*3:00 w nocy Kim* muzyka do Rozdziału > klik <
Siedzę w tej pieprzonej łazience prawie już od godziny Sally latała wokół mnie jakby miała padaczkę a mnie ma wziąć kurwica. Po jaką cholerę oni się lali? gorzej niż ja i Sall razem wzięte...
- i jak?- stanęła w końcu bo miałam wielką ochotę ja uderzyć
- a ja myślisz?- burknęłam dalej trzymając całą przemokniętą krwią gazę przy nosie i ustach. Będzie siniak
- myślę że powinnaś iść z tym do szpitala możesz mieć złamany nos-
- nie- warknęłam i trochę za szybko wstałam bo zakręciło mi się w głowie, muszę sie dowiedzieć dlaczego oni się tak po kłócili ale nie będę rozmawiać z Harrym.
- no gdzie ty idziesz? dalej do cholery masz krwotok!, jak chcesz jak posprzątam twoja krew której tak na marginesie jest pełno!- i nie myliła sie po drodze widziałam sporych rozmiarów plamy mojej krwi, zajebie Harrego.
Zeszłam na dół i starając się nie myśleć o tym ze dalej krwawię w dwóch miejscach poszłam do kuchnie gdzie spotkałam sie z Liamem! cóż za niespodzianka!
- powiem ci szczerze że jak na gościa który tu mieszka praktycznie nigdy cię tu nie ma- szepnęłam bo dalej przykładam tą gazę, odwrócił się gwałtownie do mnie z uśmiechem ale zaraz mu zszedł..
- ło co ci się stało?- wywróciłam oczami
- ta mi też cie miło widzieć
- noo a tak serio?- podniósł brwi
- Margaret i Harry sie pobili i przez przypadek znalazłam się w złym miejscu i czasie, widziałeś może Marg?
- ym ostatnim razem przed domem z Zaynem - pokazał na drzwi frontowe
Wstałam i ruszyłam w ich kierunku mijając schody z których dochodziły krzyki Sally, ta pewnie daje kazanie Hazzie. Otworzyłam drzwi i wyjrzałam na zewnątrz podjazd był słabo oświetlony na dalsze dystanse ale za uwarzyłam w oddali cień który pasował do Margaret więc bez zastanowienia podeszłam do niej gdy juz byłam w miarę blisko złapałam ja za ramię i odwróciłam w swoją stronę.
-co do chu...- zmarszczyła brwi a usta uformowały się w literkę ,, o '' super- boże- szepnęła
- oh daj spokój tylko do cholery gadaj mi za co należało mi sie takie oberwanie bo mam kurwicy dostać wszystko mnie boli i przy puszczam że dalej jestem lekko na haju ale no chcę wiedzieć a w szczególności jeśli chodzi o mija rodzinę!- wrzasnęłam odrywając to białe gówno od mojego nosa. Czułam jak mała struszka krwi zaczyna spływać po mojej wardze ale olałam to chcę wiedzieć !
- proszę uspokój sie i wytrzyj tą krew bo niedobrze mi się robi- zrobiłam tak jak powiedziała i czekałam na dalsze wyjaśnienia- po prostu nie mogę ci powiedzieć- chyba sobie żartujesz?
- że co proszę?!
- no to przykro mi z powodu twojej twarzy ale nie powiem ci- już chciałam jej się odgryść ale się zamknęłam
- jak chcesz przecież ja nie jestem dla ciebie nic warta
- nie Kim to nie tak..- zaczęła i złapała mnie za rękę ale nie dałam jej ani skończyć ani dotykać się
- wiesz co nie po prostu nie mów nic więcej- pokręciłam głową odwróciłam się na pięcie i udałam do domu, dosyć wrażeń jak na jeden dzień.
* Margaret *
Patrzyłam na Kim jak odchodzi w stronę domu, wiedziałam że tak będzie powinnam powiedzieć jej całą prawdę byłam jej to dłużna za twarz ale Harry by mnie zabił. Zrezygnowana wróciłam z powrotem do domu, w kuchni siedział Liam i gadał przez telefon nie chcąc mu przeszkadzać tylko się uśmiechnęłam gdy kiwną do mnie głową wyjęłam mleko z lodówki i gdy juz sobie nalałam odwróciłam się na pięcie i poszłam na górę. W łazience zobaczyłam Sally która wycierała krew dalej widziałam Nialla razem z Zaynem którzy grali w konsole no ci mają wyjebane na wszystko, dalej w pokoju siedział Harry który wyglądał koszmarnie może to z poczucia winy? nie fatygując się żeby zapukać weszłam do środka zmroził mnie zimnym spojrzeniem nie spuszczałam z niego wzroku w jego oczach widziałam ból, płakał? raczej tak jego oczy są czerwone...
- nie powiem nikomu- westchnęłam i usiadłam na krześle przy biurku...
- dzięki- szepnął wgapiając się tempo w jeden punkt
- co mogę zrobić?- zapytałam
Spojrzał na mnie wstał i zamknął drzwi następnie usiadł na końcu łóżka i schwał twarz w dłoniach po chwili usłyszałam szloch musiałam pokręcić głową żeby uwierzyć że to naprawdę to, on płacze
- wiedziałem to już od dawna ale nie miałem odwagi powiedzieć jej tego, jak byłem mały 3 lata przed urodzeniem Sally mój ojciec rozwiódł się z matką i zabrał mnie ze sobą do Ameryki po jakimś roku byłem juz kumaty więc ojciec postanowił wrócić do Londynu nie pytałem sie o matkę bo ilekroć zadawałem pytanie o nią ojciec wpadał w szał i tłukł mnie. Potem po roku załatwił sobie niezłą posadkę był prezesem w jakiejś wielkiej firmie więc załatwił dla mnie niańkę a sam jak nie pracował do późna to chodził na dziwki- wziął głęboki wdech, było mi go szkoda juz wiadomo czemu jest taki dupkiem- potem zobaczyłem jak z kimś potajemnie się spotyka więc ciekawość wzięła górę i po szpiegowałem go trochę okazało się że na boku pieprzy się z moją matką. I tak o to powstała Sally ojciec gdy się o tym dowiedział wpadł w szał i zerwał juz na dobre z nią kontakt, byłem załamany totalnie w wieku 16 lat uciekłem z domu i próbowałem je odszukać ale okazało się że moja matka urodziła Sall i oddała do domu dziecka a sama wyjechała gdzieś. Poddałem się po pewnym czasie spotkałem chłopaków Zayna, Liama , Nialla poszaleliśmy trochę a potem mieliśmy niezłą fuchę i zarabialiśmy nieziemskie sumy, potrzebowaliśmy pomocy więc znaleźliśmy Louisa po jakimś roku byliśmy jak bracia w chuj bogaci jakoś 2 miesiące później Louis powiedział że jego siostra wpadła w jakieś kłopoty byliśmy lekko zdziwieni że wogólę ma siostrę ale czego się nie robi dla przyjaciół i tak pierwszy raz zobaczyłem Kim każdy wie że jestem flirciarzem więc wziąłem się do akcji ale ona była nie ustępna i to mi się podobało z zbiegiem czasu Louis zrobił się mniej wrażliwy na jej punkcie co jest mało prawdopodobne a jednak kiedyś na imprezie spotkałem Sall i tak minie oświeciło poszperałem trochę i bingo znalazłem go matka wyszła ponownie za mąż i miała inne nazwisko ale w domu dziecka była zapisana jako Styles więc była łatwa do odszukania wszystkie informacje zgadzały się ze sobą i tak ją odnalazłem- czułam jak moje spojrzenie się rozmazuje ale Harry był w gorszym stanie...
- boże- tylko tyle mi się udało powiedzieć przeżył horror
- a to wszystko dzięki Kim gdyby nie ona nie odszukałbym mojej małej siostrzyczki
-czujesz coś do niej?- czasami nie potrafię się zamknąć
- kocham ją- wyszeptał wycierając oczy. Zatkało mnie jak nigdy on ją kocha przecież Zayn gadał że on się nie bawi w miłość
- czemu jej tego nie powiesz?
