No więc tak pomijając fakcik że musiałyśmy się przebrać ja byłam ubrana tak Margaret tak a nasza Sally tak Matt był i jest nadal wkurwiony ale pff w dupie go mam to jest nasza misja.
- dobra iść i mieć to z głowy jutro cały dzień z Lou potem bal i bajo- mruknęłam sama do siebie bo, powiedzmy szczerze kogo tu oszukiwać zmywam się z tond i nie wiem kiedy wrócę Louis urwie mi łeb.
Powiedzmy szczerze okolica jest straszna...
- czy mi się wydawało czy jak jechałyśmy przecznicę dalej widziałam dwóch gość którzy wbijali sobie jedną i tą samą igłę w żyłę?- łał myślałam że nie zawraca uwagi na takie rzeczy
- Sally a powiedz mi kogo ty nie widziałaś po drodze bo ja jeszcze np nie widziałam księdza, dziwne co nie?-warknęła Marg, wywróciłam oczami i parsknęłam na co uwagę zwróciła Sall i pokazała mi język
- bardzo dorosłe- zaśmiałam się
Zatrzymałam się jakieś 6 metrów od wejścia obok ogrodzenia, wypuszczając drżący oddech.
- cholera Kim nie denerwuj się tak bo to działa na mnie- dała mi sójkę w bok Margaret
- okej idziemy załatwić to czysto pokojowo, bez żadnych bijatyk przystawiania broni do skroni i zabijania, rozumiemy się?- spojrzałam na dziewczyny które dziwnie sie na mnie gapiły- oh no chyba że to będzie konieczne to wtedy rubta co chceta- podniosłam ręce do góry z geście obronnym.
Lekko się uśmiechnęły ale widać po nich że są zestresowane...
- spokojnie- mruknęłam wysiadając z auta i chowając broń do moich butów
- ta ty i chowanie broni w dziwne miejsca- zaśmiała się Sall
- dobrze wiesz że nie lubię jej mieć w zwykłych miejscach a jak od dłuższego czasu mam ją w bucie to nigdy mi jej nie zabierają, zresztą resztę mam pochowaną w kieszeniach spodni i w plecaku- wyszczerzyłam sie w uśmiechu a one wywróciły oczami. Dzięki.
Ruszyłam do przodu a dziewczyny za mną zwykłym powolnym krokiem kiedy stałam pod drzwiami rozejrzałam się i weszłam do środka. Pomieszczenie zwane korytarzem było paskudne marnie oświetlone, po kontach walało się pełno butelek lub facetów takich od 18 wzwyż. Patologia. Powiedzmy szczere był to dom publiczny i nie ma co się bujać rozejrzałam się dookoła aż poczułam rękę na moim łokciu..
- tamten po prawej to John zastępca szefa to on składa płaci Dradze- szepnęła Marg kiwnęłam głowa że słyszałam i zbliżyłam się do niego. Nie był taki zły tak około 20 lat i całkiem przystojny gdyby nie wiele blizn na jego twarzy. Fuj.
Przysiadłam się obok niego a dziewczyny obstawiały tyły..
- cześć kochanie nie widziałem cię tu jeszcze- ło głos tez ma niczego sobie
- wiesz tak się składa że jestem tu nowa i potrzebuje pomocy- mruknęłam i spojrzałam na niego, źrenice zaraz mu się rozszerzyły na widok moich oczu.,,
- oh no to służę pomocą- położył swoją lepką dłoń na moim kolanie prawie mi się cofnęło.
- zaprowadź mnie do twojego szefa- mruknęłam zbliżając swoją twarz do jego.
- yhym- mruknął i wstał ja zaraz po nim gdy minęliśmy dziewczyny one zaraz pobiegły za nami- no widzę że masz ładne koleżanki- zaśmiał się wchodząc po schodach
- wybacz zajęte- szłam krok w krok za nim aż zatrzymał się przed dużymi metalowymi drzwiami
- Panie Adams ktoś do pana- usłyszałam potem zszedł mi z drogi i mogłam zobaczyć sporych rozmiarów biuro w ciemnych kolorach przydymione no wyobrażam sobie ile ona pali.
Siedział przy swoim ogromnym mahoniowym biurku z nogami na nim typowy szef..
- w czym mogę pomóc śliczne?- odezwał się był stary no jakoś po 40 ubrany w szary garnitur odwróciłam głowę delikatnie i spojrzałam na Johna który stał przy drzwiach potem znowu na Adamsa..- John możesz iść- machnął do niego ręką.
