz bo on nie żyje! zabiłeś go śmieciu z pre medytacją! nic ci nie zrobił nic!- tracę cierpliwość rzuciłam spojrzenie Marg a ona wbiła nóż w jego dłoń, wrzasnął
- Jeśli to był brat Dragi to się wcale nie dziwi że nie żyje- zaśmiał się- cała ta popieprzona rodzina zasługuje na śmierć a ty razem z nimi Kim!- zatkało mnie z kąt on mnie zna?- co zatkało cię? wiele osób w tym mieście cię zna bo to co robisz jest chore ale jednocześnie profesjonalne nikt tak nie zabija jak ty cicho i dobrze no jedynym wyjątkiem był Chris ten też był doskonały ty też tak strzelasz ze snajperki jak on?- wyjęłam kolejny nóż z tylnej kieszeni i wbiłam mu w udo- oh nie złość się tak księżniczko- zrobiło mi się ciepło- oh mój błąd on też cię tak nazywał czyż nie?- wyciągnęłam broń
- gadaj kto go zabił- syknęłam
- nie wiem ale ciesze się że to zrobił bo on tylko nam wszystkim zagraża- zaśmiał się, jeszcze chwila- ale powiem ci coś w sekrecie on cię kochał jak nikogo innego był w tobie zakochany ale bał się tobie o tym powiedzieć chciał to zrobić tamtego dnia- gorące łzy spływały mi po policzkach- przykro mi że dowiadujesz się o tym po 3 latach ale wiesz jak to mówią lepiej późno niż wcale- znowu się zaśmiał a ja mam dosyć
- ciekawa jestem jak twoja żona będzie błagać o to aby nie zabijać dzieci- zmroziło go- może najpierw powiem jej że ty zginąłeś popatrzę jak się załamuje a potem załatwię to szybko, co ty na to?
- nic ci nie powiem suko!- pokręciłam głową
- zła odpowiedź powiem twojej żonie że byłeś dzielny- odsunęłam się nieznacznie
- jesteś taka sama jak oni zasługujesz żeby zgnić w piekle- wycharczał
- powiem ci coś w sekrecie już od dawna mam tam za rezerwowane miejsce- pociągnęłam za spust
Wyciągnęłam z ciała noże bo po co marnować i odwróciłam się twarzą do Sally
- wszystko w porządku?- po kiwałam głową że tak ale ta nie było- kto to Chris?- spakowała noże a ja schowałam broń...
- brat Dragi - mruknęłam odwracając się do zwłok spojrzałam na nie i zainteresował mnie naszyjnik wiszący na jego szyi podeszłam bliżej i za uwarzyłam czarną orchidee taki sam naszyjnik miał Chris, draga też ma ale schowany Matt też ma i no ja mam pozostali w gangu też mają. Co to oznacza? Zerwałam naszyjnik i schowałam o spodni czas jechać do jego rodziny.
* 15 min później *
Zatrzymałam sie przed willą Adamsów jest 2 w nocy a oni na pewno mają masę kasy żeby płacić kosmiczne rachunki za prąd.
- łał ładna- mruknęłam Sally wychodząc z auta
- zamknij się masz zabić służbę a ja dzieci- warknęłam Margaret ło ona jest wkurwiona
- a Kim?- spojrzała na mnie gdy ja akurat przeładowywałam broń
- Matkę muszę jej powiedzieć że jej mężuś był dzielny, za 20 minut chce usłyszeć strzały- zamknęłam drzwi i i poszłam na posesję.
Dziewczyny poszły wejść tylnymi drzwiami a ja powspinałam sie na tylne okno balkonowe w ich sypialni, kobiet już spała leżała na swojej połowie po lewej stronie, na palcach podeszłam do łóżka i przystawiłam jej broń do głowy obudziła się natychmiastowo zszokowana ... pokazałam jej palcem żeby była cicho a ona tylko pokiwała głową no jedyna posłuszna.
- chciałam ci przekazać że twój mąż był naprawdę dzielny tylko w ostatnich minutach swojego życia nawet nie powiedział że cię kocha zastanawiam się czy ty zdajesz sobie sprawę gdzie on pracował- dalej stoję nad nią
- był prezesem w firmie przewozowej- zaśmiałam się jej prosto w twarz a ona była zaskoczona
- twój mąż był zabójcą zabił mojego przyjaciela a przede wszystkim był właścicielem burdelu , był winny mojemu przyjacielowi 50 milionów popadł w długie a najważniejsze i chyba najśmieszniejsze to jest to że ty tu spokojnie na niego czekałaś a on cię zdradzał na prawo i lewo bo był zwykłym dupkiem. A teraz posłuchasz jak twoje dzieci błagają cie o pomoc- zaśmiałam się
- nie proszę błagam nie rób tego, to były długi moje męża który okłamywał nas wszystkich oszczędź nas- wiedziałam że będzie błagać-
- przykro mi ale dostałam wyraźne polecenie że mam zabić całą rodzinę Adamsów- wzruszyłam ramionami a chwilę później słychać było krzyki i huk odpalanej broni a potem nastała cisza
- nieee!!- zaczęła płakać i drzeć się
- jak spotkasz swojego męża tam po drugiej stronie to powiedź że go dorwę- patrząc jej prosto w oczy zabiłam ją. Przymknęłam oczy i odetchnęłam zabije każdego kto macał palce w zabójstwie Chrisa/
- zabrałyśmy całą kasę jaką miał w sejfie i jest tego dość sporo myślę że cały dług Dragi i jeszcze trochę
- okej a teraz wracajmy do domu- spojrzałam jeszcze raz na martwe ciało kobiety a następnie odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę samochody. Ja się dopiero rozkręcam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że długo nie dodawałam i WIEM że to bardzo długo ale blog dalej jest czynny i będą notki dodawane już co czwartki..
POZDRAWIAJĄ: KIM MARGARET I SALLY <3 :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)