- nie chcę jej do siebie zrazić moze to wziąć na jaja albo coś i ona te też nikomu tego nie powiedziała tak na serio a jest jeszcze gorsza rzecz, Louis jasno dał nam do zrozumienia zanim poznał nas z Kim że mamy się do niej nie zbliżać bo pozabija nas gołymi rękami nic nie mogę na to poradzić od tamtej poty jestem takim kutasem w stosunku do niej- kurde nie wiem jak mu pomóc
- spokojnie Harry coś się wymyśli- usiadłam obok niego
- nie, - pokiwał przecząco głową- nawrzeszczała na mnie że zacząłem się z tobą bić i za to że ją uderzyłem choć mówiłem że to niechcący nie chce mnie znać, jutro się przenosi do Louisa- że co/
- wybierasz się na tel jutrzejszy bal?- olśniło mnie
Podniósł głowę a jego oczy zaświeciły wie że jest jeszcze szansa
- tak
- idź z nią i urządź taki wieczór żeby go nigdy nie zapomniała, wybaczy ci Kim ma sentyment to takich ckliwych i romantycznych pierdół - wstałam i podeszłam do drzwi- powodzenia
Idę spać za dużo tego dobrego jak na jedne dzień.
* Kim *
Siedziałam u siebie w pokoju i nie mogłam usiedzieć więc zgarnęłam swoją dupę najpierw się przebrałam i przykleiłam plaster na wargę oraz sprawdziłam jak postępuje puchnięcie mojej twarzy potem pobiegłam do pokoju Sally
- przebieraj się idziemy na klify muszę pomyśleć- spojrzała na mnie
- nie to w pełni normalne iść na klify o 4 rano- wstała i poszła do łazienki po jakiś 10 minutach wyszła w pełni ubrana- kto prowadzi?- zapytała schodząc po schodach
- ja i jedziemy moim bo.. muszę - zaśmiałam się lekko ale to był zły pomysł bo warga bolała
Po cichu weszłyśmy do garażu i wsiadłyśmy do mojego nowego nabytku
- no no no ładne- dotknęła palcem karoserii
- ej ej ej bo będziesz czyścić - zaśmiałam się i wsiadłam za kierownice
Wsadziłam kluczyki do stacyjki i odpaliłam auto czas jechać ...
* 20 min później *
Całą drogę milczałyśmy muzyka delikatnie rozbrzmiewała w środku gdy dojechałyśmy na wybrzeża Londynu zgasiłam silnik i spojrzałam przed siebie..
- wychodzimy? spojrzałam na Sall, pokiwała głowa i opuściła auto
Oparłam sie o maskę samochodu i napajałam sie widokiem na panoramę budzącego się ze snu Londynu
- to nasz ostatni dzień tutaj- odezwała się Sally po kilku minutach ciszy
- ta jak ten czasz szybko zleciał, byłaś juz tu kiedyś?- spojrzałam na nią kontem oka
- nie ale jest tu naprawdę pięknie- uśmiechnęła się
* Sally *
Kim była jakaś taka nieobecna ale nie przeszkadzało mi to, cisza i spokój to jest to czego nam obu trzeba.
- dowiedziałaś się o co się pobili?- ciekawość wzięła górę
- nie Marg milczała powiedziała że lepiej nich mi powie o tym sam Harry, a do jego osoby się nie odzywam- posunęła się do tyłu i położyła patrząc na piękne gwiaździste niebo zrobiłam to samo.
- dobrze wiesz że zrobił to nie chcący pewnie ma wyrzuty sumienia- westchnęłam
- może ma może nie- odpowiedziała a potem odezwała się po chwili- co jest między tobą a Niallem ?
- zatkało mnie bo, aż tak to widać?
- no nic a co?- zestresowałam się
- no proszę cię dostałam w łeb ale nie żeby aż tak mocno- zachichotała
- no dobra może i mi sie tak trochę podoba- dała mi sójkę w bok- no dobra może i nawet bardzo
- opowiedz co do niego czujesz - co? mam jej od tak powiedzieć co do niego czuje? spojrzałam na nią czy aby nie żartuje ale jej twarz nie wyrażała nic. Widać że to co się stało zrypało jej psychikę.
- jest słodki tak inaczej niż inni faceci, przy nim czuję się taka bezpieczna sama nie wiem jak to nazwać zawsze gdy jestem z nim jestem uśmiechnięta, oh sama nie wiem- podniosłam się. Słońce już wychodziło za horyzontu i Londyn został oświetlony, piękny widok
- ja ci powiem jak to się nazywa- spojrzałam na nią gwałtownie, płakała a ja nie wiedziałam jak jej pomóc- zakochałaś się Sally to piękne uczucie bo widzę że masz u niego szanse co go widzisz czujesz motylki w brzuchu ilekroć przechodzi obok ciebie- chlipnęła - zazdroszczę ci, jesteś w tranie stwierdzić że go kochasz?- to pytanie powaliło mnie, czy jestem w stanie stwierdzić że go kocham?
- tak- odpowiedziałam bez zastanowienia
- zazdroszczę ci, ja jeszcze nikomu nie powiedziałam tak szczerze że kogoś kocham, nigdy- że co? a Lou?- nawet swojemu bratu to nie to samo chce powiedzieć komuś kocham cię bo go kocham tak z całego serca - dopowiedziała na moje nieme pytanie
Zrobiło mi się strasznie ona płakała a ja siedzę jak matoł i gapię się przed siebie, może faktycznie jestem szczęściarą?
- przykro mi- mruknęłam
- niepotrzebnie- odsapnęła i podniosła się- chodź jedziemy do domu jest już rano a przecież chcesz spędzić ostatni dzień w Londynie z Niallem cieszę sie że idziecie razem na bal- o kurwa zapomniała o nim
Weszłam do samochodu zaraz po Kim z piskiem opon odjechała do domu
Czas spędzić ostatni dzień..
- a i Kim?- odezwałam się już pod domem
- no spojrzała na mnie
- masz spuchnięte wary od ciągnięcia jego pały- wybuchłam śmiechem i szybko wyszłam z auta zanim weszłam do domu usłyszałam melodyjny śmiech Kim ], ha czyli poprawienie humoru zaliczone
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tym razem krótszy niż poprzedni ale za to wcześniej dodany miłego czytania i prosze o komenty każdy jeden to wielka motywacja
Pisała do wam Kim :)
wtorek, 20 stycznia 2015
piątek, 16 stycznia 2015
Rozdział 6
Rano * Margaret *
Zaraz jak wstałam poszłam od razu się wykąpać żeby nie było, następnie zrobiłam delikatny makijaż i przebrałam się. Zbiegłam szybko na dół do kuchni..
- wychodzisz gdzieś? - oh ta znowu się czepia
- ym tak Sally wychodzę, a co chcesz?- otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy, śniadanie zjem na mieście.
- jejku tylko się pytam nie musisz być od razu nie miła- wzięła swoją miskę i poszła do salonu, wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się od siebie...
Popijając sok i gryząc jabłko przeglądałam gazetę..
- kurwa...- usłyszałam od schodów a potem Kim w podskokach wpadła do kuchni trzymając się za prawą stopę. Norma
- znowu zahaczyłaś o tą komodę?- spojrzałam na nią z rozbawieniem normalnie z nią to jak z dzieckiem pilnować każdych ostrych kantów i z Sally też.
- to nie jest śmieszne kiedyś ją wywalę do basenu zobaczysz- warknęła i podeszła do szafki, oh teraz będzie awantura- Sally masz pięć sekund życia znowu dotykałaś moje musli! Raz, dwa pięć!- wydarła się i juz jej nie było usłyszałam tylko krzyki Sall biedna. Zapamiętać nie dotykać musli Kim!:)
Pustą szklankę po soku odstawiłam do zmywarki a potem poszłam do przed pokoju ubrać moje czerwone obuwie. Plecak zarzuciłam na ramię..
- WYCHODZĘ Z DOMU MACIE BYĆ GRZECZNE CHŁOPCÓW NIE MA I TEZ NIE WIEM KIEDY WRÓCĄ!- czekałam aż od powiedzą..
- idź już i zamknij za sobą drzwi!- usłyszałam Sall z salonu, miła nie powiem.
Powoli oddalałam się od willi Harrego i napajałam się ciszą i pięknymi widokami, pogoda jest piękna jak na tę porę roku w Londynie a widoki nieziemskie takie puste przestrzenie bz zabudowań to jest to powiedzieć można że Harold mieszka na zadupiu. Włożyłam słuchawki do ucha i szłam poboczem drogi w stronę centrum.
* 20 min później *
Gdy wkońcu dotarłam na miejsce uśmiech sam mi się cisnął na usta kocham to miasto!
Zawsze tętni życiem można poznać wiele ludzi z różnych narodowości. I oczywiście Kim kocha je najbardziej za sklepy bo jakżeby inaczej .
Najpierw poszłam do mniej zaludnionej okolicy i poszłam do mojego zaufanego tatuażysty Derecka..
- Margaret! dawno cię nie widziałem!- był facetem po 40stce i cieszył się z życia jak tylko może miał maleńkie zmarszczki w koncikach oczu ale tylko gdy sie uśmiechał. Na całym ciele miał prawdziwe dzieła jakich nawet ja bym się nie podjęła wszystkie jego tatuaże mają jakieś przesłanie i to mi sie w nich najbardziej podoba..