Gdy on wychodził ja wyciągnęłam rękę do mojego buta po broń następnie schowałam ją za plecami dziewczyny zrobiły to samo ze swoimi...
- to może przejdźmy do rzeczy- podeszłam do niego i wyciągnęłam broń celując prosto w głowę, Sally poszła obstawiać drzwi a Margaret stanęła obok mnie- przyszłyśmy spłacić długi które narobił pan Dradze- oczy miał szeroko otwarte i oddychał szybko czyli się boi i prawidłowo:)- chyba pan wie o jakiej kwocie mówimy?- pokiwał głową, o nie nie ze mną takie numery- odpowiadaj!- krzyknęłam podchodząc do niego usiadłam na biurku a spluwę przyłożyłam do czoła
- yhm ki..kilka mili..milionów -nie lubię gdy ktoś się jąka
- a tak konkretnie?- zapytałam przechylając głową
- nie wiem- mruknął patrząc mi się w oczy
- Marg może przypomnisz nam?- uśmiechnęłam się lekko dalej wpatrując się w jego gębę, jebany morderca zabił kogoś naprawdę mi bliskiego .
- 50- powiedziała Margaret rozsiadając się na sofie
- no no no całkiem duża sumka- zaśmiała się Sally z pod drzwi
- ja.. ja przysięgam odd...oddam co do grosza- zaśmiałam się i pokręciłam głową
- nie twój czas się skończył Drga był na tyle miły że dał ci go znacznie więcej do pożegnania się z rodziną- rozszerzył oczy- no co widzisz jaki on jest hojny n przy najmniej daje czas a nie jak ty jebany dupku który zabił chłopak który nic nie zrobił!- wrzasnęłam
- Kim- odezwała się Margaret
- zamknij się!- krzyknęłam kopiąc fotel tego skurwiela podjechał pod ścianę stanęłam przed nim- a wiesz tak się składa że ja nie mam tyle hojności w sobie co on
- ja.. ja nie wiem o czym ty mówisz!- nie ładnie
- pozwoliłam ci się odezwać!- uderzyła go w twarz- Sall podaj mi te noże do rzucania- zawołałam
Słyszałam jak rozpina plecak a potem uderzający o siebie metal, no to się zabawimy
- Marg- podeszła do mnie a ja dałam jej jedne nóż spojrzałam na jego dłonie na bokach fotela a potem na nią zajarzyła- powiedz mi co wiesz o Chrisie Dradze- bawiłam się nożem przed jego oczami Margaret rzuciłam mi spojrzenie pt.: co ty odpierdalasz olałam je- uu zła odpowiedź- mruknęłam i z całej siły wbiłam mu nóż w dłoń jednocześnie przybijając go do fotela- przez chwile sie wydzierał a potem sie zamknął zatrzymują bój dla siebie. No podziwiam- odpowiedz!- wrzasnęłam
- Nie znam żadnego Chrisa suko!- krzyknął
- no wcale się nie dziwie że go nie znasz bo on nie żyje! zabiłeś go śmieciu z pre medytacją! nic ci nie zrobił nic!- tracę cierpliwość rzuciłam spojrzenie Marg a ona wbiła nóż w jego dłoń, wrzasnął
- Jeśli to był brat Dragi to się wcale nie dziwi że nie żyje- zaśmiał się- cała ta popieprzona rodzina zasługuje na śmierć a ty razem z nimi Kim!- zatkało mnie z kąt on mnie zna?- co zatkało cię? wiele osób w tym mieście cię zna bo to co robisz jest chore ale jednocześnie profesjonalne nikt tak nie zabija jak ty cicho i dobrze no jedynym wyjątkiem był Chris ten też był doskonały ty też tak strzelasz ze snajperki jak on?- wyjęłam kolejny nóż z tylnej kieszeni i wbiłam mu w udo- oh nie złość się tak księżniczko- zrobiło mi się ciepło- oh mój błąd on też cię tak nazywał czyż nie?- wyciągnęłam broń
- gadaj kto go zabił- syknęłam
- nie wiem ale ciesze się że to zrobił bo on tylko nam wszystkim zagraża- zaśmiał się, jeszcze chwila- ale powiem ci coś w sekrecie on cię kochał jak nikogo innego był w tobie zakochany ale bał się tobie o tym powiedzieć chciał to zrobić tamtego dnia- gorące łzy spływały mi po policzkach- przykro mi że dowiadujesz się o tym po 3 latach ale wiesz jak to mówią lepiej późno niż wcale- znowu się zaśmiał a ja mam dosyć
- ciekawa jestem jak twoja żona będzie błagać o to aby nie zabijać dzieci- zmroziło go- może najpierw powiem jej że ty zginąłeś popatrzę jak się załamuje a potem załatwię to szybko, co ty na to?