- przepraszam obiecuję że to się już więcej nie powtórzy, następnym razem przy prowadzę dziewczyny- uśmiechnęłam się do niego ciepło
- no ja myślę zawsze jesteście tu mile widziane i macie spore zniżki- zaśmiał się- no to co cię sprowadza do mnie złotko?
- mam pomysł na tatuaż i chce go zrobić- ruszyłam do czarnego skórzanego fotela i rozsiadłam się na nim.
- no to do dzieła- zaklaskał w dłonie i wziął się do roboty
* 2 godz później *
Mój piękny nowy tatuaż był gotowy i jestem naprawdę z niego dumna..
- powiem ci że wyszedł świetny podoba mi się:)- zdjął rękawiczki
- tak mi też się podoba i dlatego go chciałam- spojrzałam jeszcze raz na dzieło
Po wyjściu z salonu poszłam w sam środek centrum na zakupy. Po jakiś 10 klepach trafiłam na obuwniczy więc do niego weszłam i tam ujrzałam buty w których Kim się by zakochała więc nie mogę jej tego zrobić kupiłam je. Ma świra ostatnio na punkcie litów weszłam do jej garderoby i pierwsza część to same buty i z jakieś dwie pułki po 2m to same Lity nowe pary bo maja jeszcze metki po jaką cholerę jest jej potrzebne aż tyle par butów tego się nie dowiemy.
Po tym jak zrobiłam zakup ekstremalnie drogich butów dla Kim poszłam dalej zobaczyć coś dla siebie i znalazłam:
sestaw1
zestaw2
zestaw3
Poszłam potem do kawiarni na latte i kremówkę:) Posiedziałam tam dosyć długo i siedziałabym dalej ale dostałam esa od Kim
coś musi być na rzeczy bo Kim nigdy nie robi błędów zapłaciłam za zamówienie wzięłam torby i udałam do do sporzywczaka bo te głodomory wieczni jedzą. Gdy mój koszyk był przeładowywany a produkty się z niego wysypywały stwierdziłam że już wystarczy i poszłam do kasy..
-hymm wiedzę że w domu skończyło się żarcie- prawie zawału dostałam '
- jezu Zayn nie rób tak nigdy więcej bo zabije cię i mówię to całkiem poważnie- zaśmiałam się- a wracając do zakupów chyba zapomniałeś z kim mieszkamy
- no racze tak bo to sa zapasy dla wojska- wskazał na mój koszyk
- przesadzasz- mruknęłam i podałam kasjerce koszyk spojrzała sie na mnie jak na idiotkę ale nie skomentowałam tego.
- chodź podwiozę cię i tak wracałem do domu- spojrzał mi w oczy, były takie śliczne widziałam w nich wszystko. Kolor zmieniały tylko i wyłącznie jak był zły to stawały się prawie czarne a teraz są piękne brązowe jak najlepsza czekolada, łooo kurwa Marg o czym ty pieprzysz porównujesz oczy Malika do czekolady? zdecydowanie za dużo czasu przebywasz w towarzystwie Sally.
Poczułam dłoń na mojej i spojrzałam w tamtym kierunku ciepło rozpłynęło sie po całym moim ciele a motylki obudziły się do życia, hym to nie wróży nic dobrego. Jednocześnie puściliśmy siebie gdy poczułyśmy delikatne mrowienie. Okej to było dziwne . Zayn wziął zakupy i wpakował je na tylne siedzenie a ja pakowałam się na siedzenie pasażera.
* 10 min póż *
Do domu dojechaliśmy bardzo szybko wszystkie świtała były pozapalane i było dziwnie cicho za cicho, popatrzyliśmy na siebie z Zaynem stojąc pod drzwiami nie wiedząc czy wchodzić czy nie, pierwsza zrobiłam krok i chwyciłam za klamkę ciągnąc ją w dół otworzyłam drzwi i przeżyłam szok.
Wszystko było po rozwalane ziemia z kwiatków jakieś talerze płatki, soki powylewane gdy zagłębiałam sie dalej w wnętrze domu było coraz gorzej butelki, pełno butelek tej cholernie drogiej wódy, whisky i innych gówien od Louisa i Harrego zajebiście potem nastał huk i piosenka zaczęła rozbrzmiewać pobiegłam do salonu i zobaczyłam Sally tańcząca i śpiewająca na stole-
Cause if you want to keep me,
you gotta gotta gotta gotta got to love me harder
And if you really need me,
you gotta gotta gotta gotta got to love me harder
Baby love me harder
Love me, love me, love me
Harder, harder, harder/
Ponieważ jeśli chcesz mnie zatrzymać
Musisz, musisz, musisz, musisz kochać mnie mocniej
I jeśli naprawdę mnie potrzebujesz
Musisz, musisz, musisz, musisz kochać mnie mocniej
Kochanie kochać mnie mocniej
Kochać mnie, kochać mnie, kochać mnie
Mocniej, mocniej, mocniej
Rozejrzałam się wokoło pełno butelek a na komodzie, nie nie nie no chyba tego nie zrobiły one...
- czy one są naćpane?- zapytał Zayn patrząc w tym samym kierunku co ja. Zajebie je jutro jak boga kocham- gdzie jest Kim?- szybko wróciłam do świata i zaczęłam się rozglądać minęłam Sall która nie przejęła sie tym ze jestem..
- puść głośniej kocham to!- Kim? boże chwała bogu przy najmniej nie ona
Poszłam za jej głosem i zamarłam była gorzej najebana i naćpana od Sally i paradowała w staniku i krótkich szortach a Zayn zamiast ja złapać stał i szczerzył się do siebie
- CZY WAS JUŻ DO KOŃCA POJEBAŁO?!- wrzasnęłam a one odwróciły się w moją stronę
- cii bo obudzisz pana Bochenka- wymamrotała Kim pokazując palcem żebym się uspokoiła a potem palcem na bochenek chleba leżący na ziemi.
- NIE BĘDĘ CICHO MARSZ DO ŁÓŻKA JUZ!- pokazałam placem i kiwnęłam do Zayna żeby się ogarnął złapałam Sall która była zajęta wkładaniem miski na kwiatka a potem spojrzałam na Kim która uciekała i śmiała się w najlepsze. Głupia.
- mam cię mała- zaśmiał się Zayn razem z Kim
- ale Zayn ja byłam grzeczna a ty przecież mnie kochasz więc ploseee nooooo- przerzucił ją sobie przez ramie i czekał na mnie
- nic z tego mała Louis by mnie zabił jakbym cię puścił- poszłam na górę słuchając pieprzenia Kim przy najmniej Sally nie świruje
- ale powiedz mi szczerze skąd wy bierzecie takie zajebiste proszki? kurde czuje się bosko- zachichotała słodko
- ile tego wzięłyście?- zapytałam kładąc najpierw Sally do łóżka
- a kufa no ja pitole nie wiem no jakoś hi hi hi dużo- o boże
- nigdy was już nie zostawię- mruknęłam sama do siebie
- a Zayn wiesz że Marg jest naprawdę śliczna? ja naprawdę nie wiem dlaczego ty się z nią jeszcze nie umówiłeś, jesteś dupkiem bo nawet nie wiesz jaką okazje tracisz i..
- Kim przymknij się!- warknęłam
- ej wyluzuj mówię mu tylko jaka z ciebie dupera- i nastała cisza przypuszczam że zasnęła i chwała bogu za to bo nie wiadomo czego by jeszcze nagadała
Poczekałam przed drzwiami przyglądając się Zaynowi jak zanosi Kim do wyrka, gdy ja położył i przykrył kołdrą pochylił się nad nią a ja wytężyłam słuch.
- tak Kim jest śliczna- szepnął myślał że nie słyszałam a mi się cieplej na sercu zrobiło
- wiedziałam- mruknęłam Kim odwracając się na rugi bok, a to skubana
Szybko powróciłam się i poszłam do siebie do pokoju...
* godz 02:15 *
Jest już po drugiej a ja dalej nie umiem zasnąć z powodu Zayna i tych słów które powiedział do Kim wstałam więc i wyszłam na korytarz rozejrzałam się ale żadne światło się nie paliło ani na górze ani na dole powoli ruszyłam przed siebie aż w końcu stanęłam przed nigdy nie widzianym gabinetem Harrego. Wiem że nie powinnam ale ciekawość była silniejsza ode mnie delikatnie pchnęłam drzwi a one się otworzyły weszłam powoli do ciemnego pomieszczenia włączając lampkę na biurku. Rozsiadłam sie wygodnie na fotelu rozejrzałam się miejsce wyglądało jak każde inne biuro masa nigdy nieotwieranych książek dwa fotele stół kilka lampek komoda na której stało mnóstwo zdjęć i jedno wielkie na którym byli wszyscy: Liam, Zayn, Harry, Louis, Niall zdjęcie rodzinne. Na biurku stało małe jedno zdjęcie przestawiające Kim i Hazze przytulających się do siebie urocze. Moje dłonie otworzyły ogromna i szeroka szufladę w której było mase papierów jedne przykuły moja uwagę widniało na nich imię i nazwisko Sally i o tworzyłam i zamarłam...
- CO TY TU ROBISZ DO JASNE CHOLERY!- kłopoty
- kiedy zamierzałeś jej powiedzieć Harry?- wstałam ze wcześniej zajmowanego miejsca
- a co cię to obchodzi nie powinno cię tu w ogóle być kurwa!- wrzasnął i podszedł do mnie popychając na ściane
- jeśli ty jej nie powiesz je to zrobię!- i wtedy wpadł w furię
Złapał mnie stanowczo za mocno niż na to pozwalałam więc wolną ręką go spoliczkowałam,chciał mi oddać ale uniknęłam ciosu i tak zaczęła się bójka do pokoju wpadła najpierw prawie trzeźwa Kim a potem Zayn a Sally jak to ona ma mocy sen...
- co wy odpierdalacie!- wydarła się ale Harry zachowywał się jakby nikogo tu nie było odwróciłam się tyłem do Kim kiedy do nas podbiegła a żeby uniknąć ciosu pochyliłam sie a słyszałam tylko wrzask Zayna
- POJEBAŁO WAS!- obydwoje się obudziliśmy z furii i popatrzyliśmy wokoło wszystko było zdemolowane chciałam uciec i po drodze widziałam leżąca na ziemi Kim uciekłam to moja wina nie powinnam ...
-Marg czekaj- wołał Zayn który złapał mnie dopiero pod bramą
- co się stało?- zapytał zdyszany
- co jest Kim?
- ym no dostała mocno w nos i w szczękę krwawi Sally się obudziła i pomaga jej bo jest strząśnięta, ale powiedz mi co się stało
- to moja wina gdybym nie weszła do tego pokoju i nie odkryła to moja wina- kiwałam głową zaczynam sie załamywać biedna Kim
- co odkryłaś?- otrząsnęła się on nas wszystkich okłamywał
- że Sally ma rodzinę- szepnęłam patrząc w jego oczy- ma brata
- co jak to?
- no normalnie ma brata
- kim on jest?- przytulił mnie
- to Harry
_-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jezu najdłuższy rozdział w moim życiu jestem padnięta miłego czytania robaczki i prosze o komy :)))
Zaraz jak wstałam poszłam od razu się wykąpać żeby nie było, następnie zrobiłam delikatny makijaż i przebrałam się. Zbiegłam szybko na dół do kuchni..
- wychodzisz gdzieś? - oh ta znowu się czepia
- ym tak Sally wychodzę, a co chcesz?- otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy, śniadanie zjem na mieście.
- jejku tylko się pytam nie musisz być od razu nie miła- wzięła swoją miskę i poszła do salonu, wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się od siebie...
Popijając sok i gryząc jabłko przeglądałam gazetę..
- kurwa...- usłyszałam od schodów a potem Kim w podskokach wpadła do kuchni trzymając się za prawą stopę. Norma
- znowu zahaczyłaś o tą komodę?- spojrzałam na nią z rozbawieniem normalnie z nią to jak z dzieckiem pilnować każdych ostrych kantów i z Sally też.
- to nie jest śmieszne kiedyś ją wywalę do basenu zobaczysz- warknęła i podeszła do szafki, oh teraz będzie awantura- Sally masz pięć sekund życia znowu dotykałaś moje musli! Raz, dwa pięć!- wydarła się i juz jej nie było usłyszałam tylko krzyki Sall biedna. Zapamiętać nie dotykać musli Kim!:)
Pustą szklankę po soku odstawiłam do zmywarki a potem poszłam do przed pokoju ubrać moje czerwone obuwie. Plecak zarzuciłam na ramię..
- WYCHODZĘ Z DOMU MACIE BYĆ GRZECZNE CHŁOPCÓW NIE MA I TEZ NIE WIEM KIEDY WRÓCĄ!- czekałam aż od powiedzą..
- idź już i zamknij za sobą drzwi!- usłyszałam Sall z salonu, miła nie powiem.
Powoli oddalałam się od willi Harrego i napajałam się ciszą i pięknymi widokami, pogoda jest piękna jak na tę porę roku w Londynie a widoki nieziemskie takie puste przestrzenie bz zabudowań to jest to powiedzieć można że Harold mieszka na zadupiu. Włożyłam słuchawki do ucha i szłam poboczem drogi w stronę centrum.
* 20 min później *
Gdy wkońcu dotarłam na miejsce uśmiech sam mi się cisnął na usta kocham to miasto!
Zawsze tętni życiem można poznać wiele ludzi z różnych narodowości. I oczywiście Kim kocha je najbardziej za sklepy bo jakżeby inaczej .
Najpierw poszłam do mniej zaludnionej okolicy i poszłam do mojego zaufanego tatuażysty Derecka..
- Margaret! dawno cię nie widziałem!- był facetem po 40stce i cieszył się z życia jak tylko może miał maleńkie zmarszczki w koncikach oczu ale tylko gdy sie uśmiechał. Na całym ciele miał prawdziwe dzieła jakich nawet ja bym się nie podjęła wszystkie jego tatuaże mają jakieś przesłanie i to mi sie w nich najbardziej podoba..
- przepraszam obiecuję że to się już więcej nie powtórzy, następnym razem przy prowadzę dziewczyny- uśmiechnęłam się do niego ciepło
- no ja myślę zawsze jesteście tu mile widziane i macie spore zniżki- zaśmiał się- no to co cię sprowadza do mnie złotko?
- mam pomysł na tatuaż i chce go zrobić- ruszyłam do czarnego skórzanego fotela i rozsiadłam się na nim.
- no to do dzieła- zaklaskał w dłonie i wziął się do roboty
* 2 godz później *
Mój piękny nowy tatuaż był gotowy i jestem naprawdę z niego dumna..
- powiem ci że wyszedł świetny podoba mi się:)- zdjął rękawiczki
- tak mi też się podoba i dlatego go chciałam- spojrzałam jeszcze raz na dzieło
Po wyjściu z salonu poszłam w sam środek centrum na zakupy. Po jakiś 10 klepach trafiłam na obuwniczy więc do niego weszłam i tam ujrzałam buty w których Kim się by zakochała więc nie mogę jej tego zrobić kupiłam je. Ma świra ostatnio na punkcie litów weszłam do jej garderoby i pierwsza część to same buty i z jakieś dwie pułki po 2m to same Lity nowe pary bo maja jeszcze metki po jaką cholerę jest jej potrzebne aż tyle par butów tego się nie dowiemy.
Po tym jak zrobiłam zakup ekstremalnie drogich butów dla Kim poszłam dalej zobaczyć coś dla siebie i znalazłam:
sestaw1
zestaw2
zestaw3
Poszłam potem do kawiarni na latte i kremówkę:) Posiedziałam tam dosyć długo i siedziałabym dalej ale dostałam esa od Kim
coś musi być na rzeczy bo Kim nigdy nie robi błędów zapłaciłam za zamówienie wzięłam torby i udałam do do sporzywczaka bo te głodomory wieczni jedzą. Gdy mój koszyk był przeładowywany a produkty się z niego wysypywały stwierdziłam że już wystarczy i poszłam do kasy..
-hymm wiedzę że w domu skończyło się żarcie- prawie zawału dostałam '
- jezu Zayn nie rób tak nigdy więcej bo zabije cię i mówię to całkiem poważnie- zaśmiałam się- a wracając do zakupów chyba zapomniałeś z kim mieszkamy
- no racze tak bo to sa zapasy dla wojska- wskazał na mój koszyk
- przesadzasz- mruknęłam i podałam kasjerce koszyk spojrzała sie na mnie jak na idiotkę ale nie skomentowałam tego.
- chodź podwiozę cię i tak wracałem do domu- spojrzał mi w oczy, były takie śliczne widziałam w nich wszystko. Kolor zmieniały tylko i wyłącznie jak był zły to stawały się prawie czarne a teraz są piękne brązowe jak najlepsza czekolada, łooo kurwa Marg o czym ty pieprzysz porównujesz oczy Malika do czekolady? zdecydowanie za dużo czasu przebywasz w towarzystwie Sally.
Poczułam dłoń na mojej i spojrzałam w tamtym kierunku ciepło rozpłynęło sie po całym moim ciele a motylki obudziły się do życia, hym to nie wróży nic dobrego. Jednocześnie puściliśmy siebie gdy poczułyśmy delikatne mrowienie. Okej to było dziwne . Zayn wziął zakupy i wpakował je na tylne siedzenie a ja pakowałam się na siedzenie pasażera.
* 10 min póż *
Do domu dojechaliśmy bardzo szybko wszystkie świtała były pozapalane i było dziwnie cicho za cicho, popatrzyliśmy na siebie z Zaynem stojąc pod drzwiami nie wiedząc czy wchodzić czy nie, pierwsza zrobiłam krok i chwyciłam za klamkę ciągnąc ją w dół otworzyłam drzwi i przeżyłam szok.
Wszystko było po rozwalane ziemia z kwiatków jakieś talerze płatki, soki powylewane gdy zagłębiałam sie dalej w wnętrze domu było coraz gorzej butelki, pełno butelek tej cholernie drogiej wódy, whisky i innych gówien od Louisa i Harrego zajebiście potem nastał huk i piosenka zaczęła rozbrzmiewać pobiegłam do salonu i zobaczyłam Sally tańcząca i śpiewająca na stole-
Cause if you want to keep me,
you gotta gotta gotta gotta got to love me harder
And if you really need me,
you gotta gotta gotta gotta got to love me harder
Baby love me harder
Love me, love me, love me
Harder, harder, harder/
Ponieważ jeśli chcesz mnie zatrzymać
Musisz, musisz, musisz, musisz kochać mnie mocniej
I jeśli naprawdę mnie potrzebujesz
Musisz, musisz, musisz, musisz kochać mnie mocniej
Kochanie kochać mnie mocniej
Kochać mnie, kochać mnie, kochać mnie
Mocniej, mocniej, mocniej
Rozejrzałam się wokoło pełno butelek a na komodzie, nie nie nie no chyba tego nie zrobiły one...
- czy one są naćpane?- zapytał Zayn patrząc w tym samym kierunku co ja. Zajebie je jutro jak boga kocham- gdzie jest Kim?- szybko wróciłam do świata i zaczęłam się rozglądać minęłam Sall która nie przejęła sie tym ze jestem..
- puść głośniej kocham to!- Kim? boże chwała bogu przy najmniej nie ona
Poszłam za jej głosem i zamarłam była gorzej najebana i naćpana od Sally i paradowała w staniku i krótkich szortach a Zayn zamiast ja złapać stał i szczerzył się do siebie
- CZY WAS JUŻ DO KOŃCA POJEBAŁO?!- wrzasnęłam a one odwróciły się w moją stronę
- cii bo obudzisz pana Bochenka- wymamrotała Kim pokazując palcem żebym się uspokoiła a potem palcem na bochenek chleba leżący na ziemi.
- NIE BĘDĘ CICHO MARSZ DO ŁÓŻKA JUZ!- pokazałam placem i kiwnęłam do Zayna żeby się ogarnął złapałam Sall która była zajęta wkładaniem miski na kwiatka a potem spojrzałam na Kim która uciekała i śmiała się w najlepsze. Głupia.
- mam cię mała- zaśmiał się Zayn razem z Kim
- ale Zayn ja byłam grzeczna a ty przecież mnie kochasz więc ploseee nooooo- przerzucił ją sobie przez ramie i czekał na mnie
- nic z tego mała Louis by mnie zabił jakbym cię puścił- poszłam na górę słuchając pieprzenia Kim przy najmniej Sally nie świruje
- ale powiedz mi szczerze skąd wy bierzecie takie zajebiste proszki? kurde czuje się bosko- zachichotała słodko
- ile tego wzięłyście?- zapytałam kładąc najpierw Sally do łóżka
- a kufa no ja pitole nie wiem no jakoś hi hi hi dużo- o boże
- nigdy was już nie zostawię- mruknęłam sama do siebie
- a Zayn wiesz że Marg jest naprawdę śliczna? ja naprawdę nie wiem dlaczego ty się z nią jeszcze nie umówiłeś, jesteś dupkiem bo nawet nie wiesz jaką okazje tracisz i..
- Kim przymknij się!- warknęłam
- ej wyluzuj mówię mu tylko jaka z ciebie dupera- i nastała cisza przypuszczam że zasnęła i chwała bogu za to bo nie wiadomo czego by jeszcze nagadała
Poczekałam przed drzwiami przyglądając się Zaynowi jak zanosi Kim do wyrka, gdy ja położył i przykrył kołdrą pochylił się nad nią a ja wytężyłam słuch.
- tak Kim jest śliczna- szepnął myślał że nie słyszałam a mi się cieplej na sercu zrobiło
- wiedziałam- mruknęłam Kim odwracając się na rugi bok, a to skubana
Szybko powróciłam się i poszłam do siebie do pokoju...
* godz 02:15 *
Jest już po drugiej a ja dalej nie umiem zasnąć z powodu Zayna i tych słów które powiedział do Kim wstałam więc i wyszłam na korytarz rozejrzałam się ale żadne światło się nie paliło ani na górze ani na dole powoli ruszyłam przed siebie aż w końcu stanęłam przed nigdy nie widzianym gabinetem Harrego. Wiem że nie powinnam ale ciekawość była silniejsza ode mnie delikatnie pchnęłam drzwi a one się otworzyły weszłam powoli do ciemnego pomieszczenia włączając lampkę na biurku. Rozsiadłam sie wygodnie na fotelu rozejrzałam się miejsce wyglądało jak każde inne biuro masa nigdy nieotwieranych książek dwa fotele stół kilka lampek komoda na której stało mnóstwo zdjęć i jedno wielkie na którym byli wszyscy: Liam, Zayn, Harry, Louis, Niall zdjęcie rodzinne. Na biurku stało małe jedno zdjęcie przestawiające Kim i Hazze przytulających się do siebie urocze. Moje dłonie otworzyły ogromna i szeroka szufladę w której było mase papierów jedne przykuły moja uwagę widniało na nich imię i nazwisko Sally i o tworzyłam i zamarłam...
- CO TY TU ROBISZ DO JASNE CHOLERY!- kłopoty
- kiedy zamierzałeś jej powiedzieć Harry?- wstałam ze wcześniej zajmowanego miejsca
- a co cię to obchodzi nie powinno cię tu w ogóle być kurwa!- wrzasnął i podszedł do mnie popychając na ściane
- jeśli ty jej nie powiesz je to zrobię!- i wtedy wpadł w furię
Złapał mnie stanowczo za mocno niż na to pozwalałam więc wolną ręką go spoliczkowałam,chciał mi oddać ale uniknęłam ciosu i tak zaczęła się bójka do pokoju wpadła najpierw prawie trzeźwa Kim a potem Zayn a Sally jak to ona ma mocy sen...
- co wy odpierdalacie!- wydarła się ale Harry zachowywał się jakby nikogo tu nie było odwróciłam się tyłem do Kim kiedy do nas podbiegła a żeby uniknąć ciosu pochyliłam sie a słyszałam tylko wrzask Zayna
- POJEBAŁO WAS!- obydwoje się obudziliśmy z furii i popatrzyliśmy wokoło wszystko było zdemolowane chciałam uciec i po drodze widziałam leżąca na ziemi Kim uciekłam to moja wina nie powinnam ...
-Marg czekaj- wołał Zayn który złapał mnie dopiero pod bramą
- co się stało?- zapytał zdyszany
- co jest Kim?
- ym no dostała mocno w nos i w szczękę krwawi Sally się obudziła i pomaga jej bo jest strząśnięta, ale powiedz mi co się stało
- to moja wina gdybym nie weszła do tego pokoju i nie odkryła to moja wina- kiwałam głową zaczynam sie załamywać biedna Kim
- co odkryłaś?- otrząsnęła się on nas wszystkich okłamywał
- że Sally ma rodzinę- szepnęłam patrząc w jego oczy- ma brata
- co jak to?
- no normalnie ma brata
- kim on jest?- przytulił mnie
- to Harry
_-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jezu najdłuższy rozdział w moim życiu jestem padnięta miłego czytania robaczki i prosze o komy :)))
sobota, 10 stycznia 2015
Rozdział 5
No więc tak pomijając fakcik że musiałyśmy się przebrać ja byłam ubrana tak Margaret tak a nasza Sally tak Matt był i jest nadal wkurwiony ale pff w dupie go mam to jest nasza misja.
- dobra iść i mieć to z głowy jutro cały dzień z Lou potem bal i bajo- mruknęłam sama do siebie bo, powiedzmy szczerze kogo tu oszukiwać zmywam się z tond i nie wiem kiedy wrócę Louis urwie mi łeb.
Powiedzmy szczerze okolica jest straszna...
- czy mi się wydawało czy jak jechałyśmy przecznicę dalej widziałam dwóch gość którzy wbijali sobie jedną i tą samą igłę w żyłę?- łał myślałam że nie zawraca uwagi na takie rzeczy
- Sally a powiedz mi kogo ty nie widziałaś po drodze bo ja jeszcze np nie widziałam księdza, dziwne co nie?-warknęła Marg, wywróciłam oczami i parsknęłam na co uwagę zwróciła Sall i pokazała mi język
- bardzo dorosłe- zaśmiałam się
Zatrzymałam się jakieś 6 metrów od wejścia obok ogrodzenia, wypuszczając drżący oddech.
- cholera Kim nie denerwuj się tak bo to działa na mnie- dała mi sójkę w bok Margaret
- okej idziemy załatwić to czysto pokojowo, bez żadnych bijatyk przystawiania broni do skroni i zabijania, rozumiemy się?- spojrzałam na dziewczyny które dziwnie sie na mnie gapiły- oh no chyba że to będzie konieczne to wtedy rubta co chceta- podniosłam ręce do góry z geście obronnym.
Lekko się uśmiechnęły ale widać po nich że są zestresowane...
- spokojnie- mruknęłam wysiadając z auta i chowając broń do moich butów
- ta ty i chowanie broni w dziwne miejsca- zaśmiała się Sall
- dobrze wiesz że nie lubię jej mieć w zwykłych miejscach a jak od dłuższego czasu mam ją w bucie to nigdy mi jej nie zabierają, zresztą resztę mam pochowaną w kieszeniach spodni i w plecaku- wyszczerzyłam sie w uśmiechu a one wywróciły oczami. Dzięki.
Ruszyłam do przodu a dziewczyny za mną zwykłym powolnym krokiem kiedy stałam pod drzwiami rozejrzałam się i weszłam do środka. Pomieszczenie zwane korytarzem było paskudne marnie oświetlone, po kontach walało się pełno butelek lub facetów takich od 18 wzwyż. Patologia. Powiedzmy szczere był to dom publiczny i nie ma co się bujać rozejrzałam się dookoła aż poczułam rękę na moim łokciu..
- tamten po prawej to John zastępca szefa to on składa płaci Dradze- szepnęła Marg kiwnęłam głowa że słyszałam i zbliżyłam się do niego. Nie był taki zły tak około 20 lat i całkiem przystojny gdyby nie wiele blizn na jego twarzy. Fuj.
Przysiadłam się obok niego a dziewczyny obstawiały tyły..
- cześć kochanie nie widziałem cię tu jeszcze- ło głos tez ma niczego sobie
- wiesz tak się składa że jestem tu nowa i potrzebuje pomocy- mruknęłam i spojrzałam na niego, źrenice zaraz mu się rozszerzyły na widok moich oczu.,,
- oh no to służę pomocą- położył swoją lepką dłoń na moim kolanie prawie mi się cofnęło.
- zaprowadź mnie do twojego szefa- mruknęłam zbliżając swoją twarz do jego.
- yhym- mruknął i wstał ja zaraz po nim gdy minęliśmy dziewczyny one zaraz pobiegły za nami- no widzę że masz ładne koleżanki- zaśmiał się wchodząc po schodach
- wybacz zajęte- szłam krok w krok za nim aż zatrzymał się przed dużymi metalowymi drzwiami
- Panie Adams ktoś do pana- usłyszałam potem zszedł mi z drogi i mogłam zobaczyć sporych rozmiarów biuro w ciemnych kolorach przydymione no wyobrażam sobie ile ona pali.
Siedział przy swoim ogromnym mahoniowym biurku z nogami na nim typowy szef..
- w czym mogę pomóc śliczne?- odezwał się był stary no jakoś po 40 ubrany w szary garnitur odwróciłam głowę delikatnie i spojrzałam na Johna który stał przy drzwiach potem znowu na Adamsa..- John możesz iść- machnął do niego ręką.
Gdy on wychodził ja wyciągnęłam rękę do mojego buta po broń następnie schowałam ją za plecami dziewczyny zrobiły to samo ze swoimi...
- to może przejdźmy do rzeczy- podeszłam do niego i wyciągnęłam broń celując prosto w głowę, Sally poszła obstawiać drzwi a Margaret stanęła obok mnie- przyszłyśmy spłacić długi które narobił pan Dradze- oczy miał szeroko otwarte i oddychał szybko czyli się boi i prawidłowo:)- chyba pan wie o jakiej kwocie mówimy?- pokiwał głową, o nie nie ze mną takie numery- odpowiadaj!- krzyknęłam podchodząc do niego usiadłam na biurku a spluwę przyłożyłam do czoła
- yhm ki..kilka mili..milionów -nie lubię gdy ktoś się jąka
- a tak konkretnie?- zapytałam przechylając głową
- nie wiem- mruknął patrząc mi się w oczy
- Marg może przypomnisz nam?- uśmiechnęłam się lekko dalej wpatrując się w jego gębę, jebany morderca zabił kogoś naprawdę mi bliskiego .
- 50- powiedziała Margaret rozsiadając się na sofie
- no no no całkiem duża sumka- zaśmiała się Sally z pod drzwi
- ja.. ja przysięgam odd...oddam co do grosza- zaśmiałam się i pokręciłam głową
- nie twój czas się skończył Drga był na tyle miły że dał ci go znacznie więcej do pożegnania się z rodziną- rozszerzył oczy- no co widzisz jaki on jest hojny n przy najmniej daje czas a nie jak ty jebany dupku który zabił chłopak który nic nie zrobił!- wrzasnęłam
- Kim- odezwała się Margaret
- zamknij się!- krzyknęłam kopiąc fotel tego skurwiela podjechał pod ścianę stanęłam przed nim- a wiesz tak się składa że ja nie mam tyle hojności w sobie co on
- ja.. ja nie wiem o czym ty mówisz!- nie ładnie
- pozwoliłam ci się odezwać!- uderzyła go w twarz- Sall podaj mi te noże do rzucania- zawołałam
Słyszałam jak rozpina plecak a potem uderzający o siebie metal, no to się zabawimy
- Marg- podeszła do mnie a ja dałam jej jedne nóż spojrzałam na jego dłonie na bokach fotela a potem na nią zajarzyła- powiedz mi co wiesz o Chrisie Dradze- bawiłam się nożem przed jego oczami Margaret rzuciłam mi spojrzenie pt.: co ty odpierdalasz olałam je- uu zła odpowiedź- mruknęłam i z całej siły wbiłam mu nóż w dłoń jednocześnie przybijając go do fotela- przez chwile sie wydzierał a potem sie zamknął zatrzymują bój dla siebie. No podziwiam- odpowiedz!- wrzasnęłam
- Nie znam żadnego Chrisa suko!- krzyknął
- no wcale się nie dziwie że go nie znasz bo on nie żyje! zabiłeś go śmieciu z pre medytacją! nic ci nie zrobił nic!- tracę cierpliwość rzuciłam spojrzenie Marg a ona wbiła nóż w jego dłoń, wrzasnął
- Jeśli to był brat Dragi to się wcale nie dziwi że nie żyje- zaśmiał się- cała ta popieprzona rodzina zasługuje na śmierć a ty razem z nimi Kim!- zatkało mnie z kąt on mnie zna?- co zatkało cię? wiele osób w tym mieście cię zna bo to co robisz jest chore ale jednocześnie profesjonalne nikt tak nie zabija jak ty cicho i dobrze no jedynym wyjątkiem był Chris ten też był doskonały ty też tak strzelasz ze snajperki jak on?- wyjęłam kolejny nóż z tylnej kieszeni i wbiłam mu w udo- oh nie złość się tak księżniczko- zrobiło mi się ciepło- oh mój błąd on też cię tak nazywał czyż nie?- wyciągnęłam broń
- gadaj kto go zabił- syknęłam
- nie wiem ale ciesze się że to zrobił bo on tylko nam wszystkim zagraża- zaśmiał się, jeszcze chwila- ale powiem ci coś w sekrecie on cię kochał jak nikogo innego był w tobie zakochany ale bał się tobie o tym powiedzieć chciał to zrobić tamtego dnia- gorące łzy spływały mi po policzkach- przykro mi że dowiadujesz się o tym po 3 latach ale wiesz jak to mówią lepiej późno niż wcale- znowu się zaśmiał a ja mam dosyć
- ciekawa jestem jak twoja żona będzie błagać o to aby nie zabijać dzieci- zmroziło go- może najpierw powiem jej że ty zginąłeś popatrzę jak się załamuje a potem załatwię to szybko, co ty na to?
- nic ci nie powiem suko!- pokręciłam głową
- zła odpowiedź powiem twojej żonie że byłeś dzielny- odsunęłam się nieznacznie
- jesteś taka sama jak oni zasługujesz żeby zgnić w piekle- wycharczał
- powiem ci coś w sekrecie już od dawna mam tam za rezerwowane miejsce- pociągnęłam za spust
Wyciągnęłam z ciała noże bo po co marnować i odwróciłam się twarzą do Sally
- wszystko w porządku?- po kiwałam głową że tak ale ta nie było- kto to Chris?- spakowała noże a ja schowałam broń...
- brat Dragi - mruknęłam odwracając się do zwłok spojrzałam na nie i zainteresował mnie naszyjnik wiszący na jego szyi podeszłam bliżej i za uwarzyłam czarną orchidee taki sam naszyjnik miał Chris, draga też ma ale schowany Matt też ma i no ja mam pozostali w gangu też mają. Co to oznacza? Zerwałam naszyjnik i schowałam o spodni czas jechać do jego rodziny.
* 15 min później *
Zatrzymałam sie przed willą Adamsów jest 2 w nocy a oni na pewno mają masę kasy żeby płacić kosmiczne rachunki za prąd.
- łał ładna- mruknęłam Sally wychodząc z auta
- zamknij się masz zabić służbę a ja dzieci- warknęłam Margaret ło ona jest wkurwiona
- a Kim?- spojrzała na mnie gdy ja akurat przeładowywałam broń
- Matkę muszę jej powiedzieć że jej mężuś był dzielny, za 20 minut chce usłyszeć strzały- zamknęłam drzwi i i poszłam na posesję.
Dziewczyny poszły wejść tylnymi drzwiami a ja powspinałam sie na tylne okno balkonowe w ich sypialni, kobiet już spała leżała na swojej połowie po lewej stronie, na palcach podeszłam do łóżka i przystawiłam jej broń do głowy obudziła się natychmiastowo zszokowana ... pokazałam jej palcem żeby była cicho a ona tylko pokiwała głową no jedyna posłuszna.
- chciałam ci przekazać że twój mąż był naprawdę dzielny tylko w ostatnich minutach swojego życia nawet nie powiedział że cię kocha zastanawiam się czy ty zdajesz sobie sprawę gdzie on pracował- dalej stoję nad nią
- był prezesem w firmie przewozowej- zaśmiałam się jej prosto w twarz a ona była zaskoczona
- twój mąż był zabójcą zabił mojego przyjaciela a przede wszystkim był właścicielem burdelu , był winny mojemu przyjacielowi 50 milionów popadł w długie a najważniejsze i chyba najśmieszniejsze to jest to że ty tu spokojnie na niego czekałaś a on cię zdradzał na prawo i lewo bo był zwykłym dupkiem. A teraz posłuchasz jak twoje dzieci błagają cie o pomoc- zaśmiałam się
- nie proszę błagam nie rób tego, to były długi moje męża który okłamywał nas wszystkich oszczędź nas- wiedziałam że będzie błagać-
- przykro mi ale dostałam wyraźne polecenie że mam zabić całą rodzinę Adamsów- wzruszyłam ramionami a chwilę później słychać było krzyki i huk odpalanej broni a potem nastała cisza
- nieee!!- zaczęła płakać i drzeć się
- jak spotkasz swojego męża tam po drugiej stronie to powiedź że go dorwę- patrząc jej prosto w oczy zabiłam ją. Przymknęłam oczy i odetchnęłam zabije każdego kto macał palce w zabójstwie Chrisa/
- zabrałyśmy całą kasę jaką miał w sejfie i jest tego dość sporo myślę że cały dług Dragi i jeszcze trochę
- okej a teraz wracajmy do domu- spojrzałam jeszcze raz na martwe ciało kobiety a następnie odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę samochody. Ja się dopiero rozkręcam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że długo nie dodawałam i WIEM że to bardzo długo ale blog dalej jest czynny i będą notki dodawane już co czwartki..
POZDRAWIAJĄ: KIM MARGARET I SALLY <3 :*
- dobra iść i mieć to z głowy jutro cały dzień z Lou potem bal i bajo- mruknęłam sama do siebie bo, powiedzmy szczerze kogo tu oszukiwać zmywam się z tond i nie wiem kiedy wrócę Louis urwie mi łeb.
Powiedzmy szczerze okolica jest straszna...
- czy mi się wydawało czy jak jechałyśmy przecznicę dalej widziałam dwóch gość którzy wbijali sobie jedną i tą samą igłę w żyłę?- łał myślałam że nie zawraca uwagi na takie rzeczy
- Sally a powiedz mi kogo ty nie widziałaś po drodze bo ja jeszcze np nie widziałam księdza, dziwne co nie?-warknęła Marg, wywróciłam oczami i parsknęłam na co uwagę zwróciła Sall i pokazała mi język
- bardzo dorosłe- zaśmiałam się
Zatrzymałam się jakieś 6 metrów od wejścia obok ogrodzenia, wypuszczając drżący oddech.
- cholera Kim nie denerwuj się tak bo to działa na mnie- dała mi sójkę w bok Margaret
- okej idziemy załatwić to czysto pokojowo, bez żadnych bijatyk przystawiania broni do skroni i zabijania, rozumiemy się?- spojrzałam na dziewczyny które dziwnie sie na mnie gapiły- oh no chyba że to będzie konieczne to wtedy rubta co chceta- podniosłam ręce do góry z geście obronnym.
Lekko się uśmiechnęły ale widać po nich że są zestresowane...
- spokojnie- mruknęłam wysiadając z auta i chowając broń do moich butów
- ta ty i chowanie broni w dziwne miejsca- zaśmiała się Sall
- dobrze wiesz że nie lubię jej mieć w zwykłych miejscach a jak od dłuższego czasu mam ją w bucie to nigdy mi jej nie zabierają, zresztą resztę mam pochowaną w kieszeniach spodni i w plecaku- wyszczerzyłam sie w uśmiechu a one wywróciły oczami. Dzięki.
Ruszyłam do przodu a dziewczyny za mną zwykłym powolnym krokiem kiedy stałam pod drzwiami rozejrzałam się i weszłam do środka. Pomieszczenie zwane korytarzem było paskudne marnie oświetlone, po kontach walało się pełno butelek lub facetów takich od 18 wzwyż. Patologia. Powiedzmy szczere był to dom publiczny i nie ma co się bujać rozejrzałam się dookoła aż poczułam rękę na moim łokciu..
- tamten po prawej to John zastępca szefa to on składa płaci Dradze- szepnęła Marg kiwnęłam głowa że słyszałam i zbliżyłam się do niego. Nie był taki zły tak około 20 lat i całkiem przystojny gdyby nie wiele blizn na jego twarzy. Fuj.
Przysiadłam się obok niego a dziewczyny obstawiały tyły..
- cześć kochanie nie widziałem cię tu jeszcze- ło głos tez ma niczego sobie
- wiesz tak się składa że jestem tu nowa i potrzebuje pomocy- mruknęłam i spojrzałam na niego, źrenice zaraz mu się rozszerzyły na widok moich oczu.,,
- oh no to służę pomocą- położył swoją lepką dłoń na moim kolanie prawie mi się cofnęło.
- zaprowadź mnie do twojego szefa- mruknęłam zbliżając swoją twarz do jego.
- yhym- mruknął i wstał ja zaraz po nim gdy minęliśmy dziewczyny one zaraz pobiegły za nami- no widzę że masz ładne koleżanki- zaśmiał się wchodząc po schodach
- wybacz zajęte- szłam krok w krok za nim aż zatrzymał się przed dużymi metalowymi drzwiami
- Panie Adams ktoś do pana- usłyszałam potem zszedł mi z drogi i mogłam zobaczyć sporych rozmiarów biuro w ciemnych kolorach przydymione no wyobrażam sobie ile ona pali.
Siedział przy swoim ogromnym mahoniowym biurku z nogami na nim typowy szef..
- w czym mogę pomóc śliczne?- odezwał się był stary no jakoś po 40 ubrany w szary garnitur odwróciłam głowę delikatnie i spojrzałam na Johna który stał przy drzwiach potem znowu na Adamsa..- John możesz iść- machnął do niego ręką.
Gdy on wychodził ja wyciągnęłam rękę do mojego buta po broń następnie schowałam ją za plecami dziewczyny zrobiły to samo ze swoimi...
- to może przejdźmy do rzeczy- podeszłam do niego i wyciągnęłam broń celując prosto w głowę, Sally poszła obstawiać drzwi a Margaret stanęła obok mnie- przyszłyśmy spłacić długi które narobił pan Dradze- oczy miał szeroko otwarte i oddychał szybko czyli się boi i prawidłowo:)- chyba pan wie o jakiej kwocie mówimy?- pokiwał głową, o nie nie ze mną takie numery- odpowiadaj!- krzyknęłam podchodząc do niego usiadłam na biurku a spluwę przyłożyłam do czoła
- yhm ki..kilka mili..milionów -nie lubię gdy ktoś się jąka
- a tak konkretnie?- zapytałam przechylając głową
- nie wiem- mruknął patrząc mi się w oczy
- Marg może przypomnisz nam?- uśmiechnęłam się lekko dalej wpatrując się w jego gębę, jebany morderca zabił kogoś naprawdę mi bliskiego .
- 50- powiedziała Margaret rozsiadając się na sofie
- no no no całkiem duża sumka- zaśmiała się Sally z pod drzwi
- ja.. ja przysięgam odd...oddam co do grosza- zaśmiałam się i pokręciłam głową
- nie twój czas się skończył Drga był na tyle miły że dał ci go znacznie więcej do pożegnania się z rodziną- rozszerzył oczy- no co widzisz jaki on jest hojny n przy najmniej daje czas a nie jak ty jebany dupku który zabił chłopak który nic nie zrobił!- wrzasnęłam
- Kim- odezwała się Margaret
- zamknij się!- krzyknęłam kopiąc fotel tego skurwiela podjechał pod ścianę stanęłam przed nim- a wiesz tak się składa że ja nie mam tyle hojności w sobie co on
- ja.. ja nie wiem o czym ty mówisz!- nie ładnie
- pozwoliłam ci się odezwać!- uderzyła go w twarz- Sall podaj mi te noże do rzucania- zawołałam
Słyszałam jak rozpina plecak a potem uderzający o siebie metal, no to się zabawimy
- Marg- podeszła do mnie a ja dałam jej jedne nóż spojrzałam na jego dłonie na bokach fotela a potem na nią zajarzyła- powiedz mi co wiesz o Chrisie Dradze- bawiłam się nożem przed jego oczami Margaret rzuciłam mi spojrzenie pt.: co ty odpierdalasz olałam je- uu zła odpowiedź- mruknęłam i z całej siły wbiłam mu nóż w dłoń jednocześnie przybijając go do fotela- przez chwile sie wydzierał a potem sie zamknął zatrzymują bój dla siebie. No podziwiam- odpowiedz!- wrzasnęłam
- Nie znam żadnego Chrisa suko!- krzyknął
- no wcale się nie dziwie że go nie znasz bo on nie żyje! zabiłeś go śmieciu z pre medytacją! nic ci nie zrobił nic!- tracę cierpliwość rzuciłam spojrzenie Marg a ona wbiła nóż w jego dłoń, wrzasnął
- Jeśli to był brat Dragi to się wcale nie dziwi że nie żyje- zaśmiał się- cała ta popieprzona rodzina zasługuje na śmierć a ty razem z nimi Kim!- zatkało mnie z kąt on mnie zna?- co zatkało cię? wiele osób w tym mieście cię zna bo to co robisz jest chore ale jednocześnie profesjonalne nikt tak nie zabija jak ty cicho i dobrze no jedynym wyjątkiem był Chris ten też był doskonały ty też tak strzelasz ze snajperki jak on?- wyjęłam kolejny nóż z tylnej kieszeni i wbiłam mu w udo- oh nie złość się tak księżniczko- zrobiło mi się ciepło- oh mój błąd on też cię tak nazywał czyż nie?- wyciągnęłam broń
- gadaj kto go zabił- syknęłam
- nie wiem ale ciesze się że to zrobił bo on tylko nam wszystkim zagraża- zaśmiał się, jeszcze chwila- ale powiem ci coś w sekrecie on cię kochał jak nikogo innego był w tobie zakochany ale bał się tobie o tym powiedzieć chciał to zrobić tamtego dnia- gorące łzy spływały mi po policzkach- przykro mi że dowiadujesz się o tym po 3 latach ale wiesz jak to mówią lepiej późno niż wcale- znowu się zaśmiał a ja mam dosyć
- ciekawa jestem jak twoja żona będzie błagać o to aby nie zabijać dzieci- zmroziło go- może najpierw powiem jej że ty zginąłeś popatrzę jak się załamuje a potem załatwię to szybko, co ty na to?
- nic ci nie powiem suko!- pokręciłam głową
- zła odpowiedź powiem twojej żonie że byłeś dzielny- odsunęłam się nieznacznie
- jesteś taka sama jak oni zasługujesz żeby zgnić w piekle- wycharczał
- powiem ci coś w sekrecie już od dawna mam tam za rezerwowane miejsce- pociągnęłam za spust
Wyciągnęłam z ciała noże bo po co marnować i odwróciłam się twarzą do Sally
- wszystko w porządku?- po kiwałam głową że tak ale ta nie było- kto to Chris?- spakowała noże a ja schowałam broń...
- brat Dragi - mruknęłam odwracając się do zwłok spojrzałam na nie i zainteresował mnie naszyjnik wiszący na jego szyi podeszłam bliżej i za uwarzyłam czarną orchidee taki sam naszyjnik miał Chris, draga też ma ale schowany Matt też ma i no ja mam pozostali w gangu też mają. Co to oznacza? Zerwałam naszyjnik i schowałam o spodni czas jechać do jego rodziny.
* 15 min później *
Zatrzymałam sie przed willą Adamsów jest 2 w nocy a oni na pewno mają masę kasy żeby płacić kosmiczne rachunki za prąd.
- łał ładna- mruknęłam Sally wychodząc z auta
- zamknij się masz zabić służbę a ja dzieci- warknęłam Margaret ło ona jest wkurwiona
- a Kim?- spojrzała na mnie gdy ja akurat przeładowywałam broń
- Matkę muszę jej powiedzieć że jej mężuś był dzielny, za 20 minut chce usłyszeć strzały- zamknęłam drzwi i i poszłam na posesję.
Dziewczyny poszły wejść tylnymi drzwiami a ja powspinałam sie na tylne okno balkonowe w ich sypialni, kobiet już spała leżała na swojej połowie po lewej stronie, na palcach podeszłam do łóżka i przystawiłam jej broń do głowy obudziła się natychmiastowo zszokowana ... pokazałam jej palcem żeby była cicho a ona tylko pokiwała głową no jedyna posłuszna.
- chciałam ci przekazać że twój mąż był naprawdę dzielny tylko w ostatnich minutach swojego życia nawet nie powiedział że cię kocha zastanawiam się czy ty zdajesz sobie sprawę gdzie on pracował- dalej stoję nad nią
- był prezesem w firmie przewozowej- zaśmiałam się jej prosto w twarz a ona była zaskoczona
- twój mąż był zabójcą zabił mojego przyjaciela a przede wszystkim był właścicielem burdelu , był winny mojemu przyjacielowi 50 milionów popadł w długie a najważniejsze i chyba najśmieszniejsze to jest to że ty tu spokojnie na niego czekałaś a on cię zdradzał na prawo i lewo bo był zwykłym dupkiem. A teraz posłuchasz jak twoje dzieci błagają cie o pomoc- zaśmiałam się
- nie proszę błagam nie rób tego, to były długi moje męża który okłamywał nas wszystkich oszczędź nas- wiedziałam że będzie błagać-
- przykro mi ale dostałam wyraźne polecenie że mam zabić całą rodzinę Adamsów- wzruszyłam ramionami a chwilę później słychać było krzyki i huk odpalanej broni a potem nastała cisza
- nieee!!- zaczęła płakać i drzeć się
- jak spotkasz swojego męża tam po drugiej stronie to powiedź że go dorwę- patrząc jej prosto w oczy zabiłam ją. Przymknęłam oczy i odetchnęłam zabije każdego kto macał palce w zabójstwie Chrisa/
- zabrałyśmy całą kasę jaką miał w sejfie i jest tego dość sporo myślę że cały dług Dragi i jeszcze trochę
- okej a teraz wracajmy do domu- spojrzałam jeszcze raz na martwe ciało kobiety a następnie odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę samochody. Ja się dopiero rozkręcam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że długo nie dodawałam i WIEM że to bardzo długo ale blog dalej jest czynny i będą notki dodawane już co czwartki..
POZDRAWIAJĄ: KIM MARGARET I SALLY <3 :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)