- nic ci nie powiem suko!- pokręciłam głową
- zła odpowiedź powiem twojej żonie że byłeś dzielny- odsunęłam się nieznacznie
- jesteś taka sama jak oni zasługujesz żeby zgnić w piekle- wycharczał
- powiem ci coś w sekrecie już od dawna mam tam za rezerwowane miejsce- pociągnęłam za spust
Wyciągnęłam z ciała noże bo po co marnować i odwróciłam się twarzą do Sally
- wszystko w porządku?- po kiwałam głową że tak ale ta nie było- kto to Chris?- spakowała noże a ja schowałam broń...
- brat Dragi - mruknęłam odwracając się do zwłok spojrzałam na nie i zainteresował mnie naszyjnik wiszący na jego szyi podeszłam bliżej i za uwarzyłam czarną orchidee taki sam naszyjnik miał Chris, draga też ma ale schowany Matt też ma i no ja mam pozostali w gangu też mają. Co to oznacza? Zerwałam naszyjnik i schowałam o spodni czas jechać do jego rodziny.
* 15 min później *
Zatrzymałam sie przed willą Adamsów jest 2 w nocy a oni na pewno mają masę kasy żeby płacić kosmiczne rachunki za prąd.
- łał ładna- mruknęłam Sally wychodząc z auta
- zamknij się masz zabić służbę a ja dzieci- warknęłam Margaret ło ona jest wkurwiona
- a Kim?- spojrzała na mnie gdy ja akurat przeładowywałam broń
- Matkę muszę jej powiedzieć że jej mężuś był dzielny, za 20 minut chce usłyszeć strzały- zamknęłam drzwi i i poszłam na posesję.
Dziewczyny poszły wejść tylnymi drzwiami a ja powspinałam sie na tylne okno balkonowe w ich sypialni, kobiet już spała leżała na swojej połowie po lewej stronie, na palcach podeszłam do łóżka i przystawiłam jej broń do głowy obudziła się natychmiastowo zszokowana ... pokazałam jej palcem żeby była cicho a ona tylko pokiwała głową no jedyna posłuszna.
- chciałam ci przekazać że twój mąż był naprawdę dzielny tylko w ostatnich minutach swojego życia nawet nie powiedział że cię kocha zastanawiam się czy ty zdajesz sobie sprawę gdzie on pracował- dalej stoję nad nią
- był prezesem w firmie przewozowej- zaśmiałam się jej prosto w twarz a ona była zaskoczona
- twój mąż był zabójcą zabił mojego przyjaciela a przede wszystkim był właścicielem burdelu , był winny mojemu przyjacielowi 50 milionów popadł w długie a najważniejsze i chyba najśmieszniejsze to jest to że ty tu spokojnie na niego czekałaś a on cię zdradzał na prawo i lewo bo był zwykłym dupkiem. A teraz posłuchasz jak twoje dzieci błagają cie o pomoc- zaśmiałam się
- nie proszę błagam nie rób tego, to były długi moje męża który okłamywał nas wszystkich oszczędź nas- wiedziałam że będzie błagać-
- przykro mi ale dostałam wyraźne polecenie że mam zabić całą rodzinę Adamsów- wzruszyłam ramionami a chwilę później słychać było krzyki i huk odpalanej broni a potem nastała cisza
- nieee!!- zaczęła płakać i drzeć się
- jak spotkasz swojego męża tam po drugiej stronie to powiedź że go dorwę- patrząc jej prosto w oczy zabiłam ją. Przymknęłam oczy i odetchnęłam zabije każdego kto macał palce w zabójstwie Chrisa/
- zabrałyśmy całą kasę jaką miał w sejfie i jest tego dość sporo myślę że cały dług Dragi i jeszcze trochę
- okej a teraz wracajmy do domu- spojrzałam jeszcze raz na martwe ciało kobiety a następnie odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę samochody. Ja się dopiero rozkręcam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że długo nie dodawałam i WIEM że to bardzo długo ale blog dalej jest czynny i będą notki dodawane już co czwartki..
POZDRAWIAJĄ: KIM MARGARET I SALLY <3 :